✔dzień dwunasty

34 12 4
                                    


Kolejny dzień od początku był wyczerpujący.

Miałam odpowiednie wsparcie z księgą zaklęć, więc nie było dla mnie najmniejszym problemem uśpienie pantery. Drugą okolicznością sprzyjającą, była z jej strony nieznajomość historii Eizo i jego prawdziwego mieszkania, toteż właśnie tam próbowałam ją 'zawlec'.
Jak zawsze obudziłam się rankiem, ale dziś zaczęłam działać od razu, nie czekając ani sekundy. Eizo i Alayla spali smacznie, na szczęście w dwóch przeciwległych kątach namiotu. Wzięłam do ręki dużą strzykawę, którą znalazłam w kitlu półkrwistego i zanurzyłam ją w fiolce z miksturą, mającą na celu uśpienie wroga. Panterka jest stosunkowo szczupłą osobą, jednak ciągnięcie jej z pomocą płachty taki kawał drogi, wcale nie było proste. Mimo silnego bólu w łokciach i łopatkach, byłam niezwykle usatysfakcjonowana. Patrzyłam w dół dziury, śmiejąc się jak psychopata, gdzie zagrożenie leżało na sianie z narkrytymi na siebie nogami. Takie słodkie, śpiące i bezbronne. Nie mogłam oderwać oczu od takiego widoku. Po chwili otrząsnęłam się i biegiem wróciłam do namiotu, gdzie miałam zająć się drugim problemem, znacznie gorszym - Eizo. Wiem, że nie jestem dobrym psychologiem, i że nawet w niewielkim stopniu się na niego nie nadaję. Zawsze mówię, co myślę i nie potrafię pocieszać na siłę.
Muszę zrobić ten wyjątek i spróbować pogadać o hmmm... innego wyjścia nie mam - homoseksualiźmie. Nie lubię tego tematu. Wkurzają mnie osobiście ci ludzie. Widocznie nie jestem tolerancyjna. Albo po prostu nie mogę pogodzić się z ich szczęściem, które jest dla mnie złudne i naciągane.

Tak więc po męczącym biegu odpoczęłam, zrywając owoce leśne i myśląc nad dalszym biegiem mojego planu.

_____________________________________

-Eizo.... hmmm... Wiesz może gdzie jest pantera? - zaczęłam spokojnym, podchwytliwym pytaniem.

- Pewnie gdzieś wyszła...

- A czy nie wydaje ci się to troszkę dziwne?

- Może trochę...

Ciągle odpowiadał swoim obojętnym tonem stoickiego spokoju, który cholernie mnie wkurzał.

- Mam wrażenie, że nie chcesz ze mną rozmawiać... - rzuciłam w końcu nurtującą mnie myśl. Cała ta rozmowa odbywała się bardzo powoli. Każde pytanie i odpowiedź padały po bardzo długiej chwili namysłu.

-nieeee...

W końcu zrozumiałam, co jest nie tak.

- Tęsknisz za nią?

- Tak.

- Dlaczego?

- Tak jakoś...

- A Ignaś?

-...

Nie wytrzymałam tego napięcia.

- Hej, no weź!!! Czemu nie pogadasz o tyy...

- Co chcesz wiedzieć?! - po raz pierwszy ciapowaty Bandama przerwał mi, warcząc na mnie. Może jestem natrętna, no ale cóż... czy jest inne rozwiązanie? Postanowiłam powiedzieć mu i podejść psychologicznie na wzbudzenie litości.

- Przepraszam... jestem zbyt natrętna... Tylko myślałam sobie, jak może czuć się Ignacy, gdy się dowie. Wiesz, że jesteś zajebisty. Gdzie on znajdzie takiego drugiego? On naprawdę Cię kochał.

- PRZESTAŃ!- odskoczył, i spojrzał na mnie groźnym wzrokiem. Ogarnęłam dupę i przestałam go tak ochydnie atakować.

- Nic do niego nie czujesz prawda?

- Ani trochę - uspokoił się i usiadł, a kitel podwinął mu się.

Odpuściłam.

Resztę dnia spędziliśmy w milczeniu. Nie mieliśmy o czym gadać, a ja ciągle myślałam, jakie kroki podjąć dalej.

Wieczorem odważyłam się tylko rzucić:

-Eizo! Nienawidzisz mnie, prawda?

#Memories - Sezon Letni 2015. Wznowiona publikacjaWhere stories live. Discover now