Rozdział 7

4K 150 96
                                    

Katrina

Następnego dnia obudziłam się po jedenastej.Na początku nie ogarnęłam gdzie jestem, ale po chwili przypomniałam sobie iż zostałam zaadoptowana. Dziś najprawdopodobniej poznam resztę. Na samą myśl przychodzi mnie dreszcz. Gdyby nie to, że byłam głodna zostałabym w pokoju. Nie chętnie zwlekłam się z łóżka, po czym poszłam pod prysznic. Dziś  jak w każdy inny dzień wybrałam dresy. Beżowy, piękny komplet dresów siostry. Po uczesaniu włosów, wyłoniłam głowę i spojrzałam na korytarz. Bałam się, że spotkam któregoś z chłopaków. Nikogo jednak nie było więc nie pewnie ruszyłam na dół, do kuchni.

Gdy znajdowałam się w pomieszczeniu, zauważyłam młodą kobietę około dwudziestki. Miała czarne,  krótkie, kręcone włosy sięgające do skroni. Na sobie miała biały fartuszek. Gdy tylko mnie zauważyła posłała przyjacielski uśmiech którego nie odwzajemniłam.

- Dzień dobry - odezwałam się pierwsza.

-Dzień dobry, kochanie. - odpowiedziała. - co chcesz na śniadanie?

- Na razie nic, dziękuje. - odpowiedziałam i lekko uniosłam kąciki ust. - jestem Katrina.

- A ja Kelly.- Odpowiedziała i podała mi rękę.

-Jeśli można wiedzieć to ile masz lat? - zapytałam uważnie się jej przyglądając.

-24.

-Jesteś dosyć młoda. - stwierdziłam.

- Tak, wiem. Pracuję tu już ponad rok i chodź praca czasem jest ciężka, lubię ją.

- A tak właściwie to czym się tutaj zajmujesz?

- Jestem gosposią, sprzątaczką i kucharką.

- Jako jedyna tutaj pracujesz? - spytałam ze zdziwieniem.

- Nie do końca. Szoferem jest mój młodszy brat, Alex.

-Ile on ma lat?

- 21.

- O kurde. A wygląda na starszego. - skomentowałam, na co dziewczyna lekko się zaśmiała. 

-A ty ile masz lat? 

- 14. 

-Poważnie? - skinęłam głową. - a wyglądasz i gadasz na wiek pana Adriena. - odpowiedziała. - miło się gada, ale muszę zanieść kawę panu Iwanowi.

-Dobrze nie zatrzymuje cię, miłej pracy.

- Dziękuje, a tobie życzę miłego dnia. Do zobaczenia.

-Pa. - pożegnałam się. Siedziałem jeszcze chwilę na swoim miejscu, rozmyślając.

Nagle do kuchni wszedł młody chłopak, w czarnych dresach.  Włosy miał, czarne jak u Iwana, oczy miał w kolorze ciemnego brązu. Posiadał trochę piegów na nosie oraz policzkach, prosty nos i malinowe usta. Był dosyć ładny, nie powiem, że nie. Bacznie mu się przyglądałam. Jak tylko mnie zauważył również zaczął się na mnie gapić.  Nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście on odezwał się pierwszy.

- Gdzie jest Kelly? - zapytał ochrypniętym głosem.

-Poszła zanieść panu Iwanowi kawę. - odpowiedziałem spuszczając wzrok.

- Panu? - zapytał z widocznym rozbawieniem w głosie. - myślałem, że Iwan dokonał złego wyboru wybierając ciebie. Bądźmy szczerzy, nie wyglądasz najlepiej. Przydało by się troszkę schudnąć, co? Ja bym wybrał ładniejszą.Chociaż kto wie, może z ciebie też będzie użytek - zapytał nadal rozbawiony.

W tym momencie, przypomniał mi się ojciec. Cała się spięłam, nie wytrzymują już i po prostu wyszłam z kuchni. Popędziłam w stronę mojego obecnego pokoju.Po chwili znalazłam się w moim chwilowym azylu. Po zamknięciu drzwi zsunęłam się na podłogę. Musiałam być silna, nie mogłam pozwolić sobie na łzy. Jednak nie wytrzymałam długo i już po chwili pierwsza łza spłynęła mi po policzku, a chwilę później cały ich strumień lał się jak wodospad. Płakał chyba z 10 minut, aż postanowiłam się ogarnąć. Nie chciałam jeść śniadania, ogólnie nie chciałam jeść, zwłaszcza po tym co powiedział mi najprawdopodobniej Adrien.

Zaadoptowana przez mafiozówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz