#24 Miałem tylko nadzieję, że odbije mu się logo firmy mojego plecaka na twarzy.

22K 1.9K 972
                                    

[Pod rozdziałem można znaleźć tłumaczenia wszystkich zwrotów w innym języku.]

Poruszał się szybko i z większą dokładnością, niż można się po nim spodziewać. Niemal od razu przejął piłkę i biegł z nią zupełnie sam przez większą cześć długości boiska. Ale nikt się o to nie spierał. Paru jedynie osłaniało przeciwników, którzy sami nie byli zdecydowani czy powinni starać się o piłkę czy jednak nie. Może przyczyną tego było przekonanie o jego odmiennej orientacji, przez co żaden nie śpieszył się do konfrontacji, albo jednak respekt i świadomość większych szans na zdobycie Nobla niż odebranie mu przedmiotu.

Podał piłkę jednej ze słabszych osób na boisku a sam biegł nieco bliżej, na wszelki wypadek asekurując gracza. Nie pozwolił na żadne triki kolegów z przeciwnej drużyny, chociaż męczyło go to niemiłosiernie. W końcu gwizdek trenera i głośny okrzyk jego drużyny dał mu do zrozumienia, że jest out i to właśnie on ma przejąć piłkę.

Przeczesał palcami kolorowe włosy i spojrzał w okno szkoły stojącej nieopodal orlika.

- Oliver, cholera jasna!

Szybko odwróciłem wzrok od boiska i zerknąłem na Dave'a, siedzącego obok mnie w ławce.

- Co...?

Cisza panująca w klasie była z pewnością jakimś znakiem. Spojrzałem więc po pomieszczeniu i zorientowałem się, że wzrok każdej osoby zwrócony jest w moja stronę. Samej nauczycielki również.

- ¿Ya? - spytała, korzystając z okazji. W końcu prawie całą lekcję przesiedziałem wpatrzony w okno, a zwracając uwagę na reakcję Dave'a pewnie nie raz mnie już upominał, o czym sam nie miałem wcześniej większego pojęcia.

- Ah... Ya... - odparłem zmieszany i starałem się nie odwracać od niej wzroku. Język Hiszpański nie był moją najmocniejszą stroną, ale i nie najsłabszą, toteż nie zestresowałem się za bardzo nagłą odpowiedzią. Moje myśli jednak nadal uciekały w stronę boiska na którym stał Anis. A właściwie, jak przypuszczałem, już grał.

- ¿Cómo se pide el camino a la estación? - Kobieta oparła się o jedną z przednich ławek i założyła ręce na piersi, w jednej dłoni nadal trzymając podręcznik w wersji dla nauczyciela.

- Lo siento, ¿dónde está la estación? - odpowiedziałem pytaniem zupełnie pewny swoich poczynań.

- No exactamente.

Zmarszczyłem brwi i w myślach jeszcze raz przetworzyłem sobie swoją własną wypowiedź.

- Perdone...?

- Sí, Oli. Mam nadzieję, że zastosowane nie tylko na potrzeby pytania - skwitowała i zapisała coś na marginesie.

- Anis zaczeka - zaśmiał się czarnoskóry, za co kopnąłem go pod ławką.

- Oliver Donne, jakiego wyrażenia użyjesz w stosunku do Dave'a? - Oboje odwróciliśmy wzrok w stronę nauczycielki a ja już lekko poirytowany westchnąłem.

- Lo siento...

- De nada! - uśmiechnął się jeszcze bardziej z siebie zadowolony, a ja słysząc odgłos szkolnego dzwonka już się nie hamowałem. Miałem tylko nadzieję, że odbije mu się logo firmy mojego plecaka na twarzy.

Na korytarzu od razu dojrzałem Lisę i Megan. Bez słowa przeszedłem obok, jedynie ruchem ręki dając im do zrozumienia, żeby poszły za mną. O Dave'a nawet się nie martwiłem. Po jego humorze od rana domyślałem się, że jest nieziemsko zadowolony najprawdopodobniej z zadania, jakie na dzisiaj mieliśmy dostać z Anisem. I pewnie był jego twórcą. Jak samego tematu challengu z resztą.

Bez najmniejszego problemu odnalazłem wzrokiem swojego "chłopaka", jednak nie podszedłem do niego. Skierowałem się w stronę murku nieopodal samego orlika i usiadłem na nim, poprawiając sobie plecak na ramionach. Jak przypuszczałem Anis również nie potrzebował zbyt wiele czasu by wypatrzyć i mnie. Wiedział, że przyjdę. Mimo naprawdę chłodnej temperatury i denerwującego mnie już śniegu. I braku cieplejszego ubrania. Ale to chyba celowo.

