Minął rok od czasu kiedy ja i Isaac staliśmy się przyjaciółmi. Od tamtej pory byłam najszczęśliwsza na całym świecie. Miałam najlepszego przyjaciela pod słońcem z, którym podbijałam świat, a przynajmniej miasteczko, w którym mieszkaliśmy.
-Mamo! Mamo! Gdzie jesteś?
-Co się stało, że tak krzyczysz? Pali się czy co?
-Nie! Isaac dzisiaj przychodzi!
-No nie! Naprawdę!? Wczoraj też był i przedwczoraj, był też tydzień temu i miesiąc temu. Jest u nas codziennie córeczko!
-No wiem, ale Isaac ma dzisiaj urodziny i to piąte! I musi to być najlepszy dzień w jego życiu. Zrobimy coś szalonego. Tak, żeby to zapamiętał do końca swojego życia!
-Masz jakiś plan?
-No oczywiście! Najpierw pójdziemy na pizze, weźmiemy ją na wynos, zjemy ją w domku na drzewie, rozgotujemy ziemniaki i będziemy rzucać z dachu naszego sąsiada w przechodniów, Jak skończą nam się ziemniaki to pójdziemy nazbierać szyszek, kasztanów i żołędzi porobimy z nich ludziki, a jak nam się znudzi i zostanie coś z naszych zdobyczy to będziemy nimi rzucać w przechodniów, tak jak ziemniakami. Później pójdziemy do domu zaśpiewamy mu "Sto lat, Sto lat.." zjemy ciasto i pójdziemy nad jezioro nakarmić kaczki. Tam będziemy siedzieć do zachodu słońca. Cały dzień mam zaplanowany. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
-A masz jakiś prezent la niego?
-Tak. Kupiłam mu najnowszy model lamborghini, bo tamten zeszłoroczny już mu się popsuł.
-Na pewno mu się spodoba ten prezent, jak i cały dzisiejszy dzień córuś. Muszę wyjść na chwilę. Dasz sobie radę?
-Tak. Ale bądź, na torcie. Dobrze?
-Oczywiście Kochanie. Postaram się.
Dzień wydawał się być perfekcyjny. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Nie przewidywałam, żadnych problemów. No bo co, mogło by pójść nie tak?
-Meg? Już przyszedłem! Halo.
-Isaac! Wszystkiego Najlepszego! Spełnienia marzeń, więcej pizzy ze mną, więcej siedzenia ze mną na dachu sąsiada i rzucania w kogo popadnie ziemniakami! Więcej naszych wypadów nad jezioro i mało bijatyk z trójcą! Jesteś moim najlepszym przyjacielem! Wiesz?
-Wiem Meghan! To co robimy najpierw?
-Najpierw pizza!
Z nikim więcej w moim wieku się nie zadawałam, miałam tylko jego. On jako jedyny mnie rozumiał, tylko z nim mogłam rozmawiać o wszystkim. Traktowaliśmy się jak rodzeństwo. Zawsze tam gdzie Meghan, tam i Isaac, a tam gdzie Isaac, tam i Meghan. Nigdy nie pomyślałabym, że mogło by być inaczej. Co ja bym bez niego zrobiła?
-Mmm, ale pyszna.
-Nooo, przepyszna! Meg dziękuję Ci za dzisiejszy dzień. To najlepsze urodziny!
-Nie ma za co! Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, a urodziny zwłaszcza piąte to ważna sprawa. Ziemniaki już chyba będą dość rozgotowane. Tylko schłodzić i idziemy.
[Pół godziny później. Już na dachu]
-Ale oberwał! Hahahah. Masz cela Isaac.
-Hahaha. Wiesz mam wprawę, dzięki Tobie. Meg powinienem Ci to powiedzieć już wczoraj...
-Co się stało? Masz minę jakby ktoś umarł? Chyba nie mam racji nikt nie umarł prawda?!
-Co? Nie! Nikt nie umarł. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo...
-Heh. Nie żartuj sobie.
-Meghan... Mój tata powiedział, że jutro z samego rana wyjeżdżamy.
-Na jakieś wakacje?
-Nie. Dostał pracę w Beacon Hills. Jest to w Kaliforni. Przeprowadzamy się tam.
-Od kiedy o tym wiesz?
-Dowiedziałem się dopiero wczoraj. Meg ja na prawdę tego nie planowałem. Myślałem, że on tylko żartuje, ale jak się zacząłem z niego śmiać, że nigdzie nie pojadę to on, znowu mnie zamknął.
Właśnie wtedy. Idealny dzień stał się najgorszym dniem. Wszystko prysnęło jak bańka mydlana w jedną minutę straciłam wszystko co miałam. Straciłam lepszą przyszłość, którą miałam spędzić z nim. Z Isaac'iem. Cały świat legną w gruzach. Przytuliłam go najmocniej jak tylko mogłam, a łzy poleciały mi po policzkach.
~~~
-Meghan! Śpiochu wstawaj. Nowy dzień. Nowe wyzwania. Mam nawet nowe ziemniaki, specjalnie kupiłam je na wasze rzucanie.
-Już nie są potrzebne.
-Meg dlaczego płaczesz? Córeczko co się stało? Pokłóciłaś się z Isaac'iem?
-Nie. On wyjeżdża mamo. Nie będzie już naszego duetu. Wyjeżdża do Kaliforni. Jego tata dostał ta pracę.
-Ohh. Kochanie, będzie dobrze. Nie płacz. Ktoś puka do drzwi pójdę otworzyć. Może to właśnie Isaac.
-Dzień dobry. Ja przyszedłem się pożegnać z Meghan. Bo niestety nie będę tu już mieszkał
-Tak wiem Isaac, Meg mi mówiła. Zaczekaj chwilę. MEG! Isaac przyszedł.
-Hej Meg
-Hej Isaac
Automatycznie, nic nie mówiąc przytuliłam się do niego, a on do mnie. Staliśmy tak przez 20 minut, dłużej nie mogliśmy, ponieważ przyszedł jego tata. To był nasz ostatni czas, który spędziliśmy razem. Jak odchodził jeszcze się odwrócił, a ja cała zapłakana pomachałam mu na pożegnanie.
P.S. Powiem szczerze, że sama się popłakałam jak to pisałam. Nie wiem czy patrzyłaś/łeś na obsadę. Jest Daniel jako Isaac tak jak w serialu, ale Crystal tutaj gra Meghan. Wzięłam trochę z serialu, ale również pozmieniałam trochę rzeczy. W końcu co by to było jak bym pisała wszystko tak samo jak w serialu, przecież to, by nie miało sensu. Prawda? W następnych rozdziałach pojawią się nowe postacie. Pozdrawiam. ;)
YOU ARE READING
Life Wolf
FanfictionOpowieść nastoletniej dziewczyny, ale nie takiej zwykłej. Zapraszam na poznanie Meghan i jej niezwykłego jak zarazem ciężkiego życia wilkołaka.