Wieczny sen

1.1K 27 9
                                    

                                                        ~*~ PROLOG ~*~

,,Ludzie nigdy nie znikają. Nie ma czegoś takiego, że kiedy chcesz robi się wielkie bum i ci, których nie chcesz znać albo pamiętać przestają po prostu istnieć. Jest nawet coś takiego, że kiedy spotkasz kogoś na ulicy on tak bardzo zapada ci w pamięć, że kiedyś może ci się przyśnić. Niekoniecznie tego samego dnia. Może minąć rok, dwa, albo nawet dziesięć lat. Ty nie będziesz go pamiętać i zaraz po przebudzeniu będziesz zastanawiać się skąd go znasz, gdzie go widziałaś. A widziałaś któregoś dnia, kiedy akurat wracałaś ze szkoły czy pracy, a on się do ciebie uśmiechnął. Tak właśnie funkcjonujemy na tym świcie. Nie da się żyć wykluczając ze swojego istnienia innych ludzi. Potrzebujemy ich bez względu na wszystko. Sęk w tym, że czasem nawet w tłumie ludzi można czuć się samotnym, prawda? Mieć setki znajomych i nie mieć do kogo zadzwonić wieczorem, siedząc na podwórku, kiedy ma się wrażenie, że nic nie jest tak jak powinno. Ale wiesz co jest najgorsze? Że ludzie tego nie wiedzą. Nie są świadomi tego, że kiedy się ktoś pojawia w naszym życiu, choćby przypadkiem to nigdy już nas nie zostawi, nawet jeśli odejdzie. Szczególnie tyczy się to tych, o których możemy powiedzieć, że są sensem naszego życia. Chyba właśnie dlatego nie boję się, że kiedyś mnie zostawisz, mimo że już to zrobiłeś. Przez cały ten czas, przez niemalże rok wpisywałeś się w moje serce. Całkiem dużo, no nie? Z tych wszystkich ludzi, których kiedyś kochałam, albo myślałam, że kocham masz w nim największe miejsce i tu już nawet nie chodzi o ten czas, jaki spędziliśmy będąc razem, ale o to przez co razem przeszliśmy, a przecież sam przyznasz, że było tysiące akcji, o których po prostu nie da się zapomnieć. Wiesz, ja mam taką tendencję do pamiętania wszystkiego co się dzieje, ale myli mi się chronologia tych wszystkich zdarzeń. Może przez to, że jest ich tak dużo? Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. W każdym razie ja pamiętam wszystko. Od samego początku do końca, którego przecież teoretycznie nie było, a który w praktyce przeszliśmy oboje. Bo to jest koniec, prawda? Nie musisz odpowiadać, znam odpowiedź. Nie wiem nawet, czy to kiedykolwiek przeczytasz, ale mam taką nadzieję. Dłuższy czas, już tylko to mam. Taką nadzieję. Nawet nie wiem na co. Może na to, że będzie lepiej? Jeszcze kilka dni temu, gdyby mi to ktoś powiedział to po prostu bym go wyśmiała. Lepiej bez ciebie? Jakiś czas temu to ty stanowiłeś całe moje szczęście i tylko ze świadomością, że mam ciebie potrafiłam się uśmiechać. Bez względu na to, kto mnie rozśmieszał. Mając ciebie ja miałam dosłownie wszystko, jeśli chodzi o uczucia. Dałeś mi to wszystko oczekując w zamian tylko tego samego. To był dobry układ. Ja miałam opiekę i świadomość, że jestem dla kogoś ważna, a ty bezgraniczne wsparcie i pewność, że każdy problem możesz podzielić na pół. Kochałeś mnie, tak samo mocno jak ja kochałam ciebie. Z tą różnicą, że ja nie jestem pewna, czy gdybym zmieniła poprzednie zdanie na czas teraźniejszy ono byłoby prawdziwe. Jego druga część na pewno, o pierwszej nie mogę tego powiedzieć. Nie wiem i chyba nie chcę tego wiedzieć. Jeśli tak jest ci lepiej, beze mnie to ja to rozumiem. Ja nie mogę tego powiedzieć o sobie, ale jeśli cię to pocieszy nie jest tak źle. Na pewno lepiej niż jeszcze jakiś tydzień temu. Codziennie jest lepiej, uwierzysz? Twoje imię nie wzbudza we mnie już takich reakcji jak kiedyś, nie chce mi się płakać za każdym razem gdy je gdzieś zobaczę czy usłyszę. A propos, już nie płaczę. Całkiem ciężko mnie poruszyć aż tak, żebym się rozpłakała. Jest tylko jeszcze taka piosenka, która powoduje, że mokną mi policzki, ale nie słucham jej często. Tylko czasem, jak naprawdę bardzo tęsknię, albo przyłapię się na tym, że myślę o tobie w kontekście naszej przyszłości. Naszej, którą mi obiecywałeś, kreowałeś jej obraz w mojej głowie, a którą teraz muszę niszczyć. Powoli mi to idzie, bo chyba sobie jeszcze tak do końca nie uświadomiłam, że ciebie w niej nie będzie. Ale jakoś idzie. Ciężko jest niszczyć coś, w co się tak bezgranicznie wierzyło. W każdym razie, już nie płaczę, chociaż może powinnam. To podobno pomaga. Pomaga, tylko na co? Na te, podobno, złamane serce? W zasadzie złamane serce to tylko wymówka nastolatek na to, że nie mają humoru. Takie coś nie istnieje. Można kochać wiele razy, nawet tym, rzekomo, złamanym sercem. Wiesz czym różni się tęsknota, od czekania? Kiedy się tęskni wszystko traci swój sens, bo nie ma kogoś kto nadaje go światu. Można tęsknić, na nic nie czekając, ale nie można czekać za niczym nie tęskniąc. Ja tęsknie. Za tym co było, za tobą. Tak, zdecydowanie tęsknię. Tyle że już nie czekam. W zasadzie chyba tylko przez to, że już wiem, że nie mam na co. Nie mam na kogo. Wyobrażasz to sobie? Żyć ze świadomością, że nie można czekać na człowieka, który stanowił cały nasz świat? Jeśli kiedyś się jeszcze spotkamy to ci o tym opowiem, obiecuję. Dziwne uczucie. Nie usunęłam twoich numerów, bo nie widzę w tym sensu. Jestem już chyba za dużą dziewczynką na takie zabawy. Na to i na płakanie. Przecież to nic nie da. Ani to usuwanie wszystkiego, co z tobą związane, ani płacz. Wiem z doświadczenia. Ciągle powtarzałeś, że my to przeznaczanie. Tak nie było. Nie ma czegoś takiego jak przeznaczanie, życie to tylko przypadki. My byliśmy tylko jednym z nich. Mimo to wiem, że gdybym dziś mijała się z tobą na ulicy przywitałabym się i odchodząc uśmiechnęła się do tych wszystkich wspomnień, na które razem pracowaliśmy. Tu chyba nie ma niczyjej winy. Zawsze byliśmy razem, wszystko robiliśmy razem, dlatego nasz koniec to chyba też nasza zasługa, a nie moja, czy twoja. W każdym razie dziękuję. Za to, że byłam ważna, za to, że mnie kochałeś.

