Rozdział 21

8.8K 328 84
                                    

Obudziło mnie mocne walenie do drzwi. Na początku ignorowałam je (a przynajmniej starałam się) ale potem stwierdziłam, że to nic nie da. Od niechcenia powlokłam się na dół.

- Tatusiu? - Zawołałam.

- Prysznic!

Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazało się coś, czego nie chciałam widzieć. Betty ubrana w króciótką spódniczkę, zakolanówki (Wiem, że to jedna ze słabości Danny'ego), białą bluzkę na ramiączkach i sweterek na guziki. W trzech słowach; podjebała mój styl. Na początku zaniemówiłam, wiedząc dobrze co się święci. Betty ma jakieś zboczenie na punkcie Daniela, zresztą nawet w kółko powtarza, że kocha o wiele starszych od siebie facetów za ich dojrzałość... Chociaż nie wiem czy nie chodzi jej bardziej o pieniądze. Jej mama to prawdziwa gold digger, a co w rodzinie to nie zginie. Coś gdzieś zawsze musi mieć swoje ujście, prawda?

- Czego? - Palnęłam bez żadnego powitania. Wiedziałam, że moje powitanie najmniej ją teraz obchodzi.

- Cześć, mogę wejść?

- Kto to? - Usłyszałam Daniela z góry.

- Koleżanka! - Rzuciłam z przekąsem.

- Niech wejdzie!

- Czy to był...

Twój stary.

Przewróciłam oczami i już miałam zamknąć jej drzwi przed nosem, ale przytrzymała je stopą. Ale chamstwo! Miałam ochotę uderzyć ją tymi drzwiami prosto w twarz.

- Pozwolił mi wejść - Powiedziała wpychając się do salonu, mogłabym powiedzieć, że niemal mnie stratowała. Ona na pewno ma jakieś zaawansowane ADHD, ale mogłaby włożyć w siebie nieco kultury. 

Miałam ogromną ochotę ja jej trochę włożyć. A jak nie kultury to kija od miotły prosto w dupę.

Danny zszedł na dół ubrany w szary dres. Zmierzył ją od góry do dołu po czym popatrzył pytająco na mnie. Na twarzy malowało mu się lekkie zmieszanie, ale gdy zobaczył moją minę, prawie się roześmiał.

Zorientowałam się, że jestem ubrana tylko w zakolanówki, jego bluzkę sięgającą mi do kolan i bieliznę. Stałam tam wściekła z potarganymi włosamy, wyglądając jak rozjuszony szakal.

- Dzień dobry! Pan pewnie jest Ojcem Majki?

- Ymmm... Ta...

Uścisnęła jego rękę tak mocno, że aż się skrzywił.

- Jestem Bettanie ale proszę mówić mi Kotku.

- Eeee... A gdzie masz ogon?

To trochę poprawiło mi humor. Danny cały czas rzucał mi krótkie wymowne spojrzenia, widziałam jak bardzo bawi go cała ta sytuacja.

Gotowało się we mnie gdy widziałam jak podnieca się moim Tatusiem i jak na niego patrzy. Ale mimo wszystko on łagodził jakoś całą sytuację swoją postawą. 

- Możesz mnie już puścić.

Betty zawiedziona puściła dłoń Danny'ego a ten wytarł ją o spodnie.

- Wybacz... Ym... Ty... ale mam pracę a Maja korzysta z tego, że macie jeszcze dwa dni wolnego więc... A dobra dosyć tego mam, weź wypierdalaj. Kotku.

Jej oczy wyglądały teraz jak spodki do herbaty. Otworzyła usta jeszcze patrząc chwilę w osłupieniu.

- Jak Pan śmie tak się odzywać?

- Jak śmiesz mówić do ojca koleżanki, że ma Cię nazywać kotkiem? Chyba że to Twoje nazwisko.

- Dobrze, że już na starcie widzę tą patologię, chciałam być tylko miła i się przedstawić, a Pan bezczelnie wyrzuca mnie z domu! To jest nie do pomyślenia, To jest... - Nie dokończyła. W trakcie jej wywodu Dan prowadził ją za ramię do drzwi, na koniec zatrzaskując je. Coś tam jeszcze zza nich wrzeszczała, ale nie zrozumieliśmy co.

- Z kim ty się zadajesz? Ona jest chora jakaś? Nikt normalny się tak nie zachowuje... Zresztą nienormalny chyba też nie...

- Sama się do mnie przypałętała.

- Okropna- Pokręcił głową - Co nie zmienia faktu, że jesteś zazdrosna.

Usiadłam na kanapie.

- Wcale tak - Przeskoczył oparcie i znalazł się obok mnie.

- Tatusiu!

Pokręcił z dezaprobatą głową.

- A ty jesteś zazdrosny o Robbie'ego.

- Nie tylko.

Przyznał się do zazdrości?

Spojrzałam na niego na co pocałował mnie w usta. Wspięłam się na niego, oparłam o jego tors dłońmi i niechcący (a może i chcący) otarłam kroczem o jego. Tym razem ja zaczęłam pocałunek, na co on znacznie go pogłębił, łapiąc mnie delikatnie za włosy i zaciskając je w pięść.

- Cholera.

Przygryzłam jego wargę i się odsunęłam. Klękłam na podłodze między jego nogami.

- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka.

- Niegrzeczna mogę zacząć być.

- Zobaczysz co Cię wtedy spotka. Musisz być dobrą dziewczynką - Pogładził mój policzek.

 Uśmiechnęłam się figlarnie i wstałam.

Patrzył mi prosto w oczy co było niesamowite. Czułam namacalną energię pomiędzy nami. Udałam, że wcale to na mnie nie działa i ruszyłam w stronę pokoju.

- Jak będziesz gotowa możemy iść na plażę.

DaddyWhere stories live. Discover now