2. Radio

1.3K 108 40
                                    

Bella kucała zbierając niewielkie czarne owoce borówek. Lori nauczyła ją rozróżnić te trujące od jadalnych. Wrzucała je do niewielkiej aluminiowej puszki. Obok niej kucała Lori zbierając jakieś zioła na herbatę. Rozmawiały ochoczo, śmiejąc się przy tym co jakiś czas. Dziewczyna już dawno nie rozmawiała z nikim tak otwarcie.

-Kiedy Carl był mały uwielbiał bawić się traktorami... raz znalazłam jednego w swoim łóżku.-uśmiechała się do niej brunetka.

-Haha.. naprawdę?- zaśmiała się blondynka. 

-Raz jak byliśmy w sklepie zabawkami wziął miecz samurajski i zaczął biegać po sklepie, strasząc inne dzieci.- powiedziała Lori. 

-Co zrobił Rick?- zapytała Bella.

-Wyciągnął z koszyka plastikowy miecz świetlny i bawił się z nim.- odpowiedziała.

Obie wybuchły śmiechem.

Nagle dziewczyna usłyszała jak coś poruszyło się w krzakach obok. Jednocześnie wstały, cofając się do tyłu. Bella nogą przewróciła puszkę z owocami leśnymi. Szybko wyciągnęła nóż z pasa i skierowała go w poruszające się krzaki.

Wyszedł z nich, ubrany w swoją niebieską koszulę w kratę, Carl. Podniósł wzrok na Belle i zaskoczony cofnął się, unosząc ręce w górę. 

-Ło, ło, ło

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Ło, ło, ło... tylko mnie nie zabijaj.- uśmiechnął się do niej przyjacielsko, robiąc sobie z niej jaja.

-Ha. ha. ha. Bardzo śmieszne.- burknęła, chowając nóż.

-Przestraszyłeś nas.- powiedziała do niego matka, zbierając owoce.

-Wybacz mamuś. Nie chciałem.- powiedział, poprawiając kapelusz.

Nagle Rick wyszedł z drugich krzaków. Zaskoczona Bella rzuciła się w ramiona Carla.

-Boże!- powiedziała Lori, prostując się. -Co wy dzisiaj macie z tym straszeniem nas?- zapytała męża.

-Przepraszam... szukałem cię.- powiedział z uśmiechem, po czym spojrzał na swojego syna, a potem przeniósł wzrok na chrześnice. 

Zaskoczona Bella odskoczyła od Carla i zarumieniła się lekko. Chłopak ściągnął kapelusz, odwracając wzrok i przeczesując włosy. 

-Nie powinniście iść pomóc przy skrobaniu ryb?- powiedział do nich Rick.

Spojrzeli po sobie i ruszyli w stronę obozowiska, oddalając się od małżeństwa. Uroczo wyglądali. Carl był o głowę wyższy od Belli.

-O co tu chodzi?- szepnął Rick do Lori.

-Nie wiem... ale chyba coś między nimi jest.- uśmiechnęła się delikatnie.

Blondynka szturchnęła chłopaka łokciem i się zaśmiała, idąc dalej. 

-Dobrze razem wyglądają.- powiedziała kobieta, przyglądając się im.

PRAWIE MARTWA - The Walking DeadWhere stories live. Discover now