Rozdział 13. Randka (taka prawdziwa).

112 27 83
                                    



Hermiona przyszła do pracy wcześniej, niż powinna, ale nie potrafiła inaczej. Rozkojarzenie, którego nie doświadczała w swoim życiu zbyt często, mocno dawało jej we znaki. Powinna jakoś je zwalczyć, ale nie potrafiła. Od momentu, gdy jej mieszkanie opuściła Ginny, nie umiała wyłączyć myślenia. Myślenia o Draco.

Ganiła za to samą siebie, bo przecież nie powinna podchodzić do tego w ten sposób. Tak naprawdę nic, kompletnie nic ją z nim nie łączyło, poza służbowym zobowiązaniem. Przynajmniej nic takiego, co mogłaby jakoś nazwać. Spontaniczne pocałunki mogły być skutkiem jego znudzenia oraz jej tęsknoty za obecnością kogoś bliskiego w życiu.

Powtarzające się spontaniczne pocałunki mogły oznaczać dosłownie wszystko, a tego bała się najbardziej na świecie. I pragnęła jeszcze mocniej.

Na pewno mogła uznać, że w dziwny i niezrozumiały dla niej samej sposób jakoś się z Draco związała. Zagadką pozostawało to, co działo się w jego głowie.

I czy on również o niej myślał inaczej niż o uzdrowicielce, która go ratowała w potrzebie.

W zasadzie to powinien, bo tak nie całuje się, gdy się nie ma zamiaru zrobić tego ponownie.

Od samego rana była nieprzyjemnie rozzłoszczona. Czuła złość na Ginny za to, że wrobiła ją w niechcianą randkę w ciemno, ale nie zamierzała jej zawieść. To nie leżało w jej naturze. Dlatego powiedziała samej sobie, robiąc makijaż, że zrobi to, choćby odczuwała największą na świecie niechęć. Jeśli to jedno spotkanie już miało się wydarzyć, nie zamierzała zrujnować wieczoru ani sobie, ani mężczyźnie, z którym miała go spędzić.

Przed wyjściem wrzuciła do torby czarną sukienkę, jedyną, jaką miała, po to, aby mogła się w nią przebrać od razu po pracy. Dziękowała samej sobie, że do perfekcji opanowała zaklęcie prasujące. Włosy na szczęście upięła i miała nadzieję, że fryzura się bardzo nie zepsuje przez wiele godzin w szpitalu, a nawet jeśli, wiedziała, jak ją poprawić. Przed randką zamierzała poprawić makijaż, dołożyć kreskę.

Była przygotowana, tak, jak lubiła, tylko... tylko wcale nie miała ochoty na randkę. Miała nadzieję, że szybko się skończy, bo musiała jeszcze odwiedzić Draco. W celach służbowych, oczywiście.

***

– Witaj, Hermiono. Ładnie dzisiaj wyglądasz – powiedział Norman, gdy tylko zobaczył ją w pracy.

Podniosła na niego wzrok i lekko się uśmiechnęła. Denerwował ją, ale nie chciała dokładać sobie powodów do frustracji. Jednak postanowiła wykorzystać tę nieszczęsną randkę w konfrontacji z kolegą z pracy.

– Dziękuję, mam dzisiaj randkę, na którą nie mogę się doczekać.

– Och, randkę, mówisz...– Podszedł do jej biurka. – A z kim?

– Z tajemniczym nieznajomym – ciągnęła ze sztucznym, rozmarzonym wyrazem twarzy. – To randka w ciemno. Już nie mogę się jej doczekać.

– Nie wiedziałem, że chciałaś się z kimś spotykać – stwierdził naburmuszony.

– Bo nie chciałam. Samo się wydarzyło – odparła, odkładając na bok dokumenty jednego z pacjentów, po czym sięgnęła po kolejne.

– Lepsza randka z kimś z zewnątrz niż wizja spotykania się z Malfoyem.

– Dlaczego?

– Bo chyba wszyscy wiedzą, kim on był, a teraz zostałaś zmuszona do leczenia go. To tak nie powinno wyglądać.

Mistrzostwo Świata  [Dramione]Where stories live. Discover now