Jak zwykle

2.2K 58 26
                                    

Ostatniego dnia naszej wolności od szkoły wstałam dopiero o 10 i gdy tylko usiadłam poczułam pieczenie na biodrze.

- Fuck zapomniałam jak te rany szczypią. Dobra trzeba wstawać dzisiaj ostatni dzień wolności, ale przynajmniej w końcu spotkam się z Velą i Charliem ( dobra nie umiem do końca odmieniać jego imienia)- Powiedziałam i zaczęłam się ogarniać. Oczywiście do muzyki. Bez muzyki nie przeżyłabym ani chwili, przysięgam. Na szczęście nie spotkałam nikogo ani na siłowni ani przy śniadaniu. Za to później uznałam, że przyszedł czas na odwiedziny Hailie, która czytała cały dzień. 

- Siema- rzuciłam na powitanie i usiadłam na jej łóżku

- No hej- odpowiedziała zdecydowanie trochę zdziwiona

- No dobra czas na ocenę. Dajesz tak na początek jaki jest twój wstępny ranking braci?- 

- Serio chcesz to robić?- ta jasne Hailie udawaj dorosłą i tak wiem, że chcesz to robić 

- Proszę cię, obie wiemy, że ty też chcesz więc dawaj- no przecież nie mam całego dnia

- Eh no dobra, więc na pierwszym miejscu jest- zaczęła - Will- powiedziałyśmy jednocześnie

- No co? Sorry, ale to było oczywiste co dasz na pierwszym miejscu.

- No niech ci będzie, a więc na drugim jest Shane, na trzecim chyba Dylan, potem niech już będzie Tony chodź jest wredny, na piątym Vince, szczerze przeraża mnie- wyliczyła. No dobra w sumie to było do przewidzenia kogo da.

- Ciebie wszystko przeraża.

- Hej to nie prawda. No dajesz teraz ty powiedz swój - szybko zmieniła temat

- No dobra na pierwszym Shane, drugie Dylan, trzecie Will lub Tony, Will czasami jest aż zbyt taki opiekuńczy. No i na ostatnim Vince.

- Serio wolisz Dylana od Willa? - Oburzyła się Hailie

- No tak spoko się z nim ćwiczy, a Will głównie skacze nad tobą- sprostowałam

- Dziwna jesteś dobra pa, idę szukać drugiej części- wskazała książkę i wyszła. Ja też wróciłam do swojego pokoju. Obecnie prezentował się genialnie, no przez ostatnie dni dekorowałam go.

Przyszedł czas na rozpakowanie kartonu- Zaczęłam znowu mówić do siebie - Może i ignorowałam go te parę dni, ale muszę w końcu pochować rzeczy z niego.

W kartonie znajdowały się dwa mniejsze pudełka. Pierwszy nazywałam kartonem wspominek, bo był wypełniony różnymi pierdołami, które dla innych byłyby śmieciami, a mi przypominały o zajebistych wspomnieniach. Były w nim też albumy i oczywiście moje dzienniki, które pisze od trzeciej klasy podstawówki. Może i błędy ortograficzne są tam ogromne to i tak kocham tamte wspomnienia. ( Btw serio polecam pisanie dzienników, zajebista pamiątka).

- No dobra to pudło damy do garderoby, czas na drugie, które będę musiała schować, bo jak braci je znajdą to będą problemy.- powiedziałam. A nie mogą się dowiedzieć ponieważ tam jest cała nauka jaką babcia mi przekazała. Książki, zielniki, jej dzienniki, kamienie, amulety i wiele tego typu rzeczy. No tak babcia uczyła mnie o naszej pierwotnej wiarze dla kościoła byłyśmy pogankami, wiedźmami. Ale my po prostu wierzyłyśmy w bogów słowiańskich i stare zwyczaje. Nawet raz byłam na sabacie z babcią. To dopiero było niezapomniane przeżycie. Będę musiała go jeszcze odwiedzić. Wyrwałam się z rozmyślań i dalej gadałam do siebie 

- No w każdym razie bracia nie mogą tego znaleźć jedynie biżuterie dam do toaletki w garderobie. - ustaliłam plan i pochowałam rzeczy. 

Została mi ostatnia rzecz jakieś tajemnicze pudełko, które znalazłam na dnie walizki. Dziewczyny wsadziły go tam jak pomagały mi się pakować. Gdy do nich napisałam powiedziały, że Vela mi wszystko wyjaśni.

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now