Rozdział X

1.3K 151 65
                                    


Leia wciąż szła za Lando, raz po raz chowając się za ścianą. Mężczyzna odwracał się co chwilę, jakby nabierał podejrzeń, że ktoś go śledzi. I się nie mylił. Każdy jego ruch obserwowała generał Ruchu Oporu.

Kobieta wiedziała bardzo dobrze, że szmugler musi mieć coś za uszami. Przez myśl przeszła jej sytuacja, kiedy pierwszy raz go spotkała i w sumie nie wywarł na niej zbyt pozytywnego wrażenia. Wydał ich wtedy bowiem Imperium, a tym samym wszyscy trafili w łapy samego Darth'a Vadera, który zamroził Hana w karbonicie. Jednak potem Lando pomógł im w ucieczce z osaczonego przez Imperium miasta. Brał udział w odbiciu jej przyszłego męża, a po wszystkim nawet został generałem. Od zwykłego szmuglera po bohatera wojennego. Jednak w przeciwieństwie do Hana, księżniczka ponownie przestała mu ufać. 

Calrissian przystawił swoją dłoń do ekranu panelu, a ta ją szybko zeskanowała. Drzwi przed nim otworzyły się, a on sam przekroczył ich próg pewnym krokiem. Leia wstrzymała oddech i spróbowała jak najszybciej dojść do wrót, które zaraz się zamkną. Nie pomagał jej w tym ból pleców oraz nóg. Pozostał jej jeszcze uraz po chwili przebytej w próżni kosmicznej. Każdy kolejny krok wydawał jej się męczarnią. To już nie te stare lata, kiedy biegała, strzelała i robiła wszystko bez problemu. 

Niestety, metalowe drzwi zamknęły się tuż przed jej nosem. Przeklęła w duchu i uderzyła laską o podłogę. Miała nadzieję, że dowie się, co mężczyzna tak przed nią ukrywa. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jej oddech jest ciężki i głośny. Zmęczyła się. Postanowiła pójść do swojego pokoju i odpocząć. Może następnym razem uda jej się dostać do tego tajemniczego pomieszczenia, który skrywa w sobie strzeżoną przez Lando tajemnicę.

*

- Rose, obiecuję, że wszystko będzie dobrze - westchnął po raz setny Poe, kiedy siostra Paige wierciła się przy podawanym zastrzyku. - Nie bój się. To ci jedynie pomoże.

- Nie boję się o siebie! - stwierdziła, kiedy poczuła ból przeszywającej jej ciało igły. Nigdy nie lubiła zastrzyków ani szpitali. Źle jej się kojarzyły. - Po prostu nie mogę znieść tego, że ten zdrajca bezkarnie tu sobie chodzi... W dodatku ten cały Calrissian jeszcze nas wyśmiewa. Mam wrażenie, że to my jesteśmy tu nieproszonymi gośćmi.

- Mi też się nie podoba to całe miasto w chmurach - odpowiedział, spoglądając na swoje dłonie. Był zmęczony tłumaczeniem dziewczynie tego, że chwilowo nic im nie grozi. - Mam co do tego wszystkiego złe przeczucia, ale ufam Lei Organie. Dobrze wie, co robi.

- Gdzie Finn? - Zapytała po chwili Rose, przypominając sobie o przyjacielu. Wraz z Poe rozgadali się tak bardzo, że nie zauważyli zniknięcia ich towarzysza. 

- DJ prowadził go tuż za nami. Powinien być innej sali - uspokoił dziewczynę. - Zaraz pójdę poszukać tego... twojego chłopaka. - Mrugnął do niej i wyszedł z sali, uśmiechając się. Dopiero kiedy wstał na nogi, poczuł zmęczenie. Nie spał już od kilkunastu godzin, a jego powieki same się zamykały. Jedyne, czego pragnął, to znaleźć się w ciepłym łóżku. Dlaczego przez ostatnie dwie godziny musiał pocieszać Rose, że wszystko będzie dobrze? Mógł przecież w międzyczasie iść się wyspać i odpocząć po ciężkim dniu.

- Em, przepraszam, gdzie mogę znaleźć czarnoskórego mężczyznę, który był po bliskim spotkaniu z paralizatorem? - Poe zwrócił się do medycznego droida, który miał dyżur na korytarzu. 

- Nikogo takiego nie przyjmowaliśmy na oddział, sir - stwierdził mechanicznym głosem medyk. - Imię i nazwisko?

- Finn, em, Finn. Finn Finn. - Dameron poczuł ogromne zawroty głowy. Starał się jednak z całych sił utrzymać świadomość i znaleźć przyjaciela.

Obiecałeś - ReyloWhere stories live. Discover now