5. Trouble

97 12 0
                                    

Do Harry:

Wszystko w porządku? Martwię się. Zadzwoń albo chociaż odpisz.

– Oddawaj mi ten telefon! – krzyknęła rozzłoszczona Eleanor, kiedy Selena wyrwała jej komórkę i schowała ją do tylnej kieszeni swoich spodni.

– Nie, do cholery – odparła, rzucając jej złowrogie spojrzenie. – Mamy misję, Louis może zaczekać – warknęła. – Taylor, ty też?! – krzyknęła, odwracając się w moją stronę.

– Przepraszam – mruknęłam zmieszana, odkładając telefon na biurko.

Harry nie odpisał mi od wczoraj i trochę się niepokoiłam. Za każdym razem, gdy próbowałam się do niego dzwonić, odzywała się automatyczna sekretarka, którą miałam ochotę udusić, gdy po raz wtóry miałam przyjemność słyszeć słowa „Abonent jest tymczasowo niedostępny".

– No i o co się spinasz, Gomez? – fuknęła Calder, siadając przy moim biurku. Założyła ręce na piersi i buńczucznie wydęła wargi. Pokręciłam głową i usiadłam na swoim łóżku, patrząc na obie przyjaciółki.

– Zachowujesz się jak dziecko – skwitowała Sel, wywracając oczami.

– Bo nim nadal jestem, do cholery. Ty też, jeżeli o tym zapomniałaś.

– Nie zapomniałam – powiedziała poważnym tonem, zaciskając dłonie w pięści. Była śmiertelnie poważna, co wcale mi się nie podobało. Ostatnimi czasy wcale jej nie poznawałam. – Ale dzieci zabijają czarne charaktery tylko w zabawach, a to jest życie, Eleanor. I czasami trzeba zachować się poważnie, a to jest domeną osób dorosłych.

Patrzyłam na nią ze zdziwieniem oraz czymś na kształt... podziwu. Dotarło do mnie, że ja i Calder podeszłyśmy po macoszemu do całej sytuacji. Obie byłyśmy zbyt zajęte swoimi chłopakami, odrzucając w kąt sprawę Amaroka, która powinna być naszym priorytetem. Przede wszystkim powinna być ważna dla mnie.

– Sel ma rację – odezwałam się głośno, przerywając nieznośną ciszę. – Musimy zająć się misją. Louis i Harry mogą zaczekać. – Spojrzałam się na Eleanor, która nie wyglądała na skorą do złożenia broni. Zacisnęła usta w wąską kreskę, ściskając w dłoniach swoją komórkę. Posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie w momencie, gdy Gomez odwróciła się do nas tyłem, aby zerknąć na zdjęcia w ramkach, które stały na mojej komodzie. Dziewczyna ostentacyjnie westchnęła, po czym z hukiem odłożyła telefon na biurko.

– Dobra, miejmy to już z głowy.

W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi pokoju, które się otworzyły, a w nich pojawił się mój tata, uśmiechając lekko.

– Taylor, przyszła Karlie – oznajmił, odsuwając się, aby zrobić miejsce wysokiej blondynce. Kloss zamaszystym krokiem weszła do środka, ubrana w skórzaną kurtkę i czarne rurki, a krótkie włosy spięła w kitkę. Trzymała pod pachą wypchaną teczkę pełną jakiś dokumentów, najprawdopodobniej tych, które potrzebowałyśmy. – To ja was zostawię – dodał mężczyzna, po czym cicho zamknął za sobą drzwi.

– Rozgość się – zwróciłam się do Karlie, poklepując miejsce na łóżku obok siebie.

– Dzięki – odparła, siadając. Ułożyła swoją teczkę na kolanach i spojrzała na każdą z nas, odgarniając włosy z twarzy. – Bardzo ciężko było znaleźć cokolwiek na temat tego osobnika – zaczęła rzeczowo, a ja wzięłam głęboki oddech, zerkając kątem oka na Selenę, która podzielała moje obawy. Dziewczynie mogło się nie udać.

– Ale coś masz, prawda? – zapytała z nadzieją Eleanor.

– Coś mam, ale nie jestem pewna, czy chodzi nam o tę samą osobę – odpowiedziała, po czym otworzyła teczkę, wyjmując z niej jakąś kartkę, którą mi podała.

All You Had To Do Was StayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz