17 czerwca

104 20 5
                                    

Kim ty w ogóle jesteś bejbe?

Po wczorajszym wpisie ciągle gra mi w głowie takie pytanie. Urodzona ze mnie pani dyskusyjna i filozof życia.

Mam wrażenie, że nie jestem człowiekiem, albo że jestem nim tylko na zewnątrz.
Mój duch jest bardziej zwrócony w stronę królestwa zwierząt.

Czytałam kiedyś "czerwone jak krew, białe jak mleko"... główna bohaterka tej książki wszystkich określała pasujących do nich kolorem. Ja mam podobnie. Każdy jest dla mnie tylko zjawą odpowiadającego mu zwierzęcia.

Osobiście dla samej siebie jestem Lemurem z KILKU względów.

1) Lemury żyją w stadach

Dlatego nie mam problemów z chodzeniem do szkoły. Bardzo dobrze radzę sobie w kontaktach międzyludzkich, ale mam jednak czasem potrzebę zajrzeć głąb siebie, jak chociażby teraz.

2) Lemury są ciekawskie

Bardzo to do mnie pasuje. Zawsze muszę spróbować czegoś, co mam pod ręką, bo inaczej nie daje mi to po prostu spokoju. Często śnią mi się zupełnie poryte sny, z duchami, zjawami, komunizmem, nagimi ślimakami co perfidnie zjadają resztki moich grządek, i resztą całego zła na świecie. 

3) Lemury są tchórzliwe

W podejmowaniu wyzwań nie jestem najlepsza. To mnie po prostu nie kręci. Ostatnio jednak coraz częściej zdobywam się na odwagę, by coś zrobić . Myślę, że to dzięki ludziom. Oni mnie za bardzo oswoili.

4) Lemury są głupie

Brak rozumu został narzucony przez kultowy serial "pingwiny z madagaskaru", który często oglądam. Mam młodszego brata, co wiele wyjaśnia. W tej kreskówce widzę idealne odzwierciedlenie siebie, które wyznaczone jest przez przecinającą się linię niedoskonałości Morta i Juliana - lemurów.

5) Lemury mają mięciutkie futerko

Ja też mam mięciutkie futerko.

No comment?

Wspominałam, że wybieram się na profil biochemiczny w liceum. Robię to dlatego, żeby spełniać się jako umysł ścisły, ale nie musieć używać matematycznej logiki jak w przypadku profilów matematycznych.
Nie cierpię maify. W gimnazjum jest jeszcze łatwo, ale już zaczynam mieć poczucie, że coraz chętniej pożyczyłabym od mojej przyjaciółki papier ścierny o grubym zdzierającym ziarnie i zryła nim twarz nauczycielki.

Alayla jest po prostu zajebista. W moich oczach jest czarną panterą, niezwykle mroczną, z iskrą nienawiści w oku, a mimo wszystko przyciągającą niesamowitą tajemniczością w egzotycznie lśniącym futrze. Jej brązowo zielone oczy mają kuszącą granatową otoczkę, która jest jak wabik głębinowych żaglic. Kto podejdzie zbyt blisko - pożałuje.

Nasza wychowawczyni uparcie twierdzi, że mamy na siebie zły wpływ. Jesteśmy najgorszą skazą klasy - wybryki chłopaków przy naszych to po prostu śmiech kompromitacji.
Prawda jest taka, że my się po prostu uzupełniamy.
Uważa tak dlatego, że Pantera omal nie wyleciała ze szkoły. Gdyby ją wywalili na zbity pysk, to ja nie wiem, co bym jeszcze robiła w tej cholernej szkole. Alayla jest teraz grzecznym kiciusiem, bo została do tego zmuszona. Dalej byłaby zjeżonym kotem, gdyby nie postawione jej ultimatum. Jeszcze jedna uwaga i zostaje z zachowaniem nagannym, co w statucie naszej szkoły jest równe z brakiem ukończenia gimnazjum.

Zważając na to, że do końca ostatniego semestru zostały niecałe dwa tygodnie teraz ją wspieram. Nie warto powtarzać całego roku.

Upominam przy każdym podejrzanym ruchu. Jest to cholernie trudne zadanie. Zimą była tak dopiekła, że teraz chce ją zgnoić praktycznie każdy nauczyciel.

Przyznam szczerze, że bardzo ją podziwiam. Ja nie wytrzymałabym w tym wariatkowie. Mimo wszystko trzeba pilnować jej jak oka w głowie.

Dziwię się, że ona nie ma papierów   na ADHD. Wystarczy, że  weźmie do ręki długopis, a już nie wolno jej spuścić z oka. Jedna ryska na ławce i jak amen w pacierzu.
To jest po prostu chore. Ale nie bardziej chore niż my.

Mieszkamy nieopodal siebie i wyładowujemy to nieznośne siedzenie po szkole, gdy już nikt nas nie szpieguje, by na nas donieść kuratorium.
Wspinamy się po drzewach, skaczemy po oponach i hasamy poprzez piękne porywające z siłą ruchomych piasków bagna.

Publicznie jesteśmy jadowitymi żmijami, ale prywatnie śmiało można nas nazwać dilerkami szczęścia.

Dla nas szczęściem jest podróż po naszym chorym i krwawym świecie.

#Memories - Sezon Letni 2015. Wznowiona publikacjaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant