3.

254 19 1
                                    

-Na pewno chcesz iść na te urodziny? Dopiero wyszłaś ze szpi...

-Tak chcę. Nie ominą mnie 16 urodziny mojego przyjaciela.A zresztą, dobrze się już czuję i co byśmy zrobiły z prezentem?-Od przeszło 30 minut próbuję przekonać Anę,aby jednak się udać na urodziny Matta.

-Hmm.No dobra, pod warunkie,że zaprosisz Jasona.-Powiedziała z widoczną ekscytacją w głosie.-Wyglądacie tak słodko,a zresztą możemy utrzeć nosa Sophe.Ona idze z Taylorem...

Tak dla wtrącenia.Taylor to mój były,który był i jest nieziemsko przystojny,ale w porównaniu do Jasona...

-Nie ma mowy Ana.Nie znam go i głupio jest mi go zaprosić jako mojego partnera.A poza tym, wątpię,że chciałby imprezować z małolatami.

-To będziecie mieli okazję się lepiej poznać.No proszę cię!Nie daj się prosić!-Było widać,że bardzo jej zależy na tym,żebym poszła z Jasonem na te urodziny.Pytanie dlaczego?

-Nie.Sory Ana może innym razem.-odpowiedziałam po chwili zastanowienie.-Idziemy się szykować?Mamy co raz mniej czasu,a przecież chcesz utrzeć nosa Sophe?

Odpowiedziała mi szczerym uśmiechem.Zaczęłyśmy się szykować.Ana wybrała czarną sukienkę z długim rękawem w kocie głowy.Do tego nałożyła czarne rajstopy i czarne creepersy z białymi elementami.Włosy pozostawiła rozpuszczone.Wyprostowała je i zrobiła sobie makijaż i lekko pomalowała usta błyszczykiem.Do kontrastu nałożyła zieloną torebkę.Wyglądała...Oszałamiająco. Niezbyt lubiłam pokazywać swoje atuty,którymi były moje nogi,ale na urzodziny Matta postanowiłam zrobić wyjątek.Nałożyłam granatową spódniczkę dłuższą z tyłu,a krótką z przodu.Do tego złoty pasem z klamerką i białą,krótką bluzeczkę.Buty były na lekkim obcasie czarne ze złotymi elementami.Na szyję nałożyłam naszyjnik od mamy,a włosy lekko pofalowałam.Zrobiłam mocniejszy makijaż,ale tak aby nadal wyglądał naturalnie.

Przez całą drogę do domu Matta wysłuchiwałam Anę, jak ładnie wyglądam.Za każdym razem odpowiadałam jej,że ona również  wygląda zabójczo.Kiedy podjechałyśmy pod jego dom, impreza już trwała.W salonie było mnustwo osób.Razem z Aną starałyśmy przejść do baru,aby trochę się rozluźnić.Byłyśmy już po trzech kolejkach i 2 piwach.Bawiłyśmy się w najlepsze,chociaż że mineło dopiero 30 minut od naszego przyjazdu.Jakiś chłopak wszedł na stuł i kiwną w stronę DJ-a aby wyłączył muzykę.Wszyscy zwrócili uwagę na mówiącego.Nagle wszyscy zaczęli śpiewać sto lat i dopiero teraz uświadomiłam sobie,że Matt stoi koło nas.Razem z Aną złożyłyśmy mu życzenia i dałyśmy prezent.

-Jenn ślicznie wyglądasz.-powiedział kiedy każdy się rozproszył.

-ekhmm dziękuję. -Odpowiedziałam zakłopotana.

-Zatańczysz?

-Jasne.

Tańczyłam z Mattem trzecią piosenkę,kiedy moją uwagę przykuła pewna postać,która się nam przyglądała.Nie chcąc na nią patrzeć, obróciłam nas tak,że byłam tyłem do nieznajomej postaci.Kiedy piosenka się skończyła,poszłam do baru się czegoś napić.Na moje nieszczęście była tam Sophe.

-O kogo ja widzę.Jenny kochanie ślicznie wyglądasz.To nowe czy pożyczone od mamusi?

-Zamknij się Soph,a propo skoro rozmawiamy o ubraniach...czy ta sukienka nie jest z poprzedniego sezou?-odpowiedziałam,równie sceptycznie co ona.

-Och kochana,a ty nadal nic nie rozumiesz. Jesteś taka żałosna.Ups uważaj,prawie wylałam na ciebie moje piwo.-Powiedziała po czym chciała odejść,ale nie mogłam jej na to pozwolić.

-Jak tam Taylor?Nadal tak świnuszy w łóżku?Co prawda nie miałam okazji się przekonać,ale rozpowiada na prawo i lewo,że...Ups za dużo powiedziałam,wybacz.-Uśmiechnęłam się i odwóciłam aby odejść.Jednak coś mi przeszkodziło.Mianowicie Sophe.Złapała mnie za rękę z piwem i obróciła w swoją stronę. Z zaskoczenia wyrwałam ją i całe piwo wylądowało na..O boże!Jason!

-Wow uważaj piękna,mało ci wypadków jak na jeden dzień?

-P-prze-przepraszam Jason!Nie zauważyłam cię.-powiedziałam wystraszona.

-Nic nie szkodzi.Pójdę się gdzieś przemyć i zaraz wracam.-powiedział odwracając się.

-Poczekaj!Pójdę z tobą.-Ruszyłam za brunetem.Obejrzałam się jeszcze na Sophe,która pękała z zazdrości.Yey!

-Nawet nie wiesz jak mi głupio.-powiedziałam do Jasona,kiedy znajdowaliśmy się już w łazience.Starałam się wytrzeć plamę z jego koszuli.Na marne..

-Heh,nic nie szkodzi.Czemu tak mnie ''zaatakowałaś''-powiedział unosząc dwa palce i uśmiechając się.

-Sophe..Ehh z Aną mamy z nią na pieńku.Trochę za dużo wypiłam i mnie ponisło.-podczas wycierania jego torsu poczułam mięśnie..arrrrrr.-Eeee... no,a zresztą ona robi wszystko żebym była zazdrosna.Wiesz...ona odbiła mi chłopaka a teraz jest z nim na urodzinach,chciałam ją jakoś zdenerwować i ...-Nie dokończyłam,bo łyz napłynęły mi do oczu.Widząc to,Jason przytulił mnie mocno i szpnął.

-Mówił ci już ktoś,że ślicznie wyglądasz,a twoje nogi to istny cud?-zaśmiałam się lekko.-Pomogę ci.-niezrozumiałam o co mu chodzi.Odsunełam się od niego i ujrzałam uśmiech na jego twarzy.

-W czym niby?

-Pomogę ci wzbudzić w Sophe zazdrość.Tylkoo... postaraj się.Ale żeby to zadziałało,muszę zrobić małą rzecz.Znaczy się to będzie coś,czego nie zapomnisz.-zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zbliżył swoje usta do moich.-Mogę?-zapytał.

A więc mamy już 3.Chciałam tylko powiedzieć,że zastanawiam się nad zawieszeniem tego opowiadania.Mam wrażenie,że nie jest ciekawe i nikt go nie czyta...Ale i tak dziękuję za komentarze i głosy. kolejny rozdział,o ile go napiszę,ukarze się w piątek lub sobotę.

Wieczny senWhere stories live. Discover now