#STAROCIE: KOPCIUSZEK

15 2 0
                                    

Lipiec 2015

Historia rodem z baśni. Z tą różnicą, że ta ma w sobie więcej ziarna prawdy, niż legendy.

     Nikt nie wie, czy "dawno, dawno temu", i czy "za górami, za lasami". A może wcale nie? Może teraz, w bloku naprzeciwko?
Żyła sobie dziewczynka. Nazwijmy ją Ellie.
     Ellie była szczęśliwym dzieckiem. Tak wydawało się większości ludziom i tak wydawało się też jej samej. Przecież nieraz widziano ją z zarzuconym na plecy czarnym plecaczkiem w kolorowe kwiatuszki, który kupiła jej kochająca mama, jako radosnej i uśmiechniętej dziewczynce.

     Ellie miała starszą siostrę. Zawsze była dla niej modelem do naśladowania. Dziewczynka chciała być taka jak ona, lecz nie mogła. Nie była tak utalentowana jak jej siostra. Miała dwie lewe ręce. Była dziesięcioletnim dzieckiem, które nie umiało gotować, sprzątać, malować czy cokolwiek robić. Wokół niej ciągle brzmiały głosy, które uderzały w jej psychikę regularnie i bardzo drastycznie.
-Kiedy ja byłam w twoim wieku to wszystko to musiałam robić! - mówiła  siostra
- Jakoś twoja siostra potrafi! Dlaczego nie umiesz być taka jak ona?!

     Ellie żyła w przekonaniu, że musi stać się idealna, choć wiedziała, że nigdy taka nie będzie. W wieku 15 lat dalej nie miała żadnych swobód, a talentu jej nie przybyło. I choć była zawsze radosna i uśmiechnięta, słowa "ci którzy najwięcej śmieją się w dzień, najczęściej płaczą w nocy" były jej wyjątkowo bliskie.

     Ubrania dalej kupowała jej mama. Ellie miała wrażenie, że mama chce ją ochronić przed życiem. Chce,  żeby Ellie nigdy go nie zasmakowała sama. I choć wynikało to pewnie z troski o nią, dziewczyna zaczęła nienawidzić swojej rodziny. Nienawidzić szczerze i z całego serca. Z domu wychodziła tylko do szkoły, a w wakacje nigdzie. Zawsze była na uboczu. Nie miala życia w kalsie. Zawsze była uległa, przyzwyczaiła się do roli nieudacznej niewolnicy. Ciągle chodziło za nią niewdzięczne i wbrew pozorom dotkliwe przezwisko "kujonica". Wprawdzie uczyła się fantastycznie, ale nienawidziła, gdy inni za to z niej kpili.  Ona nie miała w domu nic innego do pracy jak usługiwanie.  Nauka zabijała nudę.
     Ellie choć miała telefon (stary grat, który wcale nie funkcjonował jak powinien) nie dzwoniła do nikogo. W telefonie używała tylko internetu. Nie miała dostępu do komputera, więc to był jedyny sposób na pozostanie ze światem w jakiejkolwiek łączności. Sprzątając po stole, zawsze zbierała kody do Internetu z butelek.
     A w nocy płakała. Dlaczego ona nie mogła mieć tak jak inni? Jej nie można było kupić sobie dżinsów, trampek, czy modnej bluzki. Chodziła na zmianę w fioletowym i brązowym sweterku do kraciastych spódnic. Na nogach zawsze miała wychodzone sandały. Zimą ubierała przyciasne kozaki.
     Jej rodzina wcale nie była biedna. Mama pracowała jako pielęgniarka i stać ją było na stałe kieszonkowe dla córki. Nie chciała jej go jednak dawać.
     Ellie była uległa do pewnego czasu. Choć mama wcale na nią nie krzyczała (kłóciły się tylko czasem przy temacie pieniędzy lub nowych ubrań) dziewczynie zaczął przeszkadzać brak wolności i uziemienie. Czuła się jak papużka w klatce, która ma bardzo ograniczoną przestrzeń i marzy, by móc żyć jak inni, jednocześnie powtarzając narzucone kanony.
     Ellie zdecydowała się nie tyle na bunt, co na lekkie odchylenie w ogólno pojętych zasadach. Bez niczyjej zgody w tajemnicy zakładała konta na róźnych portalach społecznościowych.

     Poznała Briana. Nieziemsko przystojnego bruneta z wygolonymi bokami i postawioną czupryną. Między nimi istniał ogromny mezalians, wiedziała to. Patrząc na życie swoje, a Briana widziała tylko głęboką przepaść, do której jeśli wpadniesz, nie masz szansy przetrwać. Wtedy Ellie zaczęła się buntować. Z poznanym przez Internet chłopakiem pisała codziennie, każdej nocy. Nie zależało jej na śnie. Zarywała jednak nie więcej niż 3 godziny, bo wiedziała, że w domu nie będzie mieć życia. Chciała się spotkać z brunetem, ale nie miała jak. Była pod stałą kontrolą.
     Kontakt z Brianem zmienił jej patrzenie na świat. Ona mu ufała, mimo że nigdy w życiu się nie widzieli. Nie zważała na pułapki Internetu, bo ich nie znała. Zawsze była chroniona przed szponami losu,  dopóki sama nie zechciała się wyrwać.
     Brian był facetem ze swoimi zasadami. Niezwykle stanowczy i komunikatywny, a zarazem tajemniczo delikatny. Ogólnie bardzo pociągający. Uwielbiał oglądać anime, i nie mógł się opędzić od "lasek", które chciały się mu podlizać.
     Ellie wiedziała, że u kogoś takiego, szara myszka nie ma szans. Mimo, że lubiła z nim pisać wiedziała, że ta magiczna iskra płonie pod wpływem swego gorąca szybko, zanim ktokolwiek zdąży ją złapać i wypielęgnować, zaopiekować się nią.

One Shoty. Opowiadanie na Wyzwanie.Where stories live. Discover now