Rozdział 33

3.5K 153 89
                                    

Iwan

Dwa dni później

Ostatnie pięć dni, to był jakiś koszmar. Ja, podobnie jak chłopacy, nie mogliśmy spać, alkohol lał się litrami, chociaż wiedziałem, że nie powinniśmy wogle pić. Czekaliśmy na jakąkolwiek informację.

Od ponad stu dwudziestu godzin, chodziliśmy zamyśleni i rozdrażnieni, a nawet doszło do kłótni. Był czas, że obwinialiśmy siebie, a potem każdy każdego. Jeszcze Alex gdzieś zniknął, co dodatkowo mi się nie podobało i nadal zdania nie zmieniłem.

Frustrowała mnie bezsilność, jaką czułem w tej sytuacji. Dziś minęło ponad pięć dni, a my nie mieliśmy nic, co choć trochę by nam pomogło.

Aktualnie siedziałem w swoim gabinecie, popijając moją ulubioną whisky. Po raz tysięczny przeglądałem monitoring z parku, jednak nie było tam nawet śladu po dziewczynie. Już zamierzam wyłączać komputer, ale ktoś energicznie puka w drzwi.

- Proszę - mówię głośno.

W głowie odtwarzają się momenty, jak przez te drzwi wchodziła Katrina, z niepewnością w oczach. Albo jak przy ostatniej ucieczce weszła tu, pewna siebie, gotowa na wpierdol, który i tak złagodziłem.

Tym razem też liczyłem, że wejdzie tu blond dziewczyna, ale nadzieja matką głupców. Nie myliłem się. Chwilę później, do pomieszczenia wszedł Ben, z jakąś kopertą w ręce.

- Szefie... - zaczyna, jednak nie daje mu dokończyć.

- Macie coś? - pytam szybko.

- Nie, ale... - znów mu przerywam.

- To po co tu przychodzisz! - krzyczę, zamiast dać mu skończyć zdanie.

- Przyszedł list, zaadresowany do Pana. Nadawcą się, nie jaki Raphael Wood - w momencie kiedy kończy zdanie, ożywam się.

Jak oparzony wstaje z fotela i podchodzę do mężczyzny. Wyciąga rękę z kopertą, a ja niemal mu ją wyrywam. Może zachowuje się jak zwierzę, ale zbyt długo czekałem na jakiś znak. Jak zahipnotyzowany oglądam papier, a potem przenoszę wzrok na Bena.

- Zawołaj chłopaków - rozkazuje, na co on skiną głową i wyszedł.

Podchodzę z powrotem do biurka, siadam na fotelu i otwieram kopertę. W środku, po za pendrivem, nie ma nic. Wyciągam urządzenie i odłączam do laptopa. W tym momencie do mojego gabinetu wchodzi Gabriel, z Adrienem. Wyglądają na przejętych, a w ich oczach czai się nadzieja.

Od kiedy Katrina zniknęła, w domu zrobiło się cicho, nie ma żadnych dram, a nawet zapach papierosów się ulotnił. Zrobiło się zbyt dziwnie, aby tak mogło zostać dłużej.

- Masz coś? - pyta blondyn, siadając na jednym z foteli, na przeciwko mnie. Adrien poszedł w jego ślady, robiąc dokładnie to samo.

- Nie wiem do końca - kiedy to mówię, ich entuzjazm gaśnie. - Przysłano mi kopertę, w której jest pendrive.

- I co? - zapytał ciemnowłosy wzruszając ramionami.

- I to, że jest to od ojca Kat - odpowiadam, na co oboje znów się ożywiają.

- I co tam jest? - pyta blondyn, wychylając się, aby móc zobaczyć, co tam mam. 

- Nie wiem, dlatego was zawołałem. 

- Co, nie potrafisz poradzić sobie z pendrivem?  - prycha ciemnowłosy.

- Nie mam problemu, ale chciałem, żebyście tu byli - mówię, włączając plik z pendrive.

Od razu pokazała mi się zatrzymany filmik, więc odwróciłem urządzenie w ich stronę. Wstałem i obszedłem biurko, aby też widzieć.  Włączyłem odtwarzanie, a między nami zapadła grobowa cisza.

Zaadoptowana przez mafiozówWhere stories live. Discover now