- O mój boże Mela!- krzyknęła na wstępie moja kochana siostrzyczka, wchodząc do mojego pokoju. Japierdole nie teraz, ja mam dość co dopiero wróciłam z treningu chce odpocząć.
- Co się takiego stało?- zapytałam, ale szczerze wiadomo było, że to pewnie jakieś kolejne jej wymysły i głupie teorie spiskowe.
- Słuchaj to: chciałam iść po wodę do kuchni, gdy nagle ze skrzydła pracowniczego wyłonił się Tony. Wyglądał jakby miał zaraz komuś przywalić, a w dodatku miał na sobie ślady krwi. No i żeby tego było mało to szedł zaraz za mną, a ja się tak zestresowałam, że gdy schodziłam ze schodów to się poślizgnęłam i on w ostatniej chwili mnie złapał. - opowiedziała Hailie prawie, że na jednym wdechu, a teraz patrzyła się na mnie wyczekująco. No, ale czego ty oczekujesz, typ pewnie się z kimś znowu pobił i wracał od Vincenta u którego był na dywaniku. Ot i cała historyja.
- No dobrze i co w związku z tym?- spytałam bo serio chce już odpocząć
- No jak to co?!- oburzyła się, na moją obojętność - nasz brat bił się, a w scenerii tego domu wyglądał jak demon.
- No dobrze, ale jak już wiemy on często się z kimś nawala, a wracał pewnie z gabinetu Vince'a u którego był na dywaniku- powiedziałam spokojnie nadal nie do końca rozumiejąc po co ona tak to roztrząsa.
- Skąd wiesz, że tam jest jego gabinet?- spytała Hailie. nie no serio ty jesteś taka głupia czy udajesz. to chyba oczywiste, że w skrzydle pracowniczym będzie stało biuro.
- No nie wiem, może dlatego, że to skrzydło pracownicze. A Dylan wspominał mi kiedyś, że oni często chodzą na opieprz do jego gabinetu- wytłumaczyłam
- Jezu dobra. Już się tak nie wymądrzaj. -odpowiedziała
POV Hailie
- Tak w ogóle to jak tam z twoim Jasonem- spytała Mela oczywiście, że musiała to pytanie podszyć sarkazmem
- Tak się składa, że bardzo dobrze, wiedziałam, że kłamałaś na jego temat - powiedziałam dumna z siebie, że tym razem to ja miałam rację.
- Ta jasne, jeszcze zobaczymy. Ty póki co módl się, żeby bracia się nie dowiedzieli- dodała, a ja się z nią pożegnałam i wróciłam do siebie.
A ona jak zwykle pesymistycznie. Przykre, że nie umie cieszyć się moim szczęściem i zrozumieć, ze nie zawsze ma rację. A nie, że jak ona dostała ten cały dar po babci to nagle jest wszystkowiedząca. Ugh mam jej dość. Powinna mnie wspierać, wysłuchiwać i pomagać. A ona jest po prostu zapewne zazdrosna, że się z kimś zaprzyjaźniłam. Jeszcze ona teraz i tak tylko lata z tą swoją paczką i udaje jakąś main charakter serialu, przez co w ogóle już mi nie poświęca czasu.
Tak pogrążona w rozmysłach i goryczy zasnęłam.
POV Mellody
- No i się doigrała - szepnęłam do siebie, patrząc jak Shane szarżuje na Jasona siedzącego obok mojej siostry.
- Ja wiem jak to wygląda, ale serio to nie tak jak myślisz - próbowała się bronić Hailie, a jej głos był tak piskliwy ze stresu jakby mysz to mówiła. Nie no laska świetnie ci idzie. Hmm czy ci pomagać, chyb a nie. Sorry ale trzeba było się mnie słuchać, choć w sumie mam chociaż darmowy kabarecik.
O dziwo chłoptasiowi się poszczęściło i dostał tylko z barku od naszego brata. Natomiast Hailie chyba zaraz miała się rozryczeć. Jej broda w chuj drżała, kiedy wsiadałyśmy do auta.
Spojrzałam na nią z miną w stylu ,,a nie mówiłam". Ta tylko spuściła głowę i tępo wpatrywała się w okno do końca naszej podróży.
Gdy wróciliśmy do domu, poszłyśmy zjeść obiad, a wtedy do kuchni wbił Vince wyglądał jakby właśnie urwał się z filmu o jakiś mafiosach, ale to w sumie żadna nowość. No w każdym razie jego obecność tutaj na pewno nie jest przypadkowa. A mina Hailie była bezcenna, w jej oczach był strach jakby zrobiła coś złego. Wiadomo, że jej wybronić się już pewnie nie uda, choć robiła to samo co jak czyli po prostu przyjaźni się chłopakiem.
ESTÁ A LER
Rodzina Monet- Noc
FanficHaillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myślicie jak bardzo mogą się różnić? W końcu jedna prowadzi nocne rozmowy i jak by to nazwała jej siost...