✔dzień drugi - poranek

55 18 1
                                    

Znowu śpią leniuchy!
Tak dobrze to nie ma!

...

Zbliżyłam się do legowiska Pantery i Bandamy, kolejno wylewając trochę wody na bezbronne twarzyczki. Postanowiłam, że nie będę uciekać. Nie można bez wyrzutów sumienia skrzywdzić tak słodkiego zwierzaczka, jak ja.

Postanowienie jednak legło w gruzach, kiedy Pantera wyskoczyła jak oparzona i wyszczerzyła swoje kły w geście nienawiści.
Rzuciłam w nią ogórkiem, który miałam w kieszeni swojego plecaka. Nie lubię ogórków.
Alayla ocknęła się i usiadła na macie obok Bandamy. Jego ulubiony kitel leżał nieposkładany zaraz przy zasuwanym na zamek błyskawiczny wejściu. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale wzięłam go do ręki.
Był brudny i okropnie zniszczony, choć na Bandamie wyglądał jak świeżo spod igły.
Pod ręką wyczułam wybrzuszenie w miejscu kieszonki. A niech to! -Lemury! Przecież sama narzekałaś na skonfiskowanie dziennika! - napomknęła samą siebie. - będziesz tego żałować.
Przez chwilę się wahała patrząc na błyszczące w rannej poświacie oczy przyjaciółki.

...

W końcu sięgam ręką do kieszeni, gdzie znajduję zużutą chusteczkę.
Haha, bardzo śmieszne. Jednak w kieszeni błyszczy jeszcze maleńki rysunek ze srebrną otoczką. Biorę go do ręki.
Muszę przyznać że jego autor nie ma nadzwyczajnych zdolności plastycznych . Na moje oko rysunek przedstawia całkiem ładną abstrakcję. Zważając jednak na wyróżniające się spośród nieładu oczy wnioskuję, że to konkretna postać. Może z tego świata, gdzie jesteśmy...

Wspominałam już, że dobro ze złem nie rozłożyło się po równo. Jest tak, ponieważ dzień kończy się granicą nocy, a zaczyna wraz ze wschodem słońca. Noc jest tu niewyobrażalnie bardziej straszna i niebezpieczna. Może nie ma tu ulicznych gwałcicieli i morderców, ale zawsze jest szansa, że wylądujesz u jakiejś bestii, która będzie cię chciała wykorzystać, albo zginiesz w bardzo kreatywnych warunkach zaserwowanych przez nią właśnie.

...
Co to jest? - pytam Bandamę, kiedy się już przebudził.
Wkurzył się i z szybkością Geparda wstał i wyciągnał rękę, żeby mi to zabrać.
Nie ma tak łatwo - skierowałam do niego piorunujący wzrok, chowając karteczkę do stanika. Wiedziałam, że nie odważy się pójść po swoje.
A co Ci do tego cwana lemurzyco! - wkurzył się. Nie dziwne.
- może to, że będąc naszym guru, powinniśmy wiedzieć co chcesz z nami zrobić i dokąd zmierzamy! Powinieneś nam mówić o wszystkim, a zachowujesz się jak pieprzony samolub!
Nie odpowiedział, usiadł. Bandama Jet oazą spokoju. Cenię go za to.
Tymczasem i pantera dołączyła się do naszej grupki. Wytłumaczyłam, o co poszło i przeszliśmy do właściwej części tego dnia.
Bandama opowiedział nam o swoim rysunku. Była to koncepcja wyglądu demonicy. W tym momencie zaświeciła mi się w głowie lampka. Nikt z ludzi na nią polujących nie wyobraża sobie jej wyglądu. To zdanie umknęło moim kompanom, aczkolwiek mi nie. Dopuszczam do siebie też teorię, że jest ona zmiennokształtna w zależności od tego, co my sobie myślimy.
Nie mogę więc o moim spostrzeżeniu powiadomić towarzyszy, bo mogłoby to skutkować nawałem myśli w ich głowach.
Podzieliłam się więc nimi swoimi wyobrażeniami.
- mnie się wydaje, że ona jest małych rozmiarów, bo to jeszcze dziecko. I pewnie jest podobna do ojca, tylko może trochę bardziej kolorowa

Bandama stwierdził, że może być to włochate stworzenie z dużymi oczami, które jest naszej wielkości. Pantera zaś połączyła wszelkie zło naszego świata.

Wiemy już czego nie szukać!

Dla rozluźnienia postanowiliśmy zagrać w karty.
Odpowiadało mi to, bo nie musiałam się przy tym wypowiadać na tematy związane z polowaniami.

#Memories - Sezon Letni 2015. Wznowiona publikacjaWhere stories live. Discover now