CHALLENGE #6: WIDZĄC NIEWIELE

12 4 0
                                    

Druga część "Widząc zbyt wiele"

Widząc niewiele

Z dedykacją dla Diany oraz z podziękowaniami dla wszystkich, którzy mnie wspierają i doceniają, aby zrozumieli przesłanie.

- Nie chcę wychodzić ze szpitala - Ethan Smith fizycznie czuł się już znacznie lepiej. Wiedział jednak, że kiedy zostanie wypisany, będzie musiał tułać się po sądach i komisariatach od Annasza do Kajfasza.
- Ty nigdy nie chciałeś wychodzić ze szpitala. Częściej byłeś tu, niż we własnym domu. - Martin zaśmiał się.
- Fakt. Wciąż chcę tu być, ale moje rządy dobiegły konca. Czeka mnie długi dialog odnośnie mojego czynu.
- Wiesz stary, wszystko byłoby okej, gdybyś miał dokument ze Miller żąda eutanazji. Ale ona chciała żyć! Dlaczego to zrobiłeś?
- Przestań o to pytać! Czy zrobiłbym coś takiego, gdybym nie musiał? - Ethan oburzył się. Podniósłszy się na rękach zaczął bić w ścianę nad sobą pięściami krzycząc - Zostaję tu! Zostaję!
Skóra pękła, a po ręce lala się krew.
- Uspokuj się, bo będę musiał wezwać psychiatrę.
- Niech będzie! Byle mnie tu zatrzymała!

***

Uniknąć nieuniknionego jednak się nie da. Ethan Smith siedział w ciemnym obskurnym pomieszczeniu. Przez niewielkie okienko wdzierało się południowe słońce powodując dzięki zawiesinie kurzu efekt Tyndalla. Nie minęła długa chwila, a drzwi otworzyły się z impetem. Dwóch komisariarzy ubranych w niebieskie mundurki oparło się o ścianę naprzeciwko drewnianego, kwadratowego stolika.
- Zmieniłeś już zdanie? - zapytał grubszy, z lekka misiowaty policjant.
- Nie do końca - odpowiedział lekarz wpatrzony w czarną wyrytą dziure w stoliku.
- Wciąż nie chcesz się zwierzać?

Nastała głęboka cisza. Ethan rysował paznokciem po starym drewnie, sprawiając wrażenie niewzruszonego całą sytuacją. Niższy, także młodszy i przystojniejszy z policjantów, zniecierpliwił się. Podszedł do przesłuchiwanego i gwałtownie odsunął krzesło, siadając na nim.

- Jezeli twierdzisz, że miałeś słuszny powód zabicia kobiety, to mów do cholery! - uderzył pięścią w stół, a Ethan mimo to pozostał niewzruszony. Ze spokojem popatrzył na niego, mówiąc:
- Miałem. Irytuje mnie jednak wasza hipokryzja, panowie - oparł się wygodnie, kontynuując - Czy gdybym nie miał słusznego powodu, by nie mówić wam o tym, wciąż bym milczał?

Obaj policjanci osłupieli. Ethan przemawiał niczym utalentowany kaznodzieja, rozsiewając wokoło tajemniczy i niepewny nastrój.

Doświadczenie starszego szybko pozwoliło mu zebrać zdrowe myśli i zapytać przesłuchiwanego
- Więc jak mamy pracować? Przecież coś z tobą musimy zrobić. Miejże choć trochę empatii, doktorku...
- Mam propozycję, jak moglibyśmy załatwić tę sprawę, tylko wspomnijcie na to, co powiedziałem wcześniej; mam powód, żeby móc być przesłuchiwanym w nieco innych warunkach niż typowe. Myślę, że zrozumiecie to dość prędko, jeśli tylko zgodzicie się na owe warunki: po pierwsze, przesłuchujecie mnie osobno. Po drugie, żadnych kamer.
Po trzecie, nie mówicie drugiemu nic, co powiedziałem, ani nie spisujecie notatek. Możecie później tylko między sobą zdecydować, co ze mną zrobicie. Jestem gotowy ponieść karę. Deal?
- Deal - powiedział misiowaty policjant - To może w takim razie nie traćmy czasu.
- Dobrze, Panie... - pochylił się i spojrzał na plakietkę z nazwiskiem komisarza - ... Panie Swat
Dopiero wtedy młody podniósł się i z oburzeniem huknął:
- Przecież tak nie można! Dajemy się manipulować komuś, kim my powinniśmy! Jesteśmy ponad! Jesteśmy bogami, a ty się płaszczysz! Zniszcz go! - Młody krzyczał. Jego usta ściągnęły się tak, że pod bujną brodą i wąsem nie było ich w ogóle widać. Na czole pojawiła się szrama, a zielonawe oczy zdradzały gniew.
- Dragon, uspokuj się... - wtrącił Swat.
- Nie! Byłeś moim autorytetem, ale myliłem się! Z Ciebie chciałem brać przykład i chciałem być taki jak ty. Nie wierzę, że najlepszy policjant, z jakim przyszło mi pracować, popełnia tak banalny błąd! - Jego gniew w głosie dał ustęp jakiejś niezrozumialej desperacji.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć - odparł spokojnie Swat. Wziął Ethana za kołnierz zachowując przy tym ogromną delikatność i, co jeszcze bardziej zaskoczyło Dragona, uśmiechnął się do niego. Następnie na odchodne, otwierając już drzwi rzucił serdecznym tonem - przede wszystkim pokory.

One Shoty. Opowiadanie na Wyzwanie.Where stories live. Discover now