13. Out Of The Woods

645 54 5
                                    

Czerwiec, piąty rok

To była zdecydowanie najbardziej lekkomyślna rzecz, jaką kiedykolwiek zrobili.

Potter, Weasley, cała rodzina Weasleyów i co najmniej połowa Zakonu Feniksa, wszyscy stłoczeni w Skrzydle Szpitalnym. Ale Hermiona też tam była i od trzecioroczniaków słyszał, że była nieprzytomna, kiedy ją przywieźli.

Jeśli plotki były prawdziwe, właśnie była w Ministerstwie, a grupa została zaatakowana nie tylko przez Śmierciożerców, ale przez samego Voldemorta.

Co oznacza, że wojna na dobre się zaczęła i wszystko miało się zmienić.

Ale to nie miało znaczenia. Jeśli Hermiona została ranna, musiał o tym wiedzieć. Musiał ją zobaczyć.

Stał więc ukryty za gobelinem przed drzwiami Skrzydła Szpitalnego i liczył uderzenia swojego serca, zanim wykonał ruch.

Ćwiczył zaklęcia kamuflujące, odkąd Hermiona zaczęła spotkania z Gwardią Dumbledore'a, uznając, że może się to przydać, na wypadek gdyby Umbridge siedziała im na ogonie, a on nie miałby czasu wysłać jej wiadomości za pomocą ich zaczarowanych galeonów.

Teraz pozostało mu tylko rzucić zaklęcie i poczekać, aż ktoś otworzy podwójne drzwi do skrzydła. Mógł wkraść się niezauważony, a jeśli będzie poruszał się powoli i nie wydawał żadnego dźwięku, nikt nie powinien go widzieć.

To był jego najlepszy i jedyny wybór.

Szybko obracając różdżkę, by dotknąć czubka czaszki, poczuł nieprzyjemne uczucie, jakby pękło jajko na twojej głowie, a żółtko powoli spływało po twoim ciele, gdy nagle rozpłynął się w kolorach tła.

A potem czekał. Była już prawie północ.

W końcu drzwi się otworzyły i wyszedł z nich wysoki mężczyzna, którego nie rozpoznał, ale przypuszczalnie był aurorem.

Z cichym oddechem zaczekał, aż mężczyzna przekroczy próg i zacznie iść korytarzem, po czym szybko przytrzymał nogą drzwi na tyle długo, aby móc wśliznąć się do środka.

Scena była o wiele bardziej chaotyczna, niż się spodziewał.

Ponad połowa łóżek była zapełniona, wszyscy byli rannymi uczniami.

Rodzina Weasleyów, Remus Lupin i kobieta o jasnoróżowych włosach tłoczyli się wokół dwóch łóżek w połowie korytarza. Po inspekcji Ron leżał na jednym z zabandażowaną nogą i oparty na poduszkach, a Potter na drugim, pozornie śpiący.

Oczy Draco gorączkowo przeszukiwały pozostałe łóżka, aż w końcu dostrzegł jej loki na drugim końcu korytarza, po drugiej stronie przejścia.

Starając się nie westchnąć głośno z ulgą, Draco rozpoczął powolny, ostrożny proces, aby do niej podejść.

Oddech uwiązł mu w gardle, gdy podszedł wystarczająco blisko, by móc ją zobaczyć w całości.

Jej loki były zmierzwione i wiotkie, a część głowy pokrywała krew.

Wyglądała blado, a Draco widział duży bandaż na prawej stronie jej żeber, z którego wciąż powoli sączyła się krew.

Z jego oczu zaczęły płynąć ciche łzy.

Wygląda na martwą.

Madame Pomfrey podbiegła, żeby sprawdzić, co się z nią dzieje, a Draco najszybciej, jak mógł, podszedł do rogu pod ścianą, starając się zapanować nad nierównym oddechem.

Nie był pewien, jak długo tam stał, po prostu wpatrując się w jej unoszącą się i opadającą klatkę piersiową, ale w końcu członkowie Zakonu i rodzina Weasleyów opuścili budynek, a skrzydło ponownie zapadło w ciszę. Madam Pomfrey podeszła, żeby zasunąć zasłony wokół każdego łóżka, a Draco wśliznął się do środka by być z Hermioną.

Amor Vincit OmniaOnde as histórias ganham vida. Descobre agora