rozdział 94

243 21 0
                                    

Zabawa w chowanego Lando i Oscara zapowiadała się wyjątkowo dobrze. Lavena stała wraz z nimi, śmiejąc się z oburzonej miny przyjaciela, który miał szukać, jako pierwszy. Ustawili się w odpowiednim miejscu, a Lando zaczął odliczać do "ucieczki" Oscara. Spojrzał na stojącą naprzeciwko niego dziewczynę, która uśmiechała się od ucha do ucha. Nie zdążył nawet zareagować, gdy ta niespodziewanie zakryła mu oczy dłonią, by nie podglądał.

- Podpowiesz mi chyba, gdzie on jest, prawda? - spytał w nadziei, że ta mu w jakiś sposób pomoże. Liczył na nią.

- Zacznijmy od tego, że ja nie wiem, gdzie on jest ani gdzie pobiegł. I nie, nie pomogę ci. Przyszłam tu tylko na chwilę, zaraz miałam iść do Charlesa.

- To jest zdrada. - dowiedział Lando, kładąc dłoń na piersi. Spojrzał na nią z oburzeniem, bo zdążyła ściągnąć swoją dłoń z jego twarzy.

- To się nazywa rzeczywistość. - skwitowała, śmiejąc się pod nosem. - Przyjdę do was później i sprawdzę, jak wam idzie. Wierzę, że go szybko znajdziesz.

Lando nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo Lena zaczęła od niego odchodzić, dając mu tym samym znak, że nadszedł czas na szukanie. Ona sama skierowała się w odpowiednią stronę, nie mogąc się już doczekać spotkania z Charlesem.

~*~

Lavena szła przed siebie w nadziei, że gdzieś po drodze znajdzie Oscara bądź Lando i na swoje szczęście dostrzegła jednego z nich - tego, z którym przyjaźniła się od lat, kiedy chował się do czarnego pudła, które stało nieopodal. Sprawdziła, czy Oscara nigdzie tam nie było, po czym prędko podeszła do Lando.

- A ty co tu robisz, chłopcze? - spytała, nachylając się nad chłopakiem. Ten wystraszył się nieco, na co ona zaśmiała się cicho, widząc jego reakcję. - Niezła kryjówka, przyznaję.

- Za długo to ty nie rozmawiałaś z Charlesem. - powiedział, zdziwiony, że tak szybko wróciła. Lavena nie zwróciła nawet uwagi, że jej w ten sposób dogryzał.

- Wołali go, dlatego stwierdziłam, że wrócę do was.

- Nie ma tam nigdzie Oscara? - spytał Lando, zmieniając temat ich rozmowy. Zdawał sobie sprawę, że rozmawiając z nią wtedy mógł się tylko niepotrzebnie wkopać, a chciał wygrać.

- Nope. - odparła, rozglądając się wokoło w poszukiwaniu Oscara. Nigdzie go jednak nie widziała, co było dobrym znakiem. - Ale mam plan. Zaraz wrócę.

Lena prędko skierowała się w jakimś kierunku, w nadziei, że spotka tam Oscara. Szybko na niego wpadła i od razu do niego podeszła, rozglądając się jeszcze za siebie. Zamierzała trochę wkręcić chłopaka w to, że wiedziała, gdzie był Lando, a przy okazji trochę się z nim podroczyć, o czym nawet nie miał pojęcia.

- O, Lav. Widziałaś może Lando?

- Ja właśnie w tej sprawie. - powiedziała, pocierając ręce, jak prawdziwy złoczyńca. Uśmiechnęła się przy tym tak niewinnie, a zarazem złowieszczo. - Mijałam się z nim chwilę wcześniej, biegł w tamtą stronę. Wiem, że może się trochę na mnie wkurzyć, ale chcę, żebyś go szybko znalazł.

- Nie blefujesz? - spytał Oscar, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami. Sam nie wiedział, czy jej wtedy ufać, czy może zaufać swojej intuicji.

- Denerwowanie Lando do moja ulubiona część tej znajomości. - stwierdziła Lavena, uśmiechając się pod nosem. Wiedziała, że właśnie tamtymi słowami mogła zdobyć jego zaufanie. I tak też się stało.

- Okey, dobra. To, gdzie on poszedł? - spytał, nie widząc żadnych podstaw, by jej nie wierzyć. Skoro chciała mu pomóc...

- W tamtą stronę. Powinien być gdzieś w pobliżu. - powiedziała, wskazując w jakimś kierunku, w zupełnie odwrotnym do prawdziwego miejsca schowania Lando.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now