✔drugi wieczór

51 15 0
                                    

Cholera!
Jeśli tak mają wyglądać nasze poszukiwania, to ja się stąd wypisuję.
Ja naprawdę nie chcę się mieszać w prywatne sprawy i upodobania, ale zachowanie Pantery i Bandamy bardzo mnie zastanawia.
Zdziwiona jestem, też obecną sytuacją. Jak zwykle siedzę w kącie po turecku z dziennikiem na nogach i oczami dookoła głowy. Usiłuję czuć się przynajmniej względnie bezpiecznie.
Natura obdarzyła mnie dużą ilością czopków i pręcików. Jak na człowieka ze szczyptą lemurostwa widzę bardzo dobrze w ciemności, problem sprawia mi tylko krótkowzroczność - stąd okulary minus trzy dioptrie.

Widzę słodko śpiących obok siebie Alaylę i Bandamę. Śpiących obok siebie!!!

Wydawało mi się, że nasza współpraca jest dobrym pomysłem, ale coraz częściej chcę działać na wlasną rękę. Ciągle mam wrażenie, że ta dwójka coś przede mną ukrywa. Inteligentne bestie - szczur i panterka.
Nikt jednak nie pomyślał, że to głupota jest przejawem prostoty umysłu, a przecież prostota jest dzisiaj w cenie.
Mam po wujku Julianie (mój kochany król i prawdziwy wzór!) bardzo wygórowane mniemanie o sobie.
Jeśli nie spróbujesz, nigdy nie dowiesz się, czy było warto! - mówi moja podświadomość.
Osobiście uważam, że powinnam najpierw poznać okolicę w całej okazałości.
Każdy mój pomysł jest jednak uważany za zły. A co robimy? Łazimy bez sensu po tym lesie, który z dnia na dzień ma coraz więcej tajemniczości.
O co jestem taka zła?
Może mówię to baaaardzo na wyrost, ale jeżeli czarna panterka nie chce trafić na moją listę wrogów, to powinna przystopować.
Dzisiejsze poszukiwanie bardziej przypomniało romantyczny spacer Pantery i Bandamy.
"Heloł!? On ma chłopaka!" - chcę jej powiedzieć, ale nie mam nawet szansy, bo ciągle jestem ignorowana.

Czas przełączyć się na tryb fałszywej świni, jaką gra moja kochana Pantercia.

Dzisiejszy wieczór polegał na odgarnianiu przeze mnie obrzydliwych pajęczyn, by gołąbeczki bezpiecznie przeszły. Alayla zaplątała swój łokieć wokół łokcia tego perfidnego szczura i co chwilę udawała paraliżujacy strach. De facto ziomek miał niewzruszoną minę, bo dziewczyny raczej go nie kręcą, mimo wszystko nie dawało mi spokoju to, jak bardzo nachalna była Pantera. Mam wrażenie, że chciała go uwieść.

Nigdy nie była niezdarna, prędzej do takiej cechy pasowałabym ja.
Dziś jednak potknęła się na jakimś patyku (z pewnością celowo), po czym narzekała na bolące kolano. Przyciągnęła swojego towarzysza za koszulkę do siebie i pełnym romantyzmu wzrokiem usiłowała przyciągać jego spojrzenia. Powoli ściągnęła jego niebieściutką bandamkę i obwiązała sobie ciasno kolano. Chwilę, ciągle siedząc, patrzyła na niego i przeczesała jego starannie ułożone, nawet w warunkach polowych, gęste ciemne włosy.

Nie chciałam na to patrzeć.
Pożal się Boże! Ona się wybiera na profil liceum przygotowujący na pracę dla medyka! Każde dziecko wie, że bandamka nawet nie nadaje się na opaskę uciskową.
Wkurzało mnie to. Chciałam jak najszybciej być już w namiocie.

To wcale nie jest zazdrość z mojej strony, tylko troska o kolegę innej orientacji.
W Bandamie nie da się zakochać, a ona raczej nie ma w zwyczaju grać stróża moralności.

Muszę znaleźć w sobie choć szczyptę odwagi na mały bunt, bo łażenia po lesie wydeptaną ścieżyną mam już po dziurki w nosie!

#Memories - Sezon Letni 2015. Wznowiona publikacjaWhere stories live. Discover now