Rozdział 6

684 48 5
                                    

Sherlock POV:
Po tym stwierdzeniu twarz Alyss stała się jeszcze bledsza, a ona powiedziała słodkim głosem:
- Whore! Czy ty, do kurwy nędzy, chcesz mi powiedzieć, że pozwoliliście uciec małemu pieskowa z pilnie strzeżonego ośrodka. Że co? Do jasnej cholery, jak mogliście?Uffern!!!- od jej przesłodzonego tonu przeszły mnie ciarki. Alyss wyszła z pokoju, a ja westchnąłem:
-O Boże, to było straszne!
-Daj spokój-wtrącił Jake- Nie wiedziałeś jej porządnie wpieprzonej.
                                                                    *         *          *
Wróciliśmy z Alyss do domu. Jechała grubo ponad sto na godzinę i zwolniła dopiero na ulicach Londynu. Nie odezwała się ani słowem i wysadziła nas na Baker Street. Po chwili siedziałem już na swoim ulubionym fotelu, pogrążając się w myślach...
      Stałem w bibliotece pełnej książek, a obok mnie siedział mały, rudy piesek (Pałac Myśli~dop. Aut.). Pochyliłem się nad nim i podrapałem go za uchem, mówiąc:
-Szukaj, Rudobrody, szukaj!- pies poniuchał a potem zaprowadził mnie do najdalszego regału i stojąc na tylnych łapach, dotknął nosem jednej z najnowszych książek z drugiej półki. Wyjąłem ją i poklepałem pieska po łebie. Usiadłem na fotelu, który pojawił się dosłownie znikąd tuż za moimi plecami. Otworzyłem książkę. Na pierwszej stronie zobaczyłem zdjęcie Alyss siedzącej za policyjnym biurkiem. Pod spodem, srebrnymi literami zobaczyłem podpis: "Alyss Herondale. Sumienna". Uśmiechnąłem się nieznacznie. Na następnym zdjęciu stała i patrzyła na mnie krytycznym wzrokiem. Napis głosił:"25 lat, posiada niemałe zdolności dedukcyjne". Kolejna fotografia:" Sprytna. Przeklina po Walijsku". Następne:"inteligentna". Jeszcze jedno:"Nie lubi Andersona". Parsknąłem śmiechem, ale po przekręceniu strony wcale nie było mi do śmiechu. Stała tam Alyss, która pochylała się nad ciałem martwej przyjaciółki:"Urodzona w Walii. Lojalna. Opanowana". Kolejny jpeg pani detektyw w Baskerville:"Oxword Street. Czasem się wpieprza... Ale tak porządnie". Ostatnie zdjęcie. Alyss wysadzająca nas z samochodu:"Brak poczucia humoru". Pomyślałem o ironicznych dowcipach kobiety pod adresem Andersona. Zdjęcie zmieniło się, a napis głosił:"Wykryto szczątkowe poczucie humoru. Królowa ironii". I to koniec. Im lepiej ją poznam tym książka będzie grubsza. I będzie bliżej centrum mojej biblioteki. Spojrzałem na cienki wolumin. Ale jakiś trop mam. Walia! Ale zanim, to muszę się jeszcze czegoś dowiedzieć. Za mało informacji! Co myślą o niej inni? Lubiana-wszyscy. Nielubiana-Anderson. Uważana za miłą- wszyscy oprócz Andersona. Stanowcza- wszyscy nawet Anderson. Co jeszcze? Nic... Poza zakończyć wizytę w moim Pałacu.
                                                               *           *          *
-Mycroft!-wydzierałem się, wchodząc do domu Mike'a. Wszedłem do salonu. Mój brat całował się z jakąś kobietą....


KM: Uuuu, nieładnie. Tak w salonie? Z sekretarką? Droga Autorko, wkraczasz w bagno brazylijskich telenoweli!

A ja was pytam. Co sądzicie o nowym rozdziale i o pałacu myśli Sherlocka?
Z kim chcecie następne spotkanie? Do następnego!!! <3

Sherlock Holmes- Zmiany~zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz