❖ 3 cz. 2 ❖

673 83 18
                                    

Prawdopodobnie zbyt późno zdał sobie sprawę z tego, że nie powinien w ogóle, z mapą czy bez niej, wkraczać do magicznego lasu. Bywał w nim tylko kilka razy w życiu, towarzysząc ojcu w polowaniach, które ostatecznie i tak do niczego nie prowadziły. Najlepsza zwierzyna, jak zawsze określał to król podczas powrotu do zamku z pustymi rękami, chowała się w samym sercu puszczy. Była tam bezpieczna — wiedziała, że żaden człowiek, czy to odważny rycerz, czy też zagubiony chłop, nigdy nie dotrze w jednym kawałku do tej części lasu. Już same jego obrzeża stanowiły wyzwanie dla dziecka, bo to w jednej chwili mogło zostać wciągnięte między drzewa przez mroczne cienie, albo wejść do bagien i utopić się przy pomocy wodnych piękności, które wcześniej je do siebie wołały.

Pięcioletni Shirumi miał dużo szczęścia, kiedy pierwszy raz zabrano go do Lasu Złotego Mchu. Ojciec i inni szukali zwierzyny, a książę został wraz z Tulią i Maram tuż przed pierwszym rzędem drzew. Do tej pory nie wiedział, jak mu się to udało, ale zdołał niepostrzeżenie wymknąć się spod opieki niańki i wkroczyć do lasu. Był ciekawy świata. Niedługo przed tym wydarzeniem zaczął uczyć się czytania, co prawdopodobnie byłoby imponujące, gdyby nie fakt, że chciał zagłębiać się tylko w baśnie. Właśnie dlatego — przez to, że jego głowa pełna była magicznych istot i niewyobrażalnych zdarzeń — chciał zwiedzić ogromny las i nasycić się magią.

Odnaleziono go stosunkowo szybko, choć swój występek przypłacił ostrym laniem od niańki i krwawiącym kolanem. Jedna z driad uznała, że zabawnym będzie wysunięcie korzenia swojego drzewa wprost pod stopy dziecka. Ale nie to było najgorsze. Kiedy Shirumi się przewrócił, chciała pochwycić go innym korzeniem. Tylko cud sprawił, że Tulia przybyła w porę i go uratowała.

Później książę usłyszał, że driady uwielbiały torturować ludzi przed śmiercią, a ich ulubioną rozrywką było chwytanie kogoś za kończynę i machanie nim tak długo w powietrzu, aż to, za co złapały korzeniem, nie oderwało się od reszty ciała.

Całe szczęście ta opowieść nie straumatyzowała księcia — być może dlatego, że jako kilkulatek nie bardzo rozumiał pojęcie oderwania kończyny, a może dlatego, że był zafascynowany magicznymi stworzeniami.

W wieku jedenastu lat po raz pierwszy wkroczył do lasu wraz z ojcem. Czuł się dumny, że nareszcie zabrano go na polowanie, choć już wtedy król miał wątpliwości co do tego, czy książę cokolwiek potrafi. Na pewno udobruchałby się, gdyby jego syn niespodziewanie przejawił talent do myślistwa. Shirumi nie mógł więc go zawieść. Niedługo po tym, jak spuszczone ze smyczy charty poszły w las, wszyscy usłyszeli ujadanie i wycie. Zanim książę zdołał pojąć, co to oznacza, zza drzew wyskoczył ogromny dzik, który pędził wprost na niego. Wystraszony chłopak zdołał przeżyć tylko dzięki szybkiej reakcji i umiejętności wspinaczki, ale niebezpieczeństwo, jakie niemal spadło na pretendenta do tronu, nieszczególnie poruszyło króla. Shirumi sądził, że bardziej przejmował się tym, iż przez syna najadł się wstydu, bo jedenastolatek nie chciał zejść z drzewa aż do południa.

Największego pecha miał chyba jednak szesnastoletni Shirumi. Ojciec, jakby zupełnie zapomniał o sytuacji sprzed paru lat, kazał mu przygotować się na polowanie. Książę był tym naprawdę zaskoczony, ale posłusznie wszystko zorganizował. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że musiał zaopatrzyć się we wszystko, co na polowaniach niezbędne — kiedy więc okazało się, że wszyscy mają się rozdzielić i zabrać ze sobą psy, książę pozostał sam, nawet bez zwierzęcia u boku. Choć zaproponował, że przyłączy się do króla, ten odmówił, a Shirumiemu wstyd byłoby wracać w pobliże wejścia do lasu, aby poczekać na resztę przy uwiązanych koniach.

Ruszył więc w gęstwinę, choć towarzyszyło mu nieprzyjemne uczucie. Od Tulii nasłuchał się już naprawdę wielu historii o tym lesie, sam również doświadczył w nim kilku nieprzyjemnych sytuacji. Samotny chłopak, uzbrojony jedynie w miecz, którym nie potrafił się posługiwać, i silną chęć udowodnienia ojcu, że nie jest nieudacznikiem, wyruszył więc na samotne polowanie.

Łuski pokryte siarkąWhere stories live. Discover now