Rozdział VIII

3.5K 135 61
                                    


Mieszałam łyżeczką owsiankę, błądząc myślami gdzieś w przestworzach. Byłam niewyspana, zła i zupełnie nie potrafiłam się skupić.

Ginny jednak kompletnie to nie odstraszało. Od kiedy pojawiła się w Wielkiej Sali, uśmiech nie schodził z jej twarzy i nawet moje odburkiwanie nie potrafiło zepsuć jej dobrego humoru.

Zachowywała się w ten sposób już prawie dwa tygodnie, a wszystko dzięki temu, że w końcu zeszła się z Harrym.

Cieszyłam się jej szczęściem, naprawdę. Wiedziałam, że kochała Pottera od chwili, gdy go poznała i chyba jako jedyna kibicowałam im od samego początku.

Kiedy po raz trzeci zaproponowała mi kawę,a w jej oczach pojawiła się troska, poczułam wyrzuty sumienia. Nie powinnam tak się zachowywać. To przecież nie jej wina, że przez natłok informacji z dnia wczorajszego, nie potrafiłam zmrużyć w nocy oka.

Już otwierałam usta, żeby podziękować za kawę i ją uspokoić, kiedy na linii mojego wzroku pojawił się Ron z uwieszoną na jego ramieniu Lavender.

Poczułam ukłucie w sercu, więc skierowałam wzrok na Ginny, która akurat w tym momencie witała się z Harrym pocałunkiem. Mały sztylecik zagłębił się w moim sercu jeszcze bardziej, a ja uciekłam spojrzeniem w jedyne możliwe miejsce - stół Ślizgonów.

Zrobiłam to idealnie w momencie, gdy Zabini wzrokiem przewiercał Harry'emu plecy. Miał przymrużone powieki i taką też minę skierował w moją stronę. Widząc, że mam jego uwagę, spojrzałam na Harry'ego, z powrotem na niego i uniosłam brwi w pytającym geście. Zabini posłał mi sarkastyczny uśmieszek i odwrócił się w stronę siedzącego obok Mafoya. Dopiero wtedy zauważyłam, że byliśmy obserwowani. Ślizgon nie spuszczał ze mnie wzroku, a spojrzenie miał podobne do tego, którym Zabini obdarzył Harry'ego. Poczułam dreszcz na plecach, ale utrzymałam spojrzenie i zmrużyłam powieki w ten sam sposób.

- Hermiono? - usłyszałam głos Harryego, więc chcąc nie chcąc, urwałam to pełne niechęci połączenie wzrokowe.

- Mmm? - wymruczałam, odwracając się do przyjaciół.

Zauważyłam, że Ginny szybko odwraca się od stołu ślizgonów, z silnym rumieńcem na twarzy, a Harry obserwuje jakiś przesuwający się punkt.

Obstawiałam, że Malfoy wstał i wyszedł z sali. Chyba miałam rację, bo spojrzenie Harryego przesunęło się aż do drzwi, a potem zwrócił się w moją stronę.

Kiedy obejmował Ginny ramieniem, jej twarz była już normalnego koloru.

- Pytałem czy podasz mi grzanki.

Schyliłam się i bez słowa podałam mu talerz. Mechanicznie nałożył sobie dwie, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Po chwili nachylił się za plecami Ginny, a ja automatycznie zrobiłam to samo.

- Wszystko w porządku? - wyszeptał, a ja skinęłam głową.

- Tak, Harry. Jestem tylko zmęczona. Mało spałam...

- Zrobił ci coś? - w jego oczach pojawiła się iskra złości. Wiedziałam, że pyta o Zabiniego, powiedziałam im kto mnie uczy już ponad tydzień temu. Na szczęście udało mi się ukryć ten fakt przed ślizgonem, bo domyślam się, że byłby co najmniej zły.

Pokręciłam głową.

- Nie - widziałam, że mi nie wierzy, więc przewróciłam oczami, w standardowy dla mnie sposób. - Naprawdę, wszystko w porządku. Mam za dużo na głowie i przez to źle spałam...

W tym momencie dotarły do mnie słowa jakiejś Krukonki, która mijała nas w drodze do swojego stołu:

- ... podobno jest w naszym wieku. Ciekawa jestem kto to? - rozejrzała się i pochyliła do swojej rozmówczyni, jeszcze bardziej ściszając głos. - Myślę, że to jakaś ślizgonka. Gdzie indziej mogłaby trafić córka Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać...

Klucz do szczęścia (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now