17. Bez tchu

855 69 167
                                    

Yep

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Yep. Jily is coming. Przygotujcie się.

🦌🦌🦌

James Potter wpadł w furię.

Furia ta miała kolor szkarłatnej czerwieni i zupełnie zwyciężyła nad chęcią zachowania zimnej krwi. Przypominała trochę dziki ogień, początkowo szalejący tylko w postaci niewielkiego płomyka, który jednak bardzo szybko nabierał rozpędu i siły. Zważywszy na to, że do ognia została dorzucona magia, ten pożar zapewne zdołałby spopielić wszystko i wszystkich dokoła nawet bez pomocy różdżki czy jakiegokolwiek zaklęcia.

Właściwie gdyby spojrzenie umiało zabijać, Snape leżałby już martwy.

W gruncie rzeczy Jamesa wcale nie obchodziły inwektywy pod jego adresem; nietoperz mógł mu nawrzucać cały szlam z jeziora za kołnierz, a jego by to zupełnie nie ruszyło. Jednak kiedy atak dosięgał bliskie mu osoby, James nie umiał zachować samokontroli oraz nie dać się sprowokować. Po prostu nie umiał, bo instynkt nakazywał mu zaraz bronić jego przyjaciół, zwłaszcza że obrywało im się rykoszetem z jego powodu. Doskonale wiedział, że prawdziwą intencją winowajcy było trafienie w niego, nie w osoby postronne — i nawet się to udało. Właściwie gdyby nie to wymierzone w jego plecy zaklęcie i chroniąca go Lily, zdołałby się pohamować.

Nietoperz jednak przegiął, a to oznaczało, że James musiał powziąć odwet.

Najpierw jednak się upewnił, że Lily nic nie jest. Złapał ją właściwie odruchowo, nawet się nad tym nie zastanawiając, i teraz pomógł jej stanąć na nogach. Dzięki Merlinowi, nic jej się nie stało — była tylko trochę oszołomiona. Miała też spojrzenie zranionej sarenki i serce Jamesa boleśnie się ścisnęło. Prawdopodobnie czułby się dokładnie tak samo, gdyby zaatakował go jego własny niegdysiejszy najlepszy przyjaciel. Serce rwało mu się już do walki, więc ograniczył się tylko do przytulenia jej i złożenia na jej czole krótkiego pocałunku, a potem przekazał ją w ręce stojących najbliżej niego Remusa i Siriusa. Próbowała go jeszcze powstrzymać przed rzucaniem się na Snape'a, ale było już zdecydowanie za późno na przemawianie mu do rozumu, bo teraz miał w głowie wyłącznie czerwień i żądzę krwi.

Odwrócił się w stronę nietoperza, mierząc go chłodnym wzrokiem. Zupełnie się nie przejął tym, że Snape wyglądał na odrobinę wstrząśniętego — nie zamierzał mu odpuszczać. Powoli wyciągnął różdżkę; miał wrażenie, że drewno mu aż wibruje w dłoni.

Nawet się specjalnie nie wahał, gdy zaczął rzucać pierwsze zaklęcia. Formuły zapamiętywane przez lata nauki teraz same mu się cisnęły na usta; nie musiał ich szukać w pamięci. Wybierał takie, które potencjalnie mogły zadać największe obrażenia, gdyby nie staranna obrona. Snape zresztą nie pozostał mu dłużny, więc zaklęcia śmigały prawie przez całą szerokość Wielkiej Sali, skutecznie odstraszając gapiów. Jamesa w żadnym wypadku to nie zniechęciło; wszedł w tryb walki, co pozwoliło mu się skupić wyłącznie na swoim celu, na pokonaniu nietoperza. Każde kolejne zaklęcie oraz stojąca za nim furia dawały mu coraz większą przewagę. Dzięki temu mógł też podejść coraz bliżej do wroga, nie do końca zadowolony z nikłego rezultatu tego pojedynku i chcący wreszcie mu zwyczajnie przywalić.

Uciekająca Łania | Trylogia Łani 1 | ✓Where stories live. Discover now