Rozdział LI

5.8K 255 24
                                    


Mróz szczypał go w dłonie, gdy objął ją w talii i przyciągnął bliżej do siebie. Jednak w ogóle mu to nie przeszkadzało. To, jak jej usta poruszały się na jego, gdy pogłębiała ich pocałunek sprawiało, że nie był w stanie zauważyć niczego innego. Świat obok mógłby płonąć lub tonąć, ale Draco za nic nie chciał przerywać tej wyjątkowej chwili.

To było przeżycie, którego nie sposób było porównać z żadnym innym doznaniem w całym jego życiu.

Nie miało teraz znaczenia to, gdzie się znajdują i czy ktoś na nich patrzył. Wiedział tylko, że chciał tego całym sobą. To było jak zrealizowanie pięknego marzenia – tyle, że o wiele lepsze – bo prawdziwe.

Nagle - jednak - przyszło gwałtowne otrzeźwienie. To nie była gra. Oni teraz wcale nie udawali.

Dlaczego więc to się działo? Co nią kierowało, że tak słodko się temu poddawała?

Ciekawość?

Troska?

A może litość...? Może to była tylko kolejna próba pocieszenia go w ciężkiej chwili? Może bała się go teraz odtrącić, by bardziej nie pogrążyć go w smutku i marazmie?

Przyłożył dłoń do jej twarzy i delikatnie rozdzielił ich usta. Wiedział, że będzie tego żałował, ale naprawdę nie mógł jej pozwolić robić tego z litości, bo to w dalszej konsekwencji mogłoby mu przynieść tylko głęboki ból i rozczarowanie.

- Przepraszam... - wyszeptał, chcąc by zrozumiała, że wiedział, że ten pocałunek był przekroczeniem pewnych granic.

- Nie, nie – Hermiona nerwowo przygryzła wargę. – To ja cię przepraszam...

Draco nie miał pojęcia, za co ona miałaby go przeprosić, ale całym sobą chciał wierzyć, że wcale teraz nie żałowała tego, co się przed chwilą stało.

Patrząc na jej zarumienione policzki i błyszczące oczy oraz to, jak nerwowo uciekała od niego wzrokiem, bał się, że tak właśnie będzie. Po chwili jednak do niego dotarło, że wyglądała na bardziej poruszoną niż obrzydzoną czy zażenowaną.

- Chcesz jeszcze chwilę tu zostać? – spytała, ponownie łapiąc go za dłoń i splatając ich palce razem – jakby to była najbardziej naturalna rzecz do zrobienia w tej sytuacji.

To wlało w jego serce ciepło. Nie tylko odwzajemniła jego pocałunek, ale po wszystkim wcale nie uciekła ani nie wyglądała, jakby planowała go od teraz unikać. To było dobre. Nie chciał niezręczności pomiędzy nimi, zwłaszcza nie teraz – gdy ledwo udało im się ją w swojej obecności pokonać.

- Wracajmy. Jest naprawdę bardzo zimno – odpowiedział z delikatnym uśmiechem, a Hermiona prawie od razu go odwzajemniła.

Obydwoje mieli świadomość tego, że ten pocałunek coś pomiędzy nimi bezpowrotnie zmienił. Jednak chyba najlepsze w tej sytuacji było to, że żadne z nich nie czuło się z tego powodu źle.


💍💍💍

07 stycznia 1999

Draco rzucił się w wir treningów z jeszcze większą determinacją niż wcześniej. Hermiona starała się go wspierać i wymyślać ciekawe plany ćwiczeń na ich wspólne poranki. Dodawało jej to samej siły, na spędzanie swoich popołudni w towarzystwie Ginny, Almy i Narcyzy, skupionych na planowaniu idealnego przyjęcia zaręczynowego dla przyszłych państwa Zabinich.

Hermiona szczerze współczuła przyjaciółce. Alma – choć zawsze była uprzejma i uśmiechnięta, czasami zachowywała się niczym drażliwa lwica, w wyraźnej obawie, że Blaise zostanie w jakiś sposób zraniony przez to, że Ginny nie odwzajemniała jego uczuć. Za każdym razem, gdy z ust którejś z kobiet, padało imię Zabiniego, powietrze w jednej sekundzie dosłownie gęstniało, a Hermiona była pewna, że dostrzega w nim drobne iskry skumulowanej magii.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz