12. You were all I wanted

60 9 8
                                    

– Taylor? – usłyszałam za sobą Eleanor. – Wracaj tu. Szybko. – Odwróciłam się w ich stronę i wykonałam polecenie, domyślając się, o co chodzi.

Stanęłam między nimi i spojrzałam przed siebie. Selena oświetlała latarką drogę, którą wcześniej przyszły Amaroki. Dotknęłam opuszkami palców strzał w kołczanie, czując pod nimi pióra. Cztery. Zostały mi cztery strzały, a widziałam trzy postacie, zmierzające w naszym kierunku.

– Nie strzelaj – mruknęła Gomez, kładąc rękę na łuku. Stała wyprostowana, z kamienną twarzą.

– A jak już zaczniesz strzelać, postaraj się nie chybić – dodała Calder szeptem. Przytaknęłam i w skupieniu patrzyłam na nadchodzących mężczyzn.

Rozpoznałam ich po sposobie, w jaki się poruszali; Louis zawsze szedł pewnie, z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała. Niall z reguły pozostawał z boku i chodził pochylony. A Harry... był z nich najwyższy i nie czuł się z tym dobrze, więc zawsze się garbił. Z wciśniętymi w kieszeń bluzy rękami, rozpoznałam go, jako chłopaka, który szedł po prawej stronie. W środku Tomlinson, a po lewej Horan.

Wróć. To nie był mój chłopak i jego przyjaciele. To były Amaroki, które musiałyśmy zabić.

Pierwsza zaatakowała Eleanor. Gdy znajdowali się kilka metrów od nas, wyrzuciła jeden ze swoich noży w kierunku Nialla. Byłam przekonana, że go trafi, ale blondyn odsunął się w ostatniej chwili, unikając śmiertelnego ciosu.

– Oszczędzaj te zakichane noże – fuknęła Selena, wymachując swoim łańcuchem. Oddała mi latarkę i przykucnęła, szykując się do ataku.

Kiedy stanęli trzy metry od nas, Gomez rzuciła się na Harry'ego. Próbowała uderzyć go Manriki-gusari, ale odskakiwał za każdym razem. Kątem oka widziałam, jak El i Horan krążą wokół siebie, czekając na dogodny moment, aby zaatakować. Zrobiłam dwa kroki w tył i przyjrzałam się poczynaniom Seleny, która kręciła się dookoła Stylesa. Z boku mignęła mi sylwetka Louisa, który przebiegł za walczącą dwójką i ukrył się za drzewem, znajdując się niebezpiecznie blisko dziewczyny. Wyjęłam z kołczanu strzałę i nałożyłam na łuk, mierząc w tamtą stronę.

Nie miałam szansy go trafić, bo stał za blisko mojej przyjaciółki, ale nie mogłam też biernie na to wszystko patrzeć. Byłam pewna, że czeka na moment, aby ją zaatakować.

Odbiegłam kawałek w lewo, zatrzymując się niedaleko Eleanor i Nialla. Harry stał plecami do mnie i odparowywał ciosy Gomez, a Tomlinson w dalszym ciągu czaił się za drzewem.

– No dalej, odwróć się – mruknęłam, przestępując z nogi na nogę. Odliczałam sekundy do chwili, gdy ta dwójka zmieni swoje ustawienie i odsłoni Louisa.

W pewnym momencie szatynka odskoczyła odrobinę w prawo, tym samym stając do mnie bokiem. Styles uczynił to samo i teraz widziałam ich profile, a także twarz Lou. Napięłam łuk i wycelowałam między oczy chłopaka. Bez mrugnięcia wypuściłam strzałę, patrząc na kierunek jej lotu. Wyglądało na to, że wszystko pójdzie po mojej myśli, gdy nagle Harry wypruł do przodu, chcąc dosięgnąć Selenę. Nie widział nadchodzącego bełtu, a już tym bardziej nie wiedział, że znalazł się w jego polu.

Strzała ugodziła go w prawe ramię.

Zawył z bólu, a ja zaklęłam pod nosem. Na ułamek sekundy jego wzrok utknął na mojej twarzy, a potem przeniósł się na wystający z ramienia pocisk. Jednym sprawnym ruchem wyciągnął go i złamał, odrzucając na bok. Złapał się za krwawiące miejsce i odwrócił w momencie, gdy Louis rzucił się na moją przyjaciółkę. Dziewczyna upadła na ziemię, a ja krzyknęłam i ruszyłam w ich stronę. Zdążyłam tylko zarejestrować, jak Harry znika pośród drzew.

All You Had To Do Was StayWhere stories live. Discover now