9

125 12 3
                                    

Vincent pov
Nie mam pojęcia, czemu tak zaatakowałem Seraphine. Może uderzył mnie spokój z jakim to mówiła, lub to że tak usilnie wszystkich od siebie odpycha. Postanowiłem pojechać z nią szczerze porozmawiać, lecz najpierw musiałem zlokalizować gdzie jest. Sprawdziłem w tylko mi znanych źródłach i dowiedziałem się, że jest w jakimś apartamencie. Pojechałem pod wskazany adres i chwilę potem stałem pod drzwiami i pukałem.

Seraphine pov
Gdy wstałam Thalii już nie było, bo musiała iść do szkoły. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie ukrywam że bardzo mnie to zdziwiło. Podeszłam do drzwi, spojrzałam przez wizjer i myślałam, że zejdę na zawał. Za drzwiami stał cholerny Vincent Monet. Już miałam się oddalić i udać że nikogo nie ma w domu, jednak dzwonienie nie ustało.

Vincent pov
Już myślałem, że dziewczyna nie otworzy, gdy usłyszałem szczęk zamka i w drzwiach stanęła Seraphine. Nie mogłem wyczytać z jej twarzy jakichkolwiek emocji. Miała na sobie biały top i czarne kolarki. Musiałem przyznać, że nawet w takim wydaniu wyglądała oszałamiająco. Skarciłem się w myślach za takie myśli.
- Co cię tu sprowadza, Monet? - powiedziała, a ja zesztywniałem. Jej głos był pełen bólu i nie zadowolenia. Jednak nie odpuściłem.
- Chce porozmawiać, Moon - odpowiedziałem kładąc szczególny nacisk na jej nazwisko. Lekko ją odsunąłem i wszedłem do środka. W pomieszczeniu rozpoznałem salon i usiadłem na kanapie. Patrzyłem jak zdezorientowana dziewczyna zamyka drzwi i siada w bezpiecznej odległości ode mnie.
- O czym chcesz rozmawiać? Wiem, że byłam ostatnio trochę wredna, ale jest to dla mnie drażliwy temat i liczę że to zrozumiesz. A co do twoich oczekiwań oczywiście będę idealną żoną. - Gdy to powiedziała zauważyłem zmianę w jej oczach, jakby... chciała się rozpłakać?
- Nie chcę byś była idealna, chcę byś była sobą - sam się zdziwiłem na to, co powiedziałem. Spojrzałem na Seraphine. Teraz na pewno miała łzy w oczach. Było widać, że usilnie stara się nie rozpłakać. Przybliżyłem się do niej. Nie odepchnęła mnie, co uznałem  za dobry znak. Objąłem ją ramieniem, a ona się rozpłakała.
Seraphine jest cholernie silna, ale jak każdy miewa chwilę słabości, taką jak teraz.
I wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę jej pomóc.

Połączeni więzem małżeńskimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz