Trzy magiczne słowa

455 29 39
                                    

    Mimo tego, że nie miałem na to najmniejszej chęci, to i tak następnego dnia po południu pojechałem do wskazanego przez Camdena miejsca. Było to wybrzeże umiejscowione nad Morzem Czarnym niedaleko lasu, w którym aktualnie przebywał ojciec. Właśnie tam miałem się o równej czternastej spotkać z matką.

    Nie wiem dlaczego, ale nadal nie potrafiłem w to uwierzyć. To wydawało mi się zbyt abstrakcyjne. No ale przecież raczej powinienem się z tego powodu cieszyć, prawda?

    No i faktycznie tuż obok tego miejsca stała jakaś kobieta. Miała ona blond włosy, które przez wiejący wiatr rozwiewały się na różne strony. Po pewnej chwili odwróciła się w moją stronę, dzięki czemu w końcu zobaczyłem jej twarz. Ujrzałem te dobrze mi już znane niebieskie oczy, które widywałem codziennie sprzed laty. Ogólnie jej twarz zbyt bardzo się nie zmieniła od tamtego momentu, gdy widziałem ją po raz ostatni. Po jakimś czasie już wiedziałem, że to naprawdę była ona.

    W pewnym momencie podeszła bliżej mnie, cały czas się we mnie wpatrując. Odkąd tutaj przyjechałem, to głowie wciąż chodziło mi tylko jedno pytanie - dlaczego?

     - Vincent... - szepnęła. - Jak ty się zmieniłeś...

    Chwilę później przytuliła mnie do siebie. Niespecjalnie się temu opierałem. Pomimo tego, że żywiłem do niej teraz naprawdę ogromny żal, to jednak nie potrafiłbym jakoś jej odepchnąć. A z resztą przecież to jest moja matka. W tamtym momencie to właściwie spadł mi kamień z serca, ponieważ przecież jedna z najważniejszych dla mnie osób żyje.

     - Dlaczego to zrobiłaś?

    Westchnęła, po czym mnie puściła.

     - Tak myślałam, że się o to zapytasz... Ale masz rację. Wam też się należą jakieś wyjaśnienia... Więc jak już Cam ci powiedział, czy też nie, to sfałszowałam swoją śmierć. Jednakże byłam o tyle mądrzejsza od twojego ojca, że załatwiłam sobie drugą tożsamość i teraz tutaj sobie żyję, jako niejaka Elena Iwanowna. W skrócie mówiąc, pod tą tożsamością jestem Bułgarką pochodzenia brytyjskiego, która prowadzi działalność gospodarczą w tym kraju. Nikt mnie tutaj, póki co nie rozpoznał, a za granicą jest całkiem podobnie. Objechałam już całą Europę, no i w Stanach Zjednoczonych też już parę razy byłam i to bez większego problemu, lecz zdaję sobie sprawę z tego, że Cam jest bardziej rozpoznawalny niż ja, więc u niego raczej taki numer by nie przeszedł...

     - Ale jak? Przecież ten pogrzeb...

     - W sensie, że to ciało w trumnie? - zapytała, jednocześnie przerywając mi. - To była jakaś dziewczyna, którą nie mam pojęcia jak, ale załatwili moi ludzie w właściwie ostatniej chwili Stwierdzili, że była bardzo podobna do mnie, więc tak to wyszło. Jeśli chodzi o to, w jaki sposób rzekomo zginęłam, to na ten durny pomysł też oni wpadli. A co do samego pogrzebu, to i tak na nim byłam i stałam... Gdzieś z tyłu.

     - Widziałaś nas?

     - Tak. Niezbyt wyraźnie, ale wciąż tak.

     - Mhm...

    Nie no, ja w to, kurwa, nie wierzę. Jakim jebanym cudem nikt jej wtedy nie rozpoznał?

     - Jeśli chcesz, to możesz się mnie pytać o cokolwiek, naprawdę.

     - Nadal nie odpowiedziałaś na to pierwsze pytanie.

     - Mógłbyś je powtórzyć?

     - Po co to zrobiłaś?

     - Zrobiłam to głównie dla bezpieczeństwa, nie tylko mojego, a waszego również oczywiście.

     - A co niby zagrażało temu bezpieczeństwu?

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