3. W pułapce

1.1K 97 11
                                    

Carl wstał tego dnia dość wcześnie. Przeciągnął się po wyjściu z namiotu i rozejrzał w poszukiwaniu znajomej twarzy. Zobaczył jak jego ojciec i T-dog pakują sprzęt do wielkiego dostawczaka.

-Co dzisiaj tak wcześnie?- podszedł do otwartych drzwi. W środku na pace stała Andrea i Jacqui, które układały torby z bronią i innymi rzeczami, które mogłyby się przydać.

Rick odwrócił się do syna.

-Brakuje już jedzenia i nabojów.- powiedział rzucając kolejną torbę do dziewczyn.

-Mhm... rozumiem.- powiedział Carl z zamiarem odejścia. 

Kiedy znajdował się dwa metry od furgonetki, nagle naszedł go wspaniały pomysł. Szybko obrócił się na pięcie i szybkim krokiem podszedł do ojca.

-A czy ja też mógłbym pojechać?- zapytał niepewnie.

Rick odwrócił się do niego i zmarszczył brwi.

-Słucham?- zapytał z niedowierzaniem. -Carl czy ty wiesz co się dzieje...

-Tak wiem. Wiem co się dzieje w mieście. Wiem, że jest niebezpiecznie... ale wiem też, że kiedyś będę musiał stanąć z nimi twarzą w twarz. Muszę nauczyć się walczyć ze sztywnymi. Wiesz, że mnie przed tym nie uchronisz. Nie jestem już dzieckiem tato.- mówił bez żadnego wdechu. Po zakończeniu nabrał do ust powietrza i wrócił do normalnego oddechu.

Rick zastanawiał się przez chwilę jakiego argumentu użyć, ale wiedział, że przegrał już na starcie. Westchnął i wskazał mu pakę.

-Wskakuj młody.- powiedział, opierając ręce na biodrach z westchnięciem.

Carl spojrzał na ojca z otwartymi ustami. Nie wierzył w to, że mógłby się na to zgodzić. Wpatrywał się w niego jak w obrazek.

-No... już. Bo zaraz zmienię zdanie.- skinieniem głowy wskazał na samochód. Rick uśmiechnął się na widok twarzy syna.

Chłopak otrząsnął się i wskoczył na pakę, a Jackson i Morales zaraz za nim. Rick zamknął drzwi i ruszył do kabiny. Usiadł na miejscu kierowcy.

-No to ruszamy.- odpalił silnik.

***

Na swój cel wyznaczyli centrum handlowe w sercu Atlanty. Rick zatrzymał się parę metrów przez tabliczką z napisem "Witamy w Atlancie". Wyskoczył na zewnątrz, a tylne drzwi otworzyły się z impetem i wyszli z nich po kolei Andrea, Jacqui, Jackson, Morales i Carl.

-To dalej idziemy pieszo.- powiedział Rick, ruszając w stronę paki.

Po kolei podawał każdemu broń. Na koniec Carl dostał Black Berette.

-Po drodze do centrum handlowego jest sklep z bronią

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Po drodze do centrum handlowego jest sklep z bronią. Sprawdźmy go.- powiedział Theodore.

Carl spojrzał na niego i skinął głową.

PRAWIE MARTWA - The Walking DeadWhere stories live. Discover now