8.

172 13 4
                                    

-Wszystko jest gotowe Thomas.Możemy ruszać.- powiedziała jasnowłosa dziewczyna do chłopaka, który przypominał blondyna z parku.

-Okej. Pamiętajcie broń mamy w bagażniku. Każdy ma swoje pistolety?

-Tak-odpowiedzieli chórkiem 4 osoby. Dopiero teraz zauważyłam resztę, ponieważ stali niedaleko wyjścia.

Moja sytuacja nie była najlepsza. Siedziałam podkulona koło ściany.Starałam się aby nikt mnie nie zauważył. Znajdowałam się w starym magazynie, który przypominał wielkością jedne z tych supermarketów. Nie pamiętam jak się tam znalazłam. Najważniejsze było dla mnie to aby nie rzucić się nikomu w oczy,a zwłaszcza Thomasowi.

-Co z dziewczyną ?-Zapytał wysoki brunet z kolczykiem w łuku brwiowym. Ubrany był w czerwoną bluzę z kapturem i spodnie moro.Wyglądał naprawdę świetnie.Koło niego stał,na moje oko, jego bliźniak. Byli do siebie naprawdę podobni,no jak to bliźniacy.Jedyna różnica jaka była między nimi to tak na prawdę kolczyki i tatuaże. Mianowicie ten drugi miał kolczyk w wardze. Koło blondynki stało 3 brunetów. Jeden z nich był również podobny do bliźniaków.

-Oh Jai.Nie martw się jak tylko skończymy z Jasonem zajmiemy się i nią. Zbyt dużo widziała. Mówiłem ci abyś z nią skończył na początku waszej znajomości.-Thomas uśmiechnął się arogancko i jednym kiwnięciem głowy nakazał aby wszyscy weszli do auta. Jai został jako jedyny aby pilnować magazyny.Świetnie. I jaka znajomość widzę gościa pierwszy raz. Ej..zaraz czy to nie ten sam koleś który mówił,że ktoś chciał mnie poznać? To robi się dziwne. Muszę się stąd jakoś wydostać.

Czekałam z 20 minut aż Jai gdziekolwiek wyjdzie. Niestety siedział na tym samym miejscu co wcześniej.Widać było że się bardzo martwił. Musiałam coś zorbićjeżeli chciałam przeżyć. Postanowiłam,że przejdę jaknajciszej i jak najbliżej drzwi i kiedy bd nie daleko zacznę uciekać.

Wszystko szło jak należy, ale wiadomo jak to jest. Coś musi pójści nie tak.

Przechodziłam akurat między starymi pudłami.Zauważyłam,że coś,a mianowicie ktoś leży między nimi. Podeszłam bliżej aby sprawdzić kto to jest. Przeżyłam szok i wydałam z siebie pisk.

Kuźwa!!

-Kto tam jest?- krzyknął brunet i zaczął iść w stronę kartonów.To byłby idealny moment do ucieczki,ale byłam sparaliżowana tym co ujrzałam. Na ziemi leżało ciało mężczyzny całe we krwi. Nie wiem czy żył. Bałam się to sprawdzić. Poczułam na ramieniu ucisk.To jeszcze bardziej mnie wystraszyło i sparaliżowało.-Hej co tutaj robisz?Jak się tu dostałaś?Oni pojechali ciebie szukać.Jak się dowiedzą że jesteś tu to...-przerwał kiedy zauważył że wpatruję się w ciało chłopaka. Podążył za moim wzrokiem i również znieruchomiał. -Nie,nie,nie!! Zabiję sukinsyna! Ronnie?! Słyszysz mnie ?- chłopak puścił mnie i podbiegł do przyjaciela.Nie ruszał się.-Błagam cię odezwij się.Nie zostawiaj mnie!-krzyczał.Nadal nic. Sprawdził jego puls i ukrył twarz w dłoniach.Nie żył. Nadal nie mogłam się ruszyć. Chciałam w jakiś sposób go pocieszyć,ale nie wiedziałam jak i bałam się go.-Zabiję go..Obiecał że nic ci nie zrobi.Zemszczę się.-odwrócił wzrok i spojrzał na mnie- co tu robisz? Słyszysz!?- podszedł i lekko mnie popchał.

-J-ja nie wiem..Jak się tu dostałam.. J-JA ..-zaczęłam biec.Nawet nie wiem kiedy z oczu leciały mi łzy. Poczułam jego rękę na swojej tali. Zaczęłam się szamotać.Bałam się.- Puść mnie!! Nikomu nic nie powiem.

-Hej! Spokojnie.Słyszysz? Co tu robisz?

-Ja..nie wiem.Muszę pomóc Jasonowi.-Jezu gdzie on może być?

-To nie jest najlepszy pomysł.Z Thomasa jest niezły cwaniak.Zabije go...-puścił mnie i zaniósł się spazmatycznym szlochem.-Muszę się zemścić.

Dojechaliśmy na miejsce. Dom Jasona. Na parkingu stało czarne auto.To samo które zapamiętałam z magazynu. Razem z Jai'em ruszylśmy ostrożnie w stronę drzwi. Postanowiliśmy wejść od tyłu,aby uniknąć spotkania z Thomasem.

-Gdy chłopaki dowiedzą się o śmierci Ronnie'go.-zastanowił się- Nie ujdzie mu to płazem.

-Kim on dla ciebie, dla was był?-zamytałam niepewnie.

-Sory nie mam ochoty z nikim o tym gadać.Zwłaszcza z tobą.-Auć to zabolało.-Dobra.Poczekamy aż wyjdą i wejdziemy.

-A co jeżeli Jason już nie żyje?-do oczy napłynęły mi łzy.Zaczęłam panikować.Jai przycinął mnie do swojej klatki piersiowej.Usłyszeliśmy strzał i trzaśnięcie drzwiami.Zobaczyliśmy jak ci sami kolesie wychodzą z domu Jasona. Wbiegliśmy do środka i rzuciłam się w stronę salonu,gdzie leżał Jasno cały we krwi. Żył.

-Jason!! Boże ty żyjesz!

-Jenn uciekaj oni są niebezpieczni. Nie chciałem cię w to wciągać.

-Daj spokój Jason. I tak by do tego doszło.

-Zamknij się Brooks.Co ty tutaj robisz? hee?

-Staram ci się pomóc

-Przestańcie! Jai zadzwon na pogotowie,a ty Jason staraj się nie zasnąć.JAson?!- leżał i wpatrywał sie w sufit.-Zrób coś Jai!! -kucnęłam przy nieprzytomnym Jasonie.Zamknęłam oczy i słyszałam jak Jai rozmawia z pogotowiem.

-Dopisuję kolejną osobę do mojej listy. Listy zemsty... Obiecuję zemszczę się.

Obudziłam się cała spocona.Była noc. Ten sen był bardzo realistyczny. Poznałam bllondyna z parku i bruneta. Jason zauważył że się obudziłam. Oczy miałam zapłakane.

-Hej? Jenn wszystko wporządku ?

-Nie.miałam sen i to bardzo realistyczny sen.

Zaczęłam opowiadać go Jason'owi. Z jego twarzy odpłynęła krew był blady i przerażony. Słuchał i dobitnie nad czymś myślał. To było niepokojące.

-Jenn..-przerwał mi- myślę,że to nie był zwykły sen.

-Nie wiem o co ci chodzi.

-Nie możemy się spotykać.To jest dla ciebie niebezpieczne. POstaram się aby nic ci się nie stało.

-Ale Jason..

-Jenn. To nie jest koniec twoich problemów. To dopiero początek..

O kuźwa.

Wieczny senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz