Rozdział 8 - Wszyscy już wiedzą

100 14 3
                                    

 *Patrick*

Wszyscy byli w moim domu. Moi rodzice i rodzeństwo, rodzicie Judy i jej młodsze rodzeństwo oraz chłopaki z ich żonami/dziewczynami. Powiedziałem im co się wydarzyło. Każdy z nich był w szoku. Matka Judy płakała, a ojciec - myślałem, że mnie zabije. Sądzę, że gdyby nie było tu tylu ludzi, to rozpętałaby się większa awantura. Moja mama uspokoiła pana Johnsona i mnie broniła. Mam nadzieję, że rodzice Judy odjadą do domu jako pierwsi i nie będę musiał z nimi więcej gadać. Zwyzywaliby mnie od nieodpowiedzialnych idiotów albo jeszcze by doszło do szarpaniny. Pani Johnson też nie kryła do mnie urazy, ale w przeciwieństwie do swojego męża, wolała opłakiwać córkę niż mnie oskarżać. Stacy i Brad - rodzeństwo Judy - nie mogli uwierzyć. Chyba do tej pory to do nich nie docierało, z resztą do mnie też nie. Moi rodzice byli w totalnym szoku. Mama nie mogła wydusić z siebie słowa i próbowała jakoś ogarnąć to myślami, a tata był zestresowany. Moja siostra od razu dostała jakiś dreszczy i trzęsła się jakby stała na mrozie. Tak zawsze miała, kiedy się denerwowała. Kevin - mój brat - i Andy przyjęli to najspokojniej. Widać było, że się przejmują, ale przynajmniej siedzieli zamyśleni i nie odzywali się. Joe zrobił się smutny, a Marie sama nie wiedziała co ze sobą począć. Trohman był najlepszym kumplem Judy i ruszyło go jej zaginięcie. Pete i Meagan stali w kącie i nic nie mówili.

Teraz większość z nas siedziała w salonie. Pan i pani Johnson byli w kuchni. Wentz i Camper coś do siebie szeptali. Ja siedziałem na kanapie obok siostry i gapiłem się na swoje skarpetki. Oczy napełniały mi się łzami, ale nie mogłem się rozpłakać. Czułem, że to nie będzie najlepszy moment, więc szybko mrugałem lub przecierałem oczy, żeby żadna z łez się nie wydostała.

- Patrick, będzie dobrze - szepnęła Megan i pogłaskała mnie po plecach.

- Yhym - mruknąłem i pociągnąłem nosem.

Przytuliła mnie, a ja ją. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę zanim Meagan nie wyszła szybkim krokiem z pomieszczenia. Pete poszedł za nią. Nie wiem co się stało. Nie wspomniałem rodzinie, że ona była z Judy w klubie. Jeszcze by dostała takie same łańcuszki wyzwisk co ja od pana Johnsona.

Wyjaśniłem im wszystko i powiedziałem co już zrobiła policja. Stuart był u mnie przed przyjazdem wszystkich i powiedział, że na monitoringu z klubu nic nie zauważono, a ludzie nic nie wiedzieli ani nie słyszeli. W telewizji, radiu, internecie już pojawiły się ogłoszenia o zaginięciu Judy. Bałem się włączyć wi-fi, bo nie chciałem patrzeć na wszystkie wiadomości od fanów i ich "przemyślenia" na temat sprawy. Jutrick, czyli ja i Judy nazwani tak przez nich, miał swoich zwolenników, ale nie obyło się bez przeciwników. Gdybym zobaczył jakiś negatywny komentarz w stylu "Puściła się", to nie wiem co bym zrobił, ale... taki mały procent mnie mógł uznać to za prawdę. Wstyd mi się do tego przyznać, ale różne rzeczy przychodzą do głowy ludziom i 0,1% mnie nie zdziwiłby się, gdyby Judy mnie zostawiła.

Ciekawe gdzie teraz jest? Z kim i dlaczego? Kto był porywaczem? Czego od niej chciał? Nie znałem odpowiedzi na te pytania, ale zamierzałem odkryć prawdę i znaleźć Judy, choćbym musiał ucierpieć.

Po godzinie nieodzywania się wszyscy odjechali. Został tylko nasz zespół. Poszedłem do Pete'a i Meagan. Siedzieli w mojej sypialni. Zapukałem cicho.

- Wejdź - powiedział Pete.

- Co się stało? - wszedłem.

Zauważyłem, że Meagan spała na piersi chłopaka z chusteczką w dłoni i z rozmazanym tuszem na policzkach. Usiadłem obok nich na skraju łóżka.

- Meg się obwinia i jest zła, że nie powiedziałeś, że to ona z nią była - westchnął.

- To dla jej dobra. Widziałeś jak zareagował ojciec Judy.

- Tak wiem. Tłumaczyłem jej to, ale ona nie chciała słuchać. Cały czas mówiła, że to jej wina, że to jej powinno się coś stać, a nie Judy. Rozpłakała się i zacząłem ją uspokajać, aż nie zasnęła - wyjaśnił.

- Nie powinna się obwiniać. Całe szczęście, że jej się nic nie stało. Gdyby nie pojechała z dziewczynami to kto wie, gdzie by teraz była. Żadne z nas nie jest winne, a jeżeli już to tylko ja.

- Dlaczego ty? Nawet cię tam nie było.

- No właśnie. Powinienem odmówić picia z tobą. Mógłbym je wtedy odebrać spod klubu i przywieść do domu.

- Daj sobie spokój. Co się stało to się nie odstanie i nie ma co gdybać, stary. Teraz trzeba się skupić na poszukiwaniu jakiś tropów - powiedział stanowczo.

- Wiem, wiem, ale... nie chcę mi się nawet wychodzić z tego domu. Jestem taki przygnębiony i jednocześnie wkurzony. Ludzie zaczną się wypytywać i mnie zaczepiać, reporterzy i paparazzi się zjawią.

- Musimy to przetrzymać. Im szybciej weźmiemy się do roboty, tym prędzej Judy wróci, a wścibscy fotografowie ustąpią.

- Niby tak - przytaknąłem. - Pete, tak strasznie się martwię. A jeżeli ktoś jej robi w tym momencie krzywdę? Jeżeli ona prosi o pomoc? - moje oczy znów robiły się mokre.

- Patrick, nie możesz tak myśleć.

- Wiesz jak zazwyczaj kończą się porwania. A co, kiedy znajdziemy ją martwą? - kilka łez poleciało po moich policzkach.

- Stump, co ty wygadujesz?

- Przecież ja bez niej nie dam rady. Kto mnie zaakceptuje jak ona? Kto spędzi ze mną resztę życia? Kocham ją najmocniej na świecie. Gdyby Bóg istniał to już by coś zrobił!

- Cicho bądź, bo obudzisz Meagan - warknął na mnie. - Chodź, ty też się możesz przytulić i uspokoić - podniósł drugie ramię i pomachał w geście zaproszenia.

- Ogarnij się. To nie czas na przytulanki.

- No chodź, wiem, że chcesz - uśmiechnął się.

- Nie - założyłem ręce na piersi, ale pomimo łez uśmiech wdarł mi się na usta.

- No dawaj, Pattycakes - szturchnął mnie.

- Dobra, ale to tylko na pocieszenie - usiadłem obok niego i objął mnie ramieniem.

Meagan obudziła się i spojrzała na nas. Zacząłem ją pocieszać, a ona mnie. I oboje byliśmy jak te babki, które przy oglądaniu "Titanica" się rozlepiają i płaczą. Na dodatek przyszli do nas Joe, Andy i Marie i usiedli obok nas. Podnieśli mnie na duchu i zachęcili do działania. Dobrze mieć taki przyjaciół. 

Jet Pack Blues (Patrick Stump)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang