ten

67 8 1
                                    

Jooheon ujął delikatnie blade, wykończone ciało w swoje ciepłe ramiona.  Chciał chronić je przed całym złym światem. Niewinna istotka wtuliła się ufnie w jego ciepły  Tors. Na moment Joo kompletnie zapomniał o walce przez ten uroczy widok, za którym tak bardzo tęsknił. Brakowało mu chłopca, ale w końcu miał go blisko siebie. Nie mógł go stracić po raz kolejny. To by już do końca odebrało sens jego życia.

Podniósł wzrok kiedy na korytarz wybiegł Minhyuk, który czuł obrzydzenie na obecną formę byłego kochanka ale nie był też najlepszy w walce.  Szczerze, nie dawał się do walki wręcz, bo potyczki słowne to akurat był żywioł pyskatego wampira. Za każdym razem kończył z kimś w łóżku po epickich walkach na słowa z wulgarnym i czasem z erotycznym akcentem.

-O tu jesteście. - powiedział starszy Lee, otrzepując swoje stylowe ubrania, które Min po prostu uwielbiał nosić.  Był jak kolorowy paw wśród kruków i to wszyscy w nim uwielbiali. -Co z nim?

-Jest rozpalony, rany na jego plecach się zagoiły ale nadal się nie obudził. - odparł Joo, głaszcząc lekko włosy nieprzytomnego chłopca. -Ten potwór będzie go potrzebował do ukończenia rytuału. Musimy go stąd zabrać, żeby go nie dostał  w swoje łapy.  Coś ty w nim widział?!

-Odczep się,co?! Był bardzo  dobry w łóżku, w sumie rozmawiało się z nim dobrze. O ile nie gadał o tych wszystkich bzdurach. - machnął ręką lekceważąco Min. - Teraz nie ma to znaczenia zresztą. Mieliśmy uratować Changkyun'a a nie gadać o moim życiu seksualnym zboczeńcu.

- Rusz dupsko i zobacz co z nim.Sam jesteś zboczeńcem.  - powiedział już zniecierpliwiony Joo. Ta dwójka zachowywała się jak stare małżeństwo, które pięć razy się schodziło i rozstawało. Po jednym dniu mieli siebie serdecznie dość, ale w obecnej sytuacji starali się być wsparciem dla siebie nawzajem. Minhyuk podskoczył, słysząc ryk bestii z wielkiej Sali, wolał nie wiedzieć co się tam dzieje. Nie darzył łowców sympatią, więc to nie był jego problem czy sobie radzą, widząc morderczy wzrok Joo, przewrócił oczami i podszedł do nieprzytomnego chłopaka, który cały czas drżał.

-Wysoka gorączka, rozszerzone źrenice i płytki oddech. - zaczął wymieniać starszy Lee, przyglądając się małej istocie. Zrobiło mu się nawet żal młodego Im'a, który przeszedł tak dużo, nie czerpiąc zabawy i radości z życia. - Resztka energii, która została w jego ciele, trzyma go przy życiu. Jeśli z niego uleci, to umrze w przeciągu 10 sekund. Nie będzie możliwości uratowania go.

-T-to co możemy zrobić?- spytał przerażony Joo. Przytulił swoje maleństwo do swojego torsu, lekko nim kołysząc.

-Nie mam pojęcia Heon. Nigdy nie miałem styczności z czymś takim. Może Shownu wie co dalej. Nasz plan nie obejmował tego. - mruczał spanikowany Min, machając rękoma jakby odganiał od siebie uporczywe muchy.

Shownu w bawił się w najlepsze aż udało mu się znokautować Bestię,która robiła się coraz to mniejsza. Opadającą z sił istotę, łowcy bez problemy wsadzili do złotej klatki i założyli na jej obślizgły pysk kaganiec, który ją skutecznie zagłuszał. Jeden jej krzyk, a wszystkie dzikie wampiry. Takiego ataku już chyba nigdy by nie odparł. Mężczyzna wyszedł z sali, cicho gwiżdżąc i przeciągając się.

-Czy zamiast się tak świetnie bawić, MÓGŁBYŚ NAM POMÓC DO CHOLERY?!- wrzasnęli w tym samym czasie Joo i Min, którzy mordowali mężczyznę wzrokiem. Chłopak w ramionach Joo cicho zakaszlał, wypluwając przy tym trochę krwi z ust, która spłynęła z kącików jego ust. Zmartwiony Lee spojrzał na Hyunwoo, który zmarszczył brwi.

-Musimy stąd szybko znikać jeśli chłopak ma przeżyć. Jego czas się kończy...

Angel? It's You? {2} [Jookyun]Where stories live. Discover now