HIGH SCHOOL

1.9K 54 31
                                    

Nasza pierwszą lekcją był polski więc poszło szybko i zapoznałam się z moją nową klasą. Patrząc po tych ludziach zapowiada się bardzo dobrze.  Potem były jakieś jeszcze 3 lekcje przed długą przerwą na lunch.  Na przerwach sporo osób podbijało do naszego trio, a szczególnie do mnie, by wypytać czy serio jestem siostrą Monetów i takie tam. Ale widziałam, że wokół Hailie też sporo osób się kręciło.

- Dobra to widzimy się na obiedzie- rzuciłam do Veli i Charliego i poszłam pod salę do angielskiego czyli ostatniej lekcji przed długiej przerwy, której bardzo wyczekiwałam. O Hailie czyli jesteśmy w tej samej grupie no dobra jeden przedmiot z nią wytrzymam szkoda tylko, że to angielski w którym jest o wiele lepsza. No dobra Mela wypadało, by zagadać do niej.

- Siema stara jak tam pierwszy dzień?- spytałam stając obok niej widziałam też że powoli dookoła nas zbiera się jakiś pieprzony wianuszek fanek naszych braci bądź po prostu ciekawskich osób.

- Nawet git wiesz w sumie lekcje są łatwe, a już szczególnie geografia. No i na każdej przerwie jest jakieś zamieszanie wokół mnie - tą drugą cześć powiedziała już przyciszonym głosem.

- Boże wokół mnie też, ale trochę ich zlewam więc pewnie idą do ciebie wtedy. A geografie też już miałam i jestem przerażona ich głupotą na tym przedmiocie- powiedziałam 

- Serio jesteście bliźniaczkami?- nagle jakiś cwel zagadał do nas

- Nie na niby - odpowiedziałam głupie pytanie 

- No przecież to widać .- ktoś rzucił do niego no właśnie

- Zazdroszczę braci- ktoś inny dorzucił nawet nie wiem kto to mówił 

- Jak się z nimi żyje?- jeszcze inny random zapytał. Pytań nie było końca, ale wszystkie były podobne i na żadne tak samo bardzo nie chciało mi się odpowiadać. Boże ja wiedziałam, że oni robią taki szum wokół  nich, ale że aż tak. Z drugiej strony przecież pamiętam jak Vela i Charlie byli u mnie na wakacje. Boże ile tam się działo. No ale wtedy mi o nich opowiadali w sumie zrobili wręcz ich całą prezentacje, a teraz  z nimi mieszkam. Wow nieźle to wszystko się skończyło. Pamiętam jak ich wtedy obgadywaliśmy i w ogóle. 

- Mel wchodzimy - ze wspomnień wybudziła mnie Hailie i ten przeklęty dzwonek.

W sumie na lekcji nie było tak źle i w końcu nadszedł czas na długą przerwę. 

POV Hailie 

Pierwszy dzień póki co szybko mi mijał miałam biologię na której poznałam moją klasę i uważam, że jest spoko potem miałam tylko polski, geografie i angielski z Mellody. W sumie zdobyłam już 3 plusy za aktywność więc idzie świetnie. Właśnie weszłyśmy z Mel na stołówkę.

- Dobra ja lecę do Veli i Charliego- rzuciła na pożegnanie i pognała do nich, bo stali już na początku kolejki i machali do niej. 

Serio?! myślałam, że zjemy razem a teraz muszę sama siedzieć. Dzięki za wsparcie siostrzyczko. Jak zwykle zostaje sama. Dlaczego ona zawsze ma gdzieś znajomych. 

POV Mellody

- Dobra to jak siedzimy już naszym cudownym trio w końcu to czas na biznesy- zaczął w miarę poważnie Charlie 

- To nie zapowiada się  dobrze - szepnęłam do Veli, ale tak by usłyszał mnie Charlie 

- Wiem - odszeptała w ten sam sposób 

- Ejj! Nie ładnie tak. - oburzył się chłopak - ale w sumie macie rację, bo czas na rozliczenie po proszę od każdej z was po 10.

- Eh miałam nadzieję, że zapomniałeś - powiedziałam dając mu te 10 dolarów, a w moje ślady poszła Vela.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że serio miałeś z tym rację - powiedziała Vela 

- No właśnie czemu jego wszystkie pojebane teorie spiskowe okazują się prawdą - dodałam oskarżającym tonem no bo błagam jak to możliwe, że chłop jakieś dwa lata temu uznał, że bracia Monet z ich szkoły to tak naprawdę nasi braci bo mamy to samo nazwisko, a dodatkowo przecież ja nie znam naszego ojca więc może to nasi przyrodni bracia. Boże przecież on nawet porównywał ich wygląd z naszym.

