Rozdział 32

416 26 11
                                    

Nie chciałam już się bawić w związki, a już na pewno nie chciałam chłopca, może to głupie, bo miałam niby dwanaście lat ale ja chciałam mężczyzny, w papierach niby miałam to pierdolone dwanaście, ale jak miałam czuć się na tyle skoro od zawsze wmawiane było mi że mam więcej?

Do szkoły jechałam z Dylanem. Od razu poszłam pod sale od geografi. Po chwili zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy.
- Usiądźcie, mamy nowego ucznia, chodź tu i się przedstaw.
Stanął obok nauczycielki, miał ciemno brązowe włosy, wpadające w czerń, zielone oczy, i był w miarę wysportowany. Widziałam jak kilka dziewczyn się już do niego ślini, i wypinają tyłki, no cóż ładniutki był. Śmiesznie będzie jak okaże się że jest gejem.
- Powiedz coś o sobie.
- Mam na imię Anthony, mówcie do mnie jak chcecie.
- Masz jakieś hobby?
- Mam.
- A jakie?
- A to już zostanie tajemnicą, mogę już usiąść?
- Tak.
Akurat dzisiaj w szkole nie było trojaczków, trochę szkoda, bo nudno bez nich będzie, oznacza to też że z żadnym z nich nie siedziałam i obok mnie było wolne miejsce. I to akurat to miejsce wybrał Anthony.
- Jak masz na imię? - zapytał.
Jego oczy, były takie znajome, jakbym już go kiedyś poznała, a jego spojrzenie porównałabym do tego Vincenta.
- Alexa. - wyciągnęłam do niego rękę na powitanie.
- Anthony, ale moje imię już znasz. - uścisnął moją dłonią. - Jak się do ciebie zwracać?
- Alexa może być, chyba że wymyślisz coś kreatywnego.
- Może, Lea? Z twojego imienia le, pominiemy x i jeszcze zostaję a, więc Lea.
- Może być.
- Lubisz geografie?
- Nie zbyt. - przyznałam.
- Ja też nie.
Gadaliśmy przez całą lekcje, i okazało się że mamy sporo wspólnego. Na przerwie siedzieliśmy pod salą od matmy, bo to była nasza kolejna lekcja.
- Przeprowadziłeś się tu niedawno?
- Tak.
- Tak właściwie to dlaczego?
- Musiałem przeprowadzić się tu do starszego brata, po śmierci rodziców. - jego mimika twarzy nawet się nie zmieniła.
- Przepraszam, nie powinnam pytać.
- Nie szkodzi, nie zbyt mnie to rusza, obydwoje byli okropni, matka dawała dupy każdemu, a ojciec to tylko pijak, żadna strata.
- Jak zgineli?
- Matka zmarła na raka, a ojciec popełnił samobójstwo, dokładnie to się powiesił, widziałem gorsze rzeczy niż jego wiszące ciała na żyrandolu. - wzruszył ramionami.
- Moja matka zginęła w wypadku samochodowym, a ojca nie poznałam, ale wiem że jest martwy.
- Kto jest twoim opiekunem prawnym? - zapytał.
- Mój przyrodni brat, Vincent Monet.
- Ciekawa rodzina. Też jestem pod opieką przyrodniego brata, od strony ojca, a ty?
- Też od ojca.
- Masz jeszcze jakieś rodzeństwo? - zadawał kolejne pytania.
- Oprócz Vincenta, jeszcze czterech braci, trójka z nich chodzi do tej samej szkoły, wszyscy starsi, i siostrę.
- Dużą rodzinę masz. - skomentował. - Ja mam szóstkę starszych braci wszyscy są już pełnoletni, ja jestem siódmy i najmłodszy. Trafiłem pod opiekę najmłodszego z nich.

Nieidealna siostra monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz