Pierwsze spotkanie

369 15 3
                                    

Bałam się odwrócić. Nie chciałam patrzeć na nieznajomego wampira, który najprawdopodobniej chce mnie unicestwić.

- Mamy pewność, że to... on?- wolałam usłyszeć odpowiedź, która zaprzeczałaby naszym domysłom.

- Ubiór taki jak ma na sobie, to znak rozpoznawczy Varditów. Wszyscy ubierają się tak samo. Coś w rodzaju uniformów pracowników.- poczułam się jeszcze gorzej.

- Jak przed nim uciekniemy?- podniosłam bardziej głos i obejrzałam się, czy Sara na pewno nic nie usłyszała. Na szczęście włożyła słuchawki i słuchała muzyki. Może pomyślała, że potrzebujemy prywatności. Gdy z powrotem popatrzyłam na Daniela, to dyskretnie badał tajemniczego jegomościa. Szturchnęłam go palcem w ramię.- Czemu mu się tak przyglądasz?

- Chyba go znam. Nazywa się Thomas Richard. Nie wspominałaś przypadkiem o dziwnym przyciąganiu cię do niego?- przytaknęłam.- A pamiętasz jak ci mówiłem o rzadkich mocach, o tym, że tylko wampiry z owymi właściwościami dostają się do tego porąbanego klanu?- kiwnęłam głową na znak, iż rozumiem.- To dobrze, bo Thomas jest szczęśliwym posiadaczem umiejętności mącenia ludziom w głowach oraz zmuszania ich do robienia różnych rzeczy. Najwyraźniej wiedzą, że nie jesteś zwykłym człowiekiem i testuje jak daleko mogą się posunąć. Czy rozmawiałaś z nim?- dedukcja Daniela była niesamowita, jednak zawstydziłam się zrozumiawszy, że ten osobnik ma dowód podany na tacy, iż jestem uległa na jego telepatyczne wpływy.

- Nie gadałam, ale coś mnie do nie go przyciągało. Zamyśliłam się, a kiedy się ocknęłam, to stałam tuż przed nim. To brzmi strasznie głupio.

- Słyszałem w życiu głupsze rzeczy, ale jeśli faktycznie tak jest to mamy kłopoty. Jest prawdopodobieństwo, że na pokładzie samolotu jest jeszcze jeden lub dwóch Varditów, którzy będą kontrolować nasze ruchy przez cały lot. Pewnie wiedzą, że my wiemy o nich i w jakiś sposób kontaktują się resztą tej bandy, która zaczai się na nas na lotnisku. Nie wiem czy zabiją nas od razu, czy zabiorą w ustronne miejsce, niemniej jednak uważam, że musimy wymyślić plan ucieczki.- zrobił krótką pauzę.- Jest mi niezmiernie głupio, iż to wszystko moja wina. Przewidzieli moje posunięcia. Mogę się jedynie odwdzięczyć pomagając ci uciec, a w razie zagrożenia ochronić.

- Nie rób z siebie takiego cierpiącego bohatera. Doskonale wiesz, że nie miałeś na nic wpływu. Lepiej powiedz skąd masz te wszystkie informacje?

- Powiedzmy, że kiedyś pracowałem dla jednej z nich.- zapanowała długa chwila ciszy na kombinowaniu drogi ewakuacyjnej. Chłopak marszczył brwi w wyniku burzy mózgów. Pocierał palcami swój podbródek. Patrzył ciągle przed siebie. Jego kamienny wyraz twarzy nic nie podpowiadał. Mijały minuty. Nagle Dan obruszył się i odwrócił się w moją stronę.- Chyba coś mam. Gdy już wylądujemy damy wyjść z większej ilości podróżnych. Ja niezauważenie wyjdę za nimi patrolując sytuację, a w tym czasie ty z Sarą zakradniecie się na przody pokładu i wykombinujecie sobie stroje stewardess.

- Niby jak? Przecież nie mają przy sobie zapasowych.

- Ale mają jakieś na sobie.

- Przecież żadna mi od tak nie da swojego ubrania!

- Masz rację, ale kto powiedział, że to ona musi dać ci na to zgodę? Obyś umiała ogłuszyć dwudziestu kilku letnią kobietę.

- Nie zrobię tego!- zerknęłam na przyjaciółkę, która nie miała pojęcia o rozmowie, która dotyczyła też jej.- A jeśli one zapamiętają nasze twarze? Jeśli nie uda mi się?

- Będziecie miały jeszcze większe problemy.- zabolał mnie fakt, że jego nie obchodziło czy nie będę miała kłopotów.- Tylko pamiętaj żeby zasłonić sobie jakoś twarz i schować włosy.

Powołanie smoka [Zawieszone]Where stories live. Discover now