- I nadal  nie dostałem za to podziękowań - zaczął udawać obrażonego 

- I ich nie dostaniesz - powiedziała Vela - Ej patrzcie twoi kochani bracia atakują chyba teraz Hailie i Marshalla - wskazała palcem na ich stolik.

Miała racje do Hailie i  jej znajomych no czyli ona umie sobie znaleźć znajomych jak trzeba, a w sumie bardziej chłopaka, który stał przy ich stoliku podbił Dylan i chyba dość skutecznie straszył tego chłopaka natomiast Hailie nie skutecznie próbowała go obronić.

- Ej weźmy Marshalla do naszego stolika - zaproponował Charlie

- W sumie i tak chcieliśmy cię z nim zapoznać jest spoko- dodała Vela 

- Nie masz psychy wbić im teraz w środek zdarzenia i zaprosić go do nas - rzucił Charlie chodź i tak bez tego słynnego nie masz psychy zrobiłabym to 

- Nie ma problemu patrzcie i uczcie się dzieci- rzuciłam i poszłam do stolika Hailie 

- Hej, ty jesteś Marshall ?- podbiłam ignorując skołowanego Dylana chyba był to dość rzadki widok, a ludzie przenieśli całą uwagę na mnie.

- Tak - odpowiedział nie pewnie chłopak 

- Jak chcesz to możesz usiąść z nami - wskazałam na stolik przy którym moi przyjaciele pomachali do niego. Widziałam jego niepewną minę - nie martw się  tym Dobermanem - wskazałam na Dylana - nie on decyduje kto może z nami siedzieć, możesz do nich iść jak chcesz jak zaraz do was dojdę tylko zamienię parę słów z siostrą - powiedziałam, a on poszedł do naszego stolika. 

- Dzięki - powiedziała skołowana Hailie 

- Nie ma problemu, widzę, że i ciebie dopadł ten zaborczy doberman - wskazałam na Dylana. Widziałam spojrzenia pełne podziwu bądź zdziwienia na twarzach innych ludzi, a już szczególnie zdziwieni byli bliźniacy.

- Nie pozwalaj sobie na tyle siostrzyczko - powiedział Dylan 

- Ja tylko stwierdzam fakty, wracaj do swojego stolika i nie przeszkadzaj ludziom - powiedziałam do niego i odwróciłam się z zamiarem powrotu do swojego stolika lecz Dylan musiał wtrącić swoje trzy grosze.

- Ktoś tu będzie miał ciekawą pogadankę jak wrócimy - ta spoko nie zesraj się już tą pogawędką

- No dobrze to jak mamy już za sobą przedstawienie to miło cię poznać- powiedziałam do Marshalla gdy tylko zajęłam swoje miejsce.

- No stara to było świetne - pogratulowali mi. Resztę przerwy spędziliśmy na ploteczkach, aż nadszedł czas na kolejne lekcje. W sumie miałam tylko edb i biologię więc poszło szybko. 

Nadszedł czas na powrót do domu. 

- Do jutra kochana - powiedziała Vela gdy już staliśmy przy wyjściu ze szkoły

- Do jutra, boże jak fajnie w końcu to powiedzieć - dodałam 

- Teraz jesteś skazana na nas codziennie - dodał Charlie 

- O matko z tobą to nie wiem czy wytrzymam - powiedziałam może tylko trochę złośliwie 

- Nie no dasz radę jak ja dałam - dodała Vela bo w końcu trzeba go trochę po wkurzać 

- No weźcie - obraził się nasz mały gnom 

- Spokojnie bez ciebie byłoby za nudno. - powiedziałam na pożegnanie i poszłam do auta Tony'ego gdzie już czekał na mnie wraz w Hailie. No to czas na jakże miłą podróż do domu i cudowna pogadankę w nim. 

No przynajmniej będzie ciekawie. 


No i witam w kolejnym rozdziale. Szczerze nie jest on najlepszy, ale nie miałam weny, a chce by rozdziały pojawiały się regularnie. W każdym razie jak myślicie czy Mellody wybroni się u Vincenta czy jednak nie. 

No i do zobaczenia za tydzień 

Rodzina Monet- NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz