rozdział 73

225 13 0
                                    

Lavena wiedziała, że matka Charlesa była fryzjerką i dlatego też postanowiła wykorzystać ten fakt. Żegnając się z Lando, który miał tamtego dnia jakieś spotkanie, dziewczyna wyszła z ich wspólnego mieszkania i skierowała się w odpowiednią stronę. Rozglądała się wokoło, machała dzieciom, witała się z niektórymi osobami, aż w końcu dotarła pod odpowiedni adres i weszła do środka, w głowie przestawiając się na francuski. Wiedziała, że mama Charlesa mówiła właśnie w tym języku.

- Bonjour. - przywitała się Lavena z uśmiechem, podchodząc do kobiet bliżej. Ta spojrzała w jej stronę łagodnie.

- Bonjour. W czym mogę pomóc?

- Pewien osobnik polecił mi serdecznie to miejsce. Chciałam spytać, czy dałaby pani radę podciąć mi końcówki? W ostatnim czasie są strasznie zniszczone i nie wiem, co z nimi zrobić.

- Siadaj. Zaraz coś temu zaradzimy.

Kobieta wskazała Lenie fotel, na którym posłusznie usiadła. Zaraz na jej barkach znalazła się chusta, by żadne włosy nie spadały na jej ubrania. Matka Charlesa dotknęła włosów dziewczyny, przyglądając się jej w lustrze. Była ładna i musiała to przyznać, domyślała się też, kto mógł polecić jej tamto miejsce.

- Jeśli mogę spytać... To miejsce polecił ci Charles, prawda? - zagadnęła, na co Lavena uśmiechnęła się szerzej. Była pod wrażeniem, że kobieta tak szybko zorientowała się, kto mógł polecić jej tamto miejsce.

- Bardzo zachwalał pani usługi. I ja też muszę przyznać, że świetnie pani strzyże. - przyznała dziewczyna, zdając sobie sprawę, jak bardzo te słowa uszczęśliwią kobietę.

- Oh, miło mi.

- Przepraszam, nie przedstawiłam się. Lavena Ravatel. - powiedziała od razu Lena, odwracając się nagle do kobiety. Wyciągnęła w jej stronę dłoń, którą ta od razu uścisnęła.

- Pascale Leclerc. - przedstawiła się kobieta, posyłając w jej stronę szeroki uśmiech. Cieszyła się, że chociaż znała imię dziewczyny, bo teraz bez problemu mogła zorientować się, o kim mówił jeden z jej synów. - Co jeszcze opowiadał ci Charles?

- Że bardzo panią kocha i to naprawdę widać.

- Pracujecie razem? - spytała Pascale, niezwykle ciekawa. Ciekawiło ją, jak wiele łączyło Charlesa i Lavenę.

- Nie, ja w sumie... Bardziej należę do McLarena, aniżeli do Ferrari, ale dość dobrze znam się z Charlesem. Nawet mam się z nim dzisiaj spotkać, nie wiem, czy coś wspominał.

- Mówił, że ma się z kimś spotkać, ale nie mówił, z kim dokładnie. Teraz już wiem. - zaśmiała się kobieta, ponownie biorąc włosy dziewczyny w swoje dłonie. Musiała przyznać, że pomimo jej wcześniejszych słów, miała je wyjątkowo zadbane. - Same końcówki, tak?

- Taak. Lubię tą długość i na razie nie chcę z niej rezygnować. - przyznała Lavena zgodnie z prawdą, nie widząc siebie w krótkich włosach. Te długie były jej atutem, mimo że często miała problem z ujarzmieniem ich.

- Już się biorę do pracy.

I rzeczywiście Pascale wzięła się do roboty, skupiając się na niej w pełni. Lavena obserwowała jej poczynania w lustrze, zdając sobie sprawę, że była w naprawdę dobrych rękach. Po chwili jednak spojrzała na otwierane drzwi, wciąż w lustrze, dostrzegając pewnego mężczyznę, który właśnie wchodził do lokalu. Ów osobnik podszedł do kobiety bliżej i objął ją od tyłu, prędko się odsuwając, by jej nie przeszkadzać.

- Wpadłem tylko na chwilę. Przyniosłem ci obiad.

- Odłóż je na blat. - poprosiła Pascale, nie odrywając wzroku od włosów Laveny ani na moment. Chciała ją obsłużyć najlepiej jak się tylko dało. - Skończone.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now