~Rozdział 9~

621 47 13
                                    

•Słowenia, wtorek 30 styczeń 2017•     

Była już godzina 14, a Cene się nie odezwał. Było to dość dziwne, bo przecież wiedział, że jestem tutaj sama. Może po prostu skorzystał z możliwości odpoczęcia? Tak to na pewno to. Chodziłam po pokoju i nie wiedziałam już co ze sobą zrobić. Obdzwoniłam już chyba wszystkich, pomalowałam się na wypadek spotkania Cene i parę razy się przebrałam. 

"To czekanie chyba nie ma sensu"- pomyślałam. Wzięłam torebkę i wyszłam z hotelu. Najpierw pomyślałam, aby pozwiedzać miasto, ale nogi skierowały mnie w kierunku szpitala. Tym razem dojście do pokoju, w którym leżał Domen zajęło mi chwilę. Po drodze zatrzymałam się przy automacie z ciepłym piciem i wzięłam herbatę malinową. Coś mi mówiło, że trochę sobie tam posiedzę. 

✰★✰★✰

Chłopak wyglądał dokładnie tak samo, jak dzień wcześniej. Nic się nie zmieniło. Nawet ręce miał tak samo ułożone. Podobnie, jak poprzedniego dnia trafiłam na pusty pokój. Trochę się zawiodłam. W głębi duszy myślałam, że przy łóżku chłopaka zobaczę jego starszego brata. Jednak z drugiej strony cieszyłam się, że nie spotkałam ani Petera ani jego rodziców. Już lepsze jest siedzenie sam na sam z Domenem.

Usiadłam koło chłopaka, odgarnęłam mu włosy z twarzy i zaczęłam rozmyślać o życiu. Patrząc na chłopaka szybko przeszłam myślami do jego brata.

-Wiesz, myślałam, że przyjadę tutaj i wszystko będzie proste-przerwałam ciszę panującą w pokoju- Powoli zaczynam tego żałować.Cieszyłam się, że po takim czasie zobaczę Cene. On także wydawałsię być z tego zadowolony. Jednak dzisiaj się nie odezwał. Mamdziwne wrażenie, że coś się stało. Jak go zostawiałam był zPeterem. Ale czy Wasz brat mnie tak nie lubi, że nie chce, abyktokolwiek z Was miał ze mną do czynienia? Nic mu przecież niezrobiłam- westchnęłam- Ohh.. Domen, kiedyś wszystko było proste.Wróciłabym do momentu kiedy moim największym zmartwieniem byłoto, czy mama pozwoli mi wyjść na dwór z koleżankami. Miłośćjest do dupy- powiedziałam i to mnie zszokowało. Czy ja sięzakochałam w Cene? Czy to możliwe w tak krótkim czasie? Chwiałamcoś jeszcze dodać. Jednak nie było mi to pisane, bo nagle maszyny,do których chłopak był podłączony zaczęły pikać. Po chwiliDomen zaczął się trząść. To wszystko działo się tak szybko.Zdołałam tylko krzyknąć "pomocy". Po chwili do pokojuwbiegli jacyś ludzie. Ktoś chwycił mnie za rękę i wyprowadził.Byłam w takim szoku, że nic do mnie nie dochodziło.

Siedziałam teraz na krzesełku, łzy płynęły mi z oczu. Czyżbym była ostatnią osobą, którą Domen słyszał? I czy na prawdę tą ostatnią rzeczą musiały być moje problemy? Powinnam mu mówić o wesołych rzeczach albo w ogóle się nie odzywać. 

Z tej całej rozpaczy wyrwał mnie stukot stóp. Podniosłam głowę zobaczyłam jakąś starszą parę podbiegającą do mnie. 

-Co się stało?-spytali po słoweńsku. Jednak nie zrozumiałam ani słowa, także poprosiłam ich, aby powiedzieli mi to samo tyle, że po angielsku. Kobieta słysząc, że mówię po angielsku chyba poukładała sobie jakieś fakty i lekko się do mnie uśmiechnęła. Dziwne. Nie miałam czasu zbytnio o tym myśleć, bo chwilę po tym jak powiedziałam jej to, co wiedziałam wyszedł lekarz.

