Syriusz do cholery!

377 23 11
                                    


2/3


Rose pov


- A co jeśli mają lepszą strategię? A co jeśli nie uda mi się odbić tłuczka?- mówił Jack 

Zaraz.....przecież Jack nie grał w quidditcha, on go nawet nie lubił. Coś było nie tak. Spojrzałam na chłopaka, który zaczął się rozmywać.

- A co jeśli będzie padać?- usłyszałam jeszcze, po czym zdałam sobie sprawę z tego, że słów tych nie wypowiedział blondyn tylko Mary, która chodziła po pokoju cała w stresie

Czyli Jack tylko mi się śnił, a to by wiele tłumaczyło. Nie chciało mi się wstawać z łóżka. Byłam jeszcze pół przytomna- nie pamiętałam nawet jaki mamy dzień tygodnia.

- A jeśli Forest nie obroni?- usłyszałam głos blondynki

- To dupek- mruknęłam, ziewając 

- A jeśli Syriusz nie zdąży odbić tłuczka, albo jeśli...- Macdonald usiadła na łóżku, ze stresu bawiąc się włosami 

- To też dupek- przerwałam jej, po czym otworzyłam oczy przecierając powieki 

- Widzę, że już wstaliście- Dorka pochyliła się nade mną uśmiechnięta 

-My?- zapytałam niemrawo 

I wtedy poczułam, że coś łaskocze mnie po karku. Odwróciłam głowę i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Na mojej poduszce leżał kot brunetki. 

- Co ta kreatura robi w moim łóżku?!- wykrzyczałam, podnosząc się z podłogi 

- Chyba cię polubił- Meadowes wzięła kota na ręce- prawda Syriuszku?

Zwierzak syknął w moją stronę.

-Chyba nadal pozostajemy w stanie wojny- burknęłam 

Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Umyłam się, ubrałam i umalowałam przy akompaniamencie lamentowania Mary i próbujących dodać jej otuchy Lily i Dorcas. 

Kiedy Macdonald trochę się uspokoiła, zeszłyśmy całą grupą na śniadanie. Mecz miał się odbyć za dwie godziny, a że tego dnia nie było zajęć, Wielka Sala stała prawie pusta. Przy stole Gryffindoru siedziało kilku pojedynczych uczniów i huncwoci. Usiadłam pomiędzy Jamesem i Mary, po chwili żałując tej decyzji.

- Musicie coś zjeść- powiedziałam w końcu, patrząc to na jedno to na drugie

Potter bawił się widelcem, a Macdonald w milczeniu wpatrywała się w pusty talerz. Westchnęłam ciężko i sięgnęłam po dzbanek, żeby dolać sobie kawy.

- Chociaż jedną kanapkę- Lily podsuwała blondynce półmisek z jedzeniem 

Dziewczyna spojrzała na nią bez entuzjazmu i w tamtej chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł:

- A co jeśli przez brak śniadania zasłabniesz i kiedy tłuczek będzie lecieć w twoją stronę....- nie dokończyłam jednak, bo Mary sięgnęła w końcu po jajecznicę, patrząc na mnie z poirytowaniem

Uśmiechnęłam się uroczo w jej stronę i wróciłam do przekonywania bruneta:

- Jamie nie wygłupiaj się -nadziałam na widelec pomidorka koktajlowego ze swojej sałatki i podsunęła  mu pod nos

Chłopak założył ręce na piersi i się przygarbił- wyglądał jak naburmuszone dziecko. Tracąc cierpliwość próbowałam na siłę włożyć mu pomidorka do buzi....Po wielu próbach - poskutkowało. Takim oto sposobem, straciłam śniadanie na rzecz Jamesa. Kątem oka zauważyłam, że Syriusz patrzy na mnie i bruneta z rozbawieniem, jednak kiedy spojrzałam w jego stronę - odwrócił wzrok. 

Huncwotka,Gryfonka,BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz