Rozdział 1 - Niespodzianka

145 15 5
                                    

*Patrick*

Pojechaliśmy z Judy do Pete'a i Meagan. W drodze do nich zadzwonił do mnie telefon. Jak się spodziewałem, był to Pete. Pewnie chciał, żeby coś kupić.

- Co tam? - odebrałem.

- Hej, jak będziesz jechał to wstąpisz do sklepu? - zapytał ładnie.

- Właśnie jestem już niedaleko marketu. Co mam kupić?

- Kup kiełbaski i zapałki.

- Po co?

- Robimy ognisko.

- Nie było tego w planach.

- Wiem, wiem, ale Meagan wypaliła z ogniskiem, dzieciaki zaczęły krzyczeć "Tato, ognisko!", więc nie miałem wyjścia.

- Hahahaha, jaki z ciebie wzorowy tatuś - zaśmiałem się.

- Zamknij się, Pat. Zobaczymy jak ty zrobisz sobie małych Stumpów.

- Po pierwsze to nie nazywaj mnie Pat, a po drugie to moje dzieci będą uosobieniem dobra.

- I co jeszcze? Może powiesz, że będą takie dobre po tatusiu? - parsknął śmiechem.

- No raczej. Będę ich autorytetem.

- Oj, Patrick. Każdy mówi, że jesteś aniołkiem, ale ja wiem, że ty jesteś niskim człowieczkiem z brudnymi myślami - czułem przez telefon jego uśmiech.

- Kto? Ja? - zdziwiłem się.

- No raczej, że ty - zaczął się śmiać. - Zapytaj się Judy, też ci tak powie.

- Dobra, poczekaj.

Ustawiłem na głośnomówiący.

- Judy, czy ja miałem kiedykolwiek jakieś brudne myśli? - zapytałem.

- Powiedz, że tak! - krzyknął Pete.

- Zamknij się - powiedziałem do niego.

- Tak - powiedziała.

- Ej!

- Hahahaha! A nie mówiłem?! - Pete się śmiał.

- Patrick, czasami jesteś gorszym zboczeńcem niż Pete - zaśmiała się, a śmiech Pete'a stał się głośniejszy.

- Jak to? Wy kłamiecie - sam zacząłem się śmiać.

- Jedź po tą kiełbasę już! - krzyknął.

- Osobiście włożę ci ją w dupę - powiedziałem.

- Oj, Patrick, ja wiem, że ty masz tutaj jakieś popędy homoseksualne i zawsze marzyłeś o Petericku, ale ja mam już dziewczynę.

- Pete, już nie żyjesz!

- Hahahahahahah, czekam na kiełbaskę - powiedział i się rozłączył.

- Co to miało być? - zapytała Judy, ocierając łzy od śmiechu.

Kupiłem to, co miałem kupić i dotarliśmy do Pete'a. Poszliśmy do ogrodu, gdzie był razem z dziećmi.

- O, wreszcie - powiedział jak nas zobaczył.

- Tak, już jesteśmy. Twoja kiełbaska - wcisnąłem mu ją w ręce.

- A dziękuję. Więc jak z tym wkładaniem? - wypiął się do mnie.

- A weź spadaj - kopnąłem go w tyłek.

Zaczęliśmy się śmiać. Przywitaliśmy się z Meagan, Bronxem i Saintem. Potem dotarli chłopaki. Całe spotkanie minęło w miłej atmosferze. Kiedy Meagan poszła na chwilę do domu, powiedziałem, że muszę skorzystać z wc i pobiegłem za nią.

Jet Pack Blues (Patrick Stump)Where stories live. Discover now