Megan, Lisa i Dave usiedli na samym początku betonowego ogrodzenia, obserwując wszystko z daleka. Miałem nadzieję na jakieś bardziej szczegółowe instrukcje co do dzisiejszego challengu. Albo w ogóle jakiekolwiek.

Kolorowowłosy opuścił zadaszony na czas zimy obszar boiska i sam skierował kroki w moją stronę. Lub do swojego plecaka, który jakoś przypadkowo leżał obok mnie. Ale to nie było ważne. Ważne, że to w moją stronę.

Spojrzałem mu w oczy i lekko się uśmiechnąłem. Powoli przyniosłem wzrok na resztę. Chyba najbardziej uroczo wyglądał w tej swojej czarnej bluzie z białym napisem "free hugs". Szkoda tylko, że nie było mu w niej najcieplej.

- Pani Stanovsca przynudzała? - zaśmiał się i zgarnął plecak, by zając miejsce obok mnie. Nie otrzymał mojej odpowiedzi, więc bez problemu przeszedł na inny temat. - Zmarzniesz w samej koszulce. - I to powiedziawszy zdjął swoją bluzę i podał mi.

Cel zamierzony otrzymany.

- A ty? - spytałem, jeszcze jej nie zakłając.

- Przed chwilą grałem, więc jest mi gorąco. A gdzieś tam mam lżejszą.

Pokiwałem głową i włożyłem ubranie. Tak bardzo pachniało chłopakiem. Już obmyślałem jak by tu przedłużyć czas jej posiadania, niby przypadkiem.

- Aniver! - krzyknęła jakaś dziewczyna, idąca w naszą stronę.

- Hej, Żaki! - odpowiedział zadowolony Anis. Ja starałem się tylko ukryć irytację i od niechcenia jej pomachałem.

Długowłosa nie przysiadła się obok, a po prostu wcisnęła między nas. Wyczułem podstępną chęć bycia bliżej czarnookiego i jednocześnie sprawienia wrażenia, że jednak chodzi o nas obojga.

- Aniver? - zapytałem prawie bez emocji. Brzmiało całkiem ciekawie, jednak nadal wypowiedziane było przez Żakilię.

- Wasz ship - uśmiechnęła się do mnie promiennie. Nawet bym jej wybaczł... - Jak telefon?

- Raczej do niczego. Generalnie nakarmiłem nim śmietnik - zapomniałem się i prychnąłem. Miałem tylko nadzieję, że skojarzy to jedynie z moją wypowiedzią.

- Mam do odsprzedania. Prawie nie widać śladów użytkowania, z systemem android. - Przytuliła się do mnie i oparła głowę na ramieniu. - Tobie mogę trochę zejść z ceny.

Spojrzałem na nią z lekkim zdziwieniem. Co jak co, ale ta dziewczyna była chyba szczególnie dziwna. Albo się zgrywała, czego byłem chyba bardziej pewien. Zaraz jednak, gdy przeniosłem wzrok na Anisa wszelkie moje dotychczasowe przemyślenia zniknęły by ustąpić miejsca jednej nowej myśli.

Dlaczego oddalał się w stronę szkoły? I dlaczego, gdy się na chwilę odwrócił, spojrzał mi w oczy z takim żalem?

§

* ¿Ya? - Już?

¿Cómo se pide el camino a la estación? - Jak zapytasz o drogę na dworzec?

Lo siento, ¿dónde está la estación? - Przepraszam, gdzie jest dworzec? (przepraszam - lo siento - w wersji potocznej).

No exactamente - nie zupełnie/ nie do końca.

Perdone - przepraszam (wersja bardziej oficjalna, grzecznościowa).

De nada - nie ma za co.

Tłumaczenia z różnych stron mogą być naprawdę różne. Z resztą nie każde słowo z danego języka ma swój odpowiednik w naszym, więc naprawdę nie wzorujcie się dokładnie na poradach tłumaczy różnego rodzaju, bo najtrafniejsze okażą się jedynie te płatne, nad którymi siedzą ludzie. Ja sam korzystałem z głowy i opcjonalnie podręcznika ze słownikiem w wersji papierowej.

Za rozdział można podziękować osobie z dedykacją xD. Co prawda zacząłem wcześniej, jednak on dał mi motywację i no. Jest.

Buźka <3

30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔Where stories live. Discover now