Rozdział 19

525 27 4
                                    

- Że jestem córką Camdena Moneta.
- To by miało sens. - szepnął do siebie.
- Ta? No chyba kurwa nie, to nie ma sensu.
- Ma, ty nic nie rozumiesz.
- To mnie oświeć.
- Zawiozę cię do Monetów, oni ci wszystko wyjaśnią.
Po chwili byliśmy w rezydencji Monetów, a dokładnie to siedziałam na przeciwko Vincenta w jego gabinecie.
- Nie mam innego wyboru jak wyznać Ci prawdę.
- Zawsze możesz zamknąć mnie jak księżniczkę w wieży.
- Bądź przez chwilę poważna.
- Dobrze.
- On żyje, Camden Monet żyje.
- Okey, nie zbyt mnie to interesuje tak szczerze, chce tylko wiedzieć kto jest moim ojcem.
- Rozmawiałem z nim przed chwilą i potwierdził to że jesteś jego córką, oraz to że masz dwanaście lat w tym roku trzynaście.
- Czyli jest moim ojcem? I jestem waszą siostrą?
- Tak i tak. A teraz porozmawiamy o twoich ucieczkach.
Westchnełam.
- Byłam głupia myśląc że nie będę mieć z tego konsekwencji, pozwalałeś mi uciekać, prawda?
- Tak.
- Chciałeś obserwować moje ruchy, poznawać moje strategie, tylko że ich nie było i nie ma, nie mam planów wszystko robiłam impulsywnie i wiem że to było błędem.
- Rozumiem to. - jego głos był lodowaty. - Trzeba uczyć się na błędach, dlatego daje ci ostatnią szansę.
- Naprawdę?
- Tak, nie zapomnę o twoich wybrykach ale nie wyciągnę z nich konsekwencji ze względu na to w jakiej sytuacji się znalazłaś.
Trochę w to nie dowierzałam, gdzie jest ten pierdolony haczyk?
- Gdzie jest haczyk? - zapytałam.
- Porozmawiasz z ojcem.

____________________________________________
Dzisiaj powinien być jeszcze jeden dłuższy rozdział.
Miłego dnia!

Nieidealna siostra monetWhere stories live. Discover now