Rozdział XXIV

5K 227 103
                                    


W podziękowaniu za 5 mln wyświetleń na moim blogu - rozdział już dziś, a w poniedziałek kolejna niespodzianka :)


💍💍💍

 Poczuła się, jakby blok czystego lodu opadł jej na samo dno żołądka, a jego chłód rozprzestrzenił się po całym jej ciele. Na końcu języka miała pytanie: „Że co takiego on ma zrobić?!". I nim przypomniała sobie, jak pobladły Graham Montague, próbował wczoraj coś powiedzieć, a Draco obcesowo mu przerwał, poczuła jak Malfoy mocno przyciąga ją do siebie.

Nie zdążyła nawet na dobre wpaść w panikę, gdy jego dłoń owinęła się tuż poniżej jej prawego ucha, a kciukiem delikatnie przytrzymał jej podbródek. Blondyn pochylił się i mocno przycisnął swoje usta do jej. Odruchowo uniosła ręce i położyła je na jego ramionach, przechylając lekko głowę. Krótki, czuły pocałunek.

Jednak dla niej i tak świat na chwilę się zatrzymał. Nie było niczego poza tym. Dotyk jego ust.

Goście znów zaczęli klaskać z prawdziwym entuzjazmem, co szybko sprowadziło ją na ziemię.

Ledwo dała radę dobrze odzyskać ostrości widzenia, gdy Draco przesunął się tak, by mogła ująć go pod ramię i w przy wciąż trwającej salwie braw, odprowadził ją płynnie na ich miejsca.

Dopiero, gdy usiadła na podsuniętym jej przez niego krześle, jej pierś napełniła się odpowiednią ilością powietrza, a oszołomienie nagłym pocałunkiem trochę zmalało.

- Wszystko w porządku? – zapytał ją cicho Blaise, siadając obok niej i przyglądając się jej uważnie.

- Uhm – było jedyną odpowiedzią, jaką zdołała z siebie teraz wykrztusić.

Narcyza i Lucjusz wciąż ściskali ręce gości, którzy przechodzili obok nich, by zajmować swoje miejsca. Dagworth-Granger i jego skwaszona żona, siedzieli już przy jednym stole, razem z ministrem Robardsem oraz jego rodziną.

Hermiona rozglądała się po sali, by zająć czymś swoje myśli. Zauważyła w oddali kilka rudowłosych głów i była prawie pewna, że to tam siedziała rodzina Weasleyów. Przy stoliku obok nich dostrzegła Kingsleya oraz ponownie profesor McGonagall. Zdaje się, że siedzieli wraz z innymi nauczycielami z Hogwartu, a Shacklebolot towarzyszył dziś profesor Sinistrze.

Rozglądając się dalej zarejestrowała, że większość śmierciożerców – tych, którzy się wywinęli, kłamiąc, że działali w czasie Bitwy o Hogwart pod wpływem Imperiusa, siedziało daleko po drugiej stronie sali. Rozważnie ze strony Malfoyów, że tego dopilnowali. Oficjalnie wszyscy byli sobie przyjaźni – nieoficjalnie przecież wciąż trwała wojna.

Hermiona była naprawdę wdzięczna członkom Zakonu Feniksa, że przyszli tu dzisiaj, mimo tego, że zapewne mieli swoje obawy. Wiedziała, że zrobili to dla niej. Poczuła się tym, szczerze wzruszona.

Wreszcie wszyscy dotarli na swoje miejsca i rozpoczęto podawanie wykwintnej kolacji.

- Masz zamiar coś zjeść? – zapytał ją Draco, gdy nadal rozglądała się po sali, ignorując pierwszą przystawkę.

- Spróbuję – odpowiedziała mu mrukliwie, sięgając po jeden z pięciu widelców przy jej nakryciu.

- Czy coś cię martwi? – zainteresował się.

- Stłoczyliśmy w jednym pokoju dwie zwaśnione strony, jak to może się skończyć? – spytała go cicho.

- Wymuszonymi uśmiechami i wymianą fałszywych pozdrowień – Draco uśmiechnął się do niej lekko.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now