3. Odrzucony narzeczony...

1.3K 77 12
                                    

(Będę pisać w pierwszej osobie)

- Gdzie jesteśmy? - zapytała Łucja, rozglądając się wokół siebie.

- W północnym ogrodzie, chyba. Sama już się tu gubię. - odparłam, idąc przed siebie.

Słońce leniwie chowało się za horyzontem, przez co ogród wyglądał jeszcze ładniej niż wcześniej. Tulipany, róże, rząkile, lilie i tysiące innych gatunków roślin rosło w pięknie wypielęgnowanych grządkach. Wszystko tu mieniło się wieloma kolorami i przyciągało wzrok. Niby zwyczajne miejsce, ale czuć było w nim trochę magi.
Szliśmy tak w ciszy, pogrążeni we własnych myślach. Edmund stał po mojej prawej stronie, a Łucja trochę za nami, podziwiając piękno ogrodu.
A ja nie zawracając sobie niczym głowy, po prostu szłam przed siebie.

- Pięknie tu. Chciałabym zamieszkać razem z tobą. - odparła Łucja. Uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny, zaś ona nadal podziwiała widoki. - Niemalże jak w Nar... - nie dane było jej dokończyć przez karcące spojrzenie Edmunda, który przystanął na chwilę. - Najpiękniejszym ogrodzie.

Nie dociekałam o co chodziło rodzenswu. Nie należę do osób dociekliwych, a to, co mają w swoich głowach, czy to co przeżyli nie zabordzo mnie interesuje.

- Tu tak pięknie, a w niektórych miejscach nadal trwa wojna. - odparł Edmud. Zmarszczyłam brwi, słysząc słowa brązowowłosego. Mamy rok 1945, we wszystkich gazetach pisano, że wojna się skończyła, lecz byłoby to zbyt piękne, żeby było prawdziwe.

- Edmud, przestań. - upomniała go siostra. - Jesteśmy tu, gdzie nie ma wojny, powinieneś się cieszyć.

- Może i tak, ale świadomość, że gdzieś indziej giną ludzie, nie jest fajna. My chodzimy na bale, bankiety, a inni umierają z głodu i wycieńczenia.

Spoglądałam na chłopaka zdziwionym wzrokiem. Zaskoczyły mnie jego poglądy, a przede wszystkim jak na to wszystko patrzy. Mało ludzi obchodzi to, co dzieje się po za granicami ich państwa, a widocznie Edmud zaglebia się w te tematy. Lecz chyba nie wie on, co to znaczy prawdziwa wojna. Może w przeszłości bawił się w nią z kolegami i bili się na patyki, czy rzucali kamieniami, ale rzeczywistość jest o wiele bardziej brutalna niż szczeniackie zabawy w dzieciństwie.

- Edmud chciał zapisać się do wojska. - wyjaśniła Łucja, widząc moją minę. - Próbował tyle razy, ale ani razu mu nie wyszło.

- Ale wyjdzie. - wtrącił chłopak. - Muszę tylko coś załatwić.

- Lewy paszport. - powiedziałam, a wzrok chłopaka przeniósł się na mnie. - Nie jesteś jeszcze pełnoletni, a z tego, co mi wiadomo trzeba mieć jeszcze pozwolenie od generała. - zmierzyłam go wzrokiem, po tym jak stanął w miejscu i wpatrywał się we mnie, nawet tego nie ukrywając. - Myślisz, że nie wiem takich rzeczy? Błagam cię, nie jestem głupia.

Znów przeskanowałam jego sylwetkę. Chudy, mizerny, nawet dobrze nie utrzymał by karabinu, a co mówić o walce.

- Ale wiesz, oni nie patrzą tylko na dokumenty i podpis generała. Jesteś chudy, nie umiesz posługiwać się bronią, walczyć i ty chcesz iść na wojnę? Proszę cię, powiedz, że żartujesz? - zaśmiałam się gorzko.
Zmarszczył nos widocznie zdenerwowany moimi słowami, jednak brnęłam dalej. - To nie jest bitwa na patyki czy na rzucanie w siebie kamieniami. To jest wojna. Wątpię, czy przetrwałbyś choć jeden dzień w koszarach, a co dopiero w terenie.

Łucja przez cały czas przysłuchiwała się moim słowom. Nie brałam pod uwagę tego, że mogę go w jakiś sposób urazić, miałam to w poważaniu. Wojna to coś strasznego. Patrzenie się jak twoi przyjaciele umierają, jak twoje życie przemienia się w koszmar. Codzienny rozlew krwi i huk bomb uderzających o ziemię oraz widok zgliszczy, które kiedyś były miastami. Ciała zwykłych poczciwych ludzi, których niegdyś miałeś ulicami, leżące na drogach całe we krwi, ranach, czy nawet w kawałkach. Codzienność każdego żołnierza.
Edmud usłyszawszy o demnie te słowa przestępywał z nogi na nogę, widocznie urażony. Na bank dotknęło to jego dumy, którą tak bardzo chciał wszystkim pokazać.

Last WordsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz