2. We begin our story in London

186 16 0
                                    

Usłyszałam dźwięk mojego wybawiciela – dzwonka, kończącego lekcje matematyki i szybko poderwałam się z miejsca, upychając książki w granatowej torbie, nawet nie sprawdzając, czy ich nie zniszczyłam. Ruszyłam w stronę drzwi, doganiając Selenę i Eleanor, które zebrały się szybciej.

– Prawdopodobnie za tydzień zginę śmiercią męczeńską – zakomunikowałam przyjaciółkom, wychodząc z pracowni matematycznej.

– Dołączę do ciebie w zaświatach – powiedziała usłużnie Selena, obejmując mnie za szyję, przez co musiałam się odrobinę zgarbić, gdyż szatynka była ode mnie niższa.

– Ta, przyjaciół nie zostawia się w biedzie – wtrąciła Eleanor bez przekonania, wpatrując się w ekran swojego telefonu. Z naszej trójki to ona była najlepsza z matematyki i prędzej uwierzyłabym, że Eldorado naprawdę istnieje, niż że Calder dostanie z tego testu mniej niż cztery.

– Jezusie słodki, daj temu chłopakowi trochę odetchnąć. – Gomez szturchnęła dziewczynę w ramię, na co ta zgromiła ją wzrokiem i cicho prychnęła.

– Co tam u niego? – zapytałam, wychylając się do przodu, aby lepiej widzieć szatynkę.

Odkąd Calder zaczęła spotykać się z Louisem Tomlinsonem – przyjacielem Harry'ego, między nią i Sel dochodziło do ostrzejszych wymian zdań i częstszych sprzeczek. Za każdym razem, gdy próbowałam załagodzić rozwijające się spory o byle co, obie na mnie fukały i kazały nie wtrącać się w sprawy, które nie wymagały mojej interwencji. Więc się nie wtrącałam, a właściwie robiłam to, aby rozładować napięcie i zmienić temat na bardziej neutralny. Tak jak teraz.

– Pisze, że wszystko w porządku. Chce przyjść razem z Harry'm na nasz trening i pyta, czy masz coś przeciwko – odpowiedziała zwięźle, rzucając mi krótkie, pytające spojrzenie.

– To moja opinia już go nie interesuje? – prychnęła Sel, na co odpowiedziałam szturchnięciem ją w bok. – No co? Też tam będę.

– Chcą jeszcze zwerbować Horana – dodała El, odczytując kolejną wiadomość od chłopaka. Spojrzałam na przyjaciółkę, która w dalszym ciągu obejmowała mnie ramieniem i przygryzała wargę, marszcząc brwi w konsternacji. Calder także to zauważyła i uśmiechnęła się szelmowsko, wystukując odpowiedź na telefonie. – Dobra, Niall też będzie. Muszę lecieć, do zobaczenia potem! – dodała i odeszła do nas, wesoło machając na pożegnanie.

Selena sapnęła ze złości i niedowierzania, patrząc na oddalającą się przyjaciółkę. Zaśmiałam się i pociągnęłam ją ze sobą, nie chcąc spóźnić się na lekcję angielskiego.

– Nie przeżywaj tak, to tylko Horan – powiedziałam z przebiegłym uśmieszkiem, bowiem wiedziałam, że to nie „tylko" Horan.

Bo na widok obojętnej ci osoby, nie dostajesz palpitacji serca, żołądek nie zamienia się w supeł i nie masz ochoty zwymiotować do plecaka koleżanki, która stoi tuż przed tobą. Na widok takiej osoby zachowujesz się obojętnie w takim samym stopniu, w jakim jest ona dla ciebie neutralna.

– Nienawidzę was obu – syknęła, zarzucając włosy na plecy.

– A one co znowu ci zrobiły? – Obok nas znienacka pojawił się Ed, poprawiając na nosie swoje okulary.

Ed Sheeran chodził razem z nami do klasy i to dzięki niemu poznałam Harry'ego, gdy niespełna siedem miesięcy temu zmusił mnie, abym poszła z nim do kawiarni, gdzie odbywał się konkurs karaoke. Przystałam na propozycję przyjaciela tylko pod jednym warunkiem – ja nie występuję. Owszem, coś tam grywałam na gitarze i amatorsko podśpiewywałam, ale nie czułam potrzeby dzielenia się ze światem swoimi zalążkami jakiegokolwiek talentu.

All You Had To Do Was StayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz