Rozdział 3

1K 77 3
                                    

Alyss POV:

-No cóż. Nie mam wyjścia- powiedziałam zdecydowana, co do swojego wyboru.

-A ja?

-Ty Anderson się nie liczysz. Holmes, Watson, moi "wspólnicy", pojedźmy razem zobaczyć ciało- nagle do pokoju wpadł jeden z policjantów.

-Mamy kolejną ofiarę...

-Vic?

-Tak.

-Nie, to niemożliwe!!!

-Gdzie jest ciało?- wtrącił Holmes

-Oxford Street...

-27b- wtrąciłam- Musimy tam pojechać.

                                                                            *       *       *

Weszłam na obszar w którym znajdowało się ciało.

-Ofiarą była...- zaczął jakiś gościu.

-Tak wiemy. Victoria Cairstars, 23 lata. Brak uzależnień. Rodzice nie żyją. Miała dwie najlepsze przyjaciółki.

-Kogo?- spytał Holmes.

-Mnie i Vanessę Divine. Była pierwszą ofiarą. Watson?- spojrzałam na niego.

-Tak?

-Weź próbkę jej krwi i zawieź do laboratorium. Potem wracaj do domu. Okey?

-Dobra.

-A ja?- wtrącił Holmes.

-Wróć do domu i naklej sobie kolejne pięć plastrów.

-Czemu?

-Niczego nie szukaj. Chwilowo zostaw tę sprawę. Po prostu "pograj" sobie na skrzypcach, postrzelaj do ściany, nie wiem. Jedź

-Czemu?

-Proszę...- w moich oczach pojawiły się łzy.- Jedźcie obaj!!!

-Chodź- wtrącił cicho Watson ciągnąc Sherlocka za rękaw.- Nie widzisz, że ona cierpi? Straciła przyjaciółkę. Właściwie dwie. Zostaw ją.- Po chwili odeszli. Złapałam ciało przyjaciółki i dałam upust łzom. Po śmierci Nessie została mi tylko ona. Teraz już jestem sama. Pomimo rozpaczy obejrzałam jej ranę. Wyglądała jakby ugryzł ją wilk. Tylko, że nie było śliny. I mogłam się założyć, że w jej krwi była trucizna.

                                                                                                *        *        *

Sherlock POV:

Wbiłem do domu Mycrofta i usiadłem na kanapie, mówiąc:

-Daj mi herbaty.

-Aż tak  źle?- usłyszałem głos brata.

-Jeszcze gorzej.

-Mów.

Sherlock Holmes- Zmiany~zakończoneWhere stories live. Discover now