                                                                                                                              Twoja Jenny'' 

**wspomnienie**

**- Widzisz ten nóż? - spytałam, wyciągając narzędzie trzymane w swojej dłoni ku niemu. nacięłam delikatnie wnętrze swojej dłoni. stał jak wmurowany, nie wiedząc o co chodzi. - tak będzie płakać moje ciało z tęsknoty za twoim dotykiem. - wydukałam, wskazując na sączące się kropelki krwi z mojej dłoni. Wybuchnęłam spazmatycznym płaczem.-a tak będzie płakać moja dusza. - powiedziałam.

-Przykro mi kochanie. Chociażbyś nie wiem co zrobiła, to koniec. Nie weźmiesz mnie na litość. - powiedział, biorąc do dłoni kurtkę.

-Zaczekaj! Pokażę Ci jeszcze tylko jak będzie płakać moje serce! -krzyknęłam. Zatrzymał się, tuż przed drzwiami. Gwałtownym ruchem, wbiłam kuchenne ostrze w swoją klatkę piersiową. - Właśnie tak. Będzie cichutko łkało, zwijając się z bólu.Tam wewnątrz. - powiedziałam, osuwając się na ziemię.

Następne co ujrzałam, to to, że upuszcza niezdarnie kurtkę na ziemię i podbiega do mnie. Lekko się uśmiechnęłam widząc łzy w jego oczach. Ostatkiem sił dotknęłam jego policzka. Był cały mokry.Ciepły.Taki znajomy.Po raz ostatni spojrzałam w jego brązowe oczy,po czym podniosłam lekko głowę, przybliżając tym samym moje usta dojego.

-Kocham Cię.- szepnęłam w jego pełne usta i skradłam mu ostatni pocałunek. Po tym zobaczyłam tylko ciemność. Przytłaczającą ciemność.**

A więc tak.Postanowiłam napisać takie oto opowiadanie :) Tak wiem Prolog wyszedł Baaardzo długi,ale nie szkodzi. List który widnieje powyżej, został przerobiony. Czytając kiedyś na Fb jakąś notkę postanowiłam ją trochę przerobić i ukazać jako list. Mam nadzieję że nie urażę tym właściciela który to kiedyś napisał :) Ten Prolog powstawał bardzo długo. Co do rozdziałów, postaram się pisać je długe i ciekawe. Notki od autora będę podawać co kilka rozdziałów. Górną część chciałam dać jako pierwszy rozdział, ale to wszystko było by pomieszane. Mogę tylko zdradzić, że rozdziały będą pisane jako wspomnienie Jenny. Do napisania !! :) W razie pytań proszę pisać!! + przepraszam za błędy !! :) a po boku macie piosenkę przy której płacze Jenny .

Wieczny senWhere stories live. Discover now