-Mam dobre i złe wieści- powiedział, a ja ponownie cała się spięłam- Mogę tu o tym mówić przy wszystkich?- spytał się kobiety siedzącej obok mnie, a ta pokiwała tylko głową- Z jednej strony ten wstrząs, w który wpadł państwa syn był niebezpieczny. Z drugiej jednak jest teraz duże prawdopodobieństwo, że w ciągu najbliższej godziny Domen się obudzi. Jednak czas rehabilitacji i powrotu do zdrowia znacznie się wydłuży. Syn nie będzie mógł uprawiać sportu co najmniej do późnego lata, a później będzie musiał do wszystkiego podchodzić bardzo ostrożnie. Także prawdopodobnie w zawodach będzie mógł zacząć brać udział w połowie sezonu zimowego- z moich oczu znowu poleciały łzy. Niby dobrze, że z Domenem będzie coraz lepiej, ale jednak jakim kosztem. Tyle czasu zmarnowanego. Przy takim młodym sportowcu taka przerwa jest bardzo długa. Oby to nie wpłynęło na niego źle. Spojrzałam na kobietę już stojącą obok mnie. Na jej twarzy również przewijały się różne emocje. 

-Czy mogę teraz do niego pójść?- spytała lekarza w końcu.

-Tak, ale proszę tylko jedna osoba. Chłopak potrzebuje odpoczynku, a za dużo ilość głosów teraz jest niewskazana.

-Dobrze, dziękuję- kobieta skierowała wzrok na męża- Daj kochanie znać Peterowi i Cene. Pójdę do Domena na chwilę, a później się zmienimy.- spojrzała się na mnie- A Ty złotko jakoś się trzymasz?- przytaknęłam jej, bo co innego miałam zrobić?

  ✰★✰★✰ 

Po jakimś czasie kobieta wyszła od chłopaka, a jej mąż bez słowa wstał i podążył do niej. Przytulił ją, a później zniknął w pokoju szpitalnym.

-Jo, bo tak masz na imię tak?- spytała, a ja przytaknęłam- Jak się czujesz? 

-Już lepiej- uśmiechnęłam się lekko.

-Bardzo mi przykro, że musiałaś to wszystko widzieć. Przyjechałaś nas wesprzeć, a sama na tym emocjonalnie dostałaś, przepraszam i zarazem dziękuję. Pielęgniarka przy wejściu powiedziała mi, że dzięki Tobie zareagowali niemal natychmiast.

-Szczęście w nieszczęściu- skomentowałam. Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale niestety nie było mi to dane, bo zdecydowanie za szybko ojciec chłopaków wyszedł z pokoju.

-Jo, Domen chce Cię widzieć- spojrzałam na niego i nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Chłopak właśnie się obudził i to ja jestem osobą, z którą chce porozmawiać?- Najpierw jednak zawołam lekarza- Jak powiedział tak też zrobił. Po chwili zniknął z lekarzem w pokoju syna. Gdy wyszli lekarz przywołał mnie gestem ręki i dał znać, że mogę wejść. Poinformował mnie, że mam 5 minut.

-Cz-cześć- zająkałam, chłopak spojrzał się na mnie. Jego oczy były równie brązowe, jak te Cene. Zamknęłam na chwilę oczy i zrobiłam parę wdechów. Następnie usiadłam na znajomym krześle obok Domena. Chwyciłam go za rękę.

-Hej- powiedział ochrypłym głosem.

-Dlaczego chciałeś ze mną porozmawiać?

-Szczerze? Pamiętam, jak się żaliłaś, a później już nic. Spytałem o to tatę, a on mi opowiedział wszystko. Przestraszyłem się, że po tym wszystkim możesz wrócić do Polski. 

-I to wszystko? Nie jestem taka, przecież musiałam zobaczyć, czy wszystko będzie z Tobą w porządku- posłałam mu uśmiech, a on to odwzajemnił.

-Nie, chciałem Ci powiedzieć coś jeszcze. Jak wczoraj sobie poszłaś to Peter przeprowadził rozmowę z Cene. Chyba zapomnieli, że ja mogę wszystko słyszeć- zobaczyłam iskierki w jego oczach- Tak więc moja rada działaj, pokaż Cene, że Ci zależy.

-No dobra, ale co takiego Peter mu nagadał?

-Powiedział, że..- i w tym momencie przerwał i spojrzał w kierunku drzwi, a tam stał nie kto inny jak własnie Cene. Spojrzał na mnie przelotnie i to wszystko. Ścisnęłam rękę Domena i wyszłam bez słowa.

Miałam zamiar wrócić do hotelu, ale zatrzymała mnie mama chłopaków. Zaprosiła mnie na kolację.Niegrzecznie byłoby odmówić także chcąc nie chcąc spotkam się dzisiaj jeszcze raz z rodziną Prevców. Zostałam zaproszona na godzinę 19. Postanowiłam więc wrócić na chwilę do hotelu i chociaż przez 30 minut się przespać. Zapowiada się ciekawie.


  **************

Dzisiaj krótszy rozdział, ale za to trochę się dzieje :)
Następny będzie wtorek/środa :)


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 26, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Passion is all we need || Cene PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz