11. Epiphany

530 61 12
                                    

Kwiecień 1999

- Malfoy!

Draco podniósł głowę znad papierów, które przeglądał, i odwrócił się w stronę głosu, który właśnie go wołał. Był to główny auror Maddow, z którym rozmawiał tylko raz, odkąd osiem miesięcy temu rozpoczął pracę w wydziale w MACUSA.

- Tak szefie?

- Jesteś z Londynu, prawda?

Draco skinął głową.

- Tak jest.

- Czy znasz kogoś o imieniu... - Zerknął na pergamin, który trzymał w dłoniach. – Herm-nin-y Gran-ger?

Całe ciało Draco zrobiło się zimne. Jego ręce zaczęły się trząść.

Kiedy odpowiadał, jego głos był słaby.

- Hermiona Granger? Tak. Ona jest...

- Wysłała pilną prośbę o wsparcie MACUSA w transporcie dwóch ciał mugoli z Australii. A...Jean i David Gran-ger. Zakładam, że jej rodzice.

Draco zaczęło się kręcić w głowie.

- Ona... ich ciała, proszę pana? Oni... oni nie żyją, proszę pana?

Maddow prychnął.

- Cóż, tak, Malfoy. Niewiele jest innych powodów, dla których musielibyśmy transportować ciała, nie sądzisz?

Draco wstał, oszołomiony, nie mogąc przetworzyć tego, co usłyszał.

- Wygląda na to, że zginęli w wypadku mugolskiego pojazdu, a brytyjskie ministerstwo nie jest skłonne zapłacić za przyspieszony transport ich ciał z powrotem do Londynu. Gran-ger prosi MACUSĘ o pomoc w pierwszym etapie podróży. Zabierzcie ich z Australii do Nowego Jorku, a potem Brytyjczycy ich stamtąd odbiorą.

Maddow potrząsnął głową, a na jego twarzy pojawiło się obrzydzenie.

- Wy, Brytyjczycy, przepraszam, Malfoy, ale wy, Brytyjczycy, naprawdę myślicie, że reszta z nas po prostu pochyli się i zrobi, co tylko zechcecie, prawda? Nie bierzecie pod uwagę wysiłku, jaki na nas spoczywa. Koszt. Mam tego serdecznie dość...

Maddow potrząsnął głową i wyciągnął różdżkę, machając nią nad dokumentem, dopóki na stronie nie pojawiły się wielkie litery „ODMOWA".

- Dziękuję za pomoc, stażysto Malfoy. Wracaj do pracy. - Z ostatnim skinieniem głowy, Maddow minął Draco i zniknął z pokoju.

Draco stał nieruchomo, nie mogąc się ruszyć.

Rodzice Hermiony zmarli.

Jej rodzice, o których ochronę tak ciężko walczyła, zginęli w mugolskim wypadku samochodowym.

A Ministerstwo nie chciało nagiąć zasad, aby pomóc przeklętej bohaterce wojennej sprowadzić ciał jej rodziców do domu i pochować.

Poczuł ucisk w żołądku na myśl o całkowitym zniszczeniu, jakie musiała czuć. Jak bardzo chciał uciec z biura, wrócić do domu i dostać się do niej. Pocieszyć ją. Kochać ją.

Podniósł dłonie do twarzy. Nie mógł tego zrobić. Ale mógłby coś zrobić...

Wpadł mu do głowy pewien pomysł, więc odwrócił się i pobiegł do biura swojego mentora. Wiedział, że auror Harvey tego popołudnia zajmował się jakąś sprawą, więc jego biuro i Fiuu nie będą zakłócane.

Chwyciwszy garść proszku, zawołał salon w Malfoy Manor i wsadził głowę w płomienie.

Po zawrotnej chwili jego wzrok odzyskał ostrość i spojrzał na dobrze wyposażony pokój, w którym jego matka spędzała większość czasu. Na szczęście dzisiaj nie było inaczej i była w połowie łyka popołudniowej herbaty.

Amor Vincit OmniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz