24. Krew na śniegu

874 66 34
                                    

I was following the pack, all swallowed in their coats

The scarves of red tied 'round their throats

To keep their little heads from falling in the snow

And I turned 'round and there you go

And, Michael, you would fall and turn the white snow red

Like strawberries in the summertime

Fleet Foxes — White Winter Hymnal


Kufer za nic w świecie nie chciał się domknąć, chociaż Lily wcale nie zapakowała do niego aż tak dużo rzeczy. Właściwie to brała tylko wszystko, co najpotrzebniejsze — trochę ciuchów, podręczniki niezbędne do nauki podczas przerwy świątecznej, jakieś drobiazgi — ale były też prezenty. Prezenty dla całej jej rodziny, które zajęły całkiem sporo miejsca.

Całe szczęście, że chociaż swoim przyjaciołom mogła wręczyć podarunki jeszcze przed wyjazdem. Zrobiła to tego wieczoru, gdy siedzieli w pokoju wspólnym, już po grze w planszówki i Eksplodującego Durnia, i wymieniali się żartami oraz planami na ferie. Wyglądało na to, że wszyscy z nich wracają w tym roku na święta do własnych domów — ona sama powracała do Cokeworth, Dorcas wybierała się do dziadków w Cambridge, James wraz z Siriusem spędzali ferie w Dolinie Godryka, Remus wybierał się do Cardiff, a Alice i Peter pozostawali w Londynie. Oznaczało to, że zobaczą się dopiero w nowym roku i Lily odrobinę tego żałowała, a z drugiej strony wiedziała, że im wszystkim przyda się odpoczynek od zajęć oraz możliwość spędzenia czasu z własnymi rodzinami.

Wyszukanie odpowiedniego prezentu dla każdego z jej przyjaciół było dość trudne, zważywszy na wachlarz ich zainteresowań oraz dosyć ograniczone możliwości wyjścia na zakupy. Z tego względu zdecydowała się na przygotowanie przynajmniej części podarunków własnoręcznie, przy wykorzystaniu paru sprytnych zaklęć, paru zamówionych rzeczy i paru dostępnych na miejscu materiałów. Najwięcej czasu spędziła nad prezentem dla Jamesa — wyrzeźbionym z drewna jeleniu, zaczarowanym tak, by mógł się poruszać i świecić w razie wykrycia zagrożenia. Wymagało to wyszukania kilku skomplikowanych zaklęć, a przede wszystkim wykonania tego przeklętego zwierzęcia; rzeźbienie w drewnie zdecydowanie nie było mocną stroną Lily. Nawet efekt końcowy jej ostatecznie nie zadowalał — jeleń miał odrobinę krzywe nogi i nierówny pysk, ale przynajmniej przypominał jelenia, to było jej zdaniem najważniejsze. James zresztą traktował swój prezent tak, jakby ten był co najmniej dziełem sztuki godnym wystawiania w narodowych galeriach, i zapewnił ją kilkakrotnie, że to najlepszy prezent, jaki w życiu dostał. Prawdę mówiąc, Lily w to powątpiewała, ale w jakiś sposób jego radość była naprawdę miła.

Potem spędziła sporo czasu przy kominku, popijając herbatę i obserwując bawiące się towarzystwo. Naprawdę dobrze było tak na dłuższą chwilę zapomnieć o całym świecie, o obowiązkach, o nauce, o wszystkim, co się ostatnio działo, i nacieszyć się wolnością oraz czasem spędzanym z przyjaciółmi. Lily miała wrażenie, że zbyt rzadko to doceniają.

— Hej.

James zaskoczył ją tym swoim skradaniem się, więc aż podskoczyła, praktycznie wylewając całą zawartość kubka na dywan. Sam winowajca natychmiast ją przeprosił i posprzątał zaklęciem cały bałagan, ale z jego twarzy i tak nie znikał ten dziwny uśmieszek, na wpół kpiący, na wpół czuły, i Lily poczuła się dziwnie.

— Hej. Czemu z nimi nie grasz?

Odstawiwszy kubek na stół, przysunęła się bliżej do Jamesa i objęła go za szyję. Nie wiedziała, co takiego mają w sobie jego ramiona, że natychmiast czuje się w nich jak w domu, ale nie zamierzała prędko z tego uczucia rezygnować.

Uciekająca Łania | Trylogia Łani 1 | ✓Where stories live. Discover now