Rozdział 36- Pogrzeb

219 17 12
                                    

- Możesz już iść.-Powiedziałam lodowatym głosem i poczekałam, aż opuści salon.

- Kto ma tyle odwagi by zobaczyć czy to na pewno głowa Adriena?- Spytałam i popatrzyłam na braci i Lucasa. 

Wszyscy byli cicho, więc zebrałam się na odwagę i podeszłam do paczki. Otworzyłam karton, Oliver mówił prawdę. To była głowa Adriena. Była cała w krwi. Patrząc po policzkach wiedziałam że już wczoraj kiedy jechaliśmy nie żył. Wczoraj rano został Clark odciął mu głowę. 

- Hailie wszystko dobrze?- Spytał Lucas. 

-Podaj mi telefon, jest na kanapie.- Prosiłam go nie zwracając uwagi na jego pytanie. Stałam do niech tyłem. Próbowałam ukryć łzy. Nie kochałam go , ale  lubiłam. Wiedział o prawie wszystkich moich problemach. Chciałam się z nim pogodzić, ale teraz jest już za późno, teraz on nie żyje.

Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu, podaje mi telefon oraz chusteczkę i mówi na ucho

- Nie płacz, dasz radę . 

To był Lucas. Te słowa mi pomogły, tam mówił mi zawsze Adrien w trudnych chwilach.  Włączyłam telefon i zobaczyłam wiadomość 

Clark: Mam nadzieję że miałaś fajną pobudkę. Mogę przyjść na  pogrzeb tego biedaka?

Princessa: Odwal nie ode mnie i mojej rodziny chory człowieku. 

Clark: Dobrze Princesso, nie przyjdę na pogrzeb, ale czy się odwalę to pomyślę. 

- Co teraz zamierzasz zrobić?

- Nie wiem Lucas. Po prostu nie wiem.- Odpowiedziałam chłopakowi.

Pokazałam telefon braciom którzy tam stali  i się na mnie patrzyli.

-  Dzisiejszy dzień spędzamy w domu. - Powiedziałam i zadzwoniłam po moich ochroniarzy, żeby zabrali tą paczkę. Zadzwoniłam też do informatyka żeby włączył wszystkie kamery i patrzył czy nikogo nie ma w domu poza nami. Napisał też wiadomość do Organizacji, że Adrian nie żyje, jutro o 15 pogrzeb i żeby uważali na Clarka. 

Po 5 minutach do salonu weszło 2 mężczyzn pokazałam im paczkę i i powiedziałam że nie obchodzi mnie co z nią zrobią byle bym jej nigdy więcej  nie zobaczyła. Poszłam na górę się przebrać jakieś czarne ubrania, zostawiając Lucasa z ważnym zadaniem  Ja powiedziałam kiedy i gdzie ma się odbyć pogrzeb, a on musi to załatwić. Musi jeszcze zawiadomić rodzinę Adriena. 

Ten dzień upłynął nam w grobowej ciszy. 

(Środa) Następnego dnia obudziłam się o godzinie 8.30 jak na mnie było to strasznie późno. Poszłam się ubrać w czarny kombinezon i zaszłam na dół. Ja i chłopaki  byliśmy zwolnieni z wszystkich lekcji.   Zjadłam pyszne pancakes zrobione przez Eugenie i poszłam do gabinetu popracować . Około godziny 14.20 poszłam się ogarnąć. Zrobiłam fryzurę , pomalowałam się i wybrałam jakąś czarną suknię. Końcowo wyglądałam tak:

Na dole zastałam wszystkich braci i Lucasa w czarnych garniturach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Na dole zastałam wszystkich braci i Lucasa w czarnych garniturach.  Ja jechałam z Lucasem i Dylanem jednym samochodem, a reszta drugim. Chłopaki rozmawiali ze sobą, a ja przypominałam sobie moją przemowę. Po 15 minutach byliśmy na cmentarzu. Około 15 osób przemawiało a później pojechaliśmy do domu. Usiedliśmy do stolu, bo była pora obiadowa. Eugenia podała nam rosół i zaczęliśmy jeść, aż nagle... 


---------------------------------------------------

Piszcie czy wolicie żebym wstawiała zdjęcia ubrań czy pisała na przykład: Założyłam czarną długą sukienkę.


Piszcie czy wolicie dużo dialogów czy więcej treści bez dialogów


Piszcie swoje uwagi i swoje propozycje. Co mogę zmienić. Wszystkie komentarze biorę pod uwagę


A i jeszcze  piszę drugą książkę. Też o rodzinie Monet, tylko będzie trochę inna. I mam pytanie mam wstawić teraz już pierwszy rozdział czy poczekać i wstawić 3 albo 4 rozdziały na raz.

Rodzina Monet i OrganizacjaWhere stories live. Discover now