04

5.6K 256 134
                                    

Z takim towarzystwem lekcje minęły mi niezwykle szybko. W sumie jedyne co z nich zapamiętałam to historie chłopaków i wkurzone miny nauczycieli, gdy śmialiśmy się zbyt głośno...

-No dobra, to co dzisiaj robimy? – spytał Calum, gdy wychodziliśmy ze szkoły.

-Próba – Luke wzruszył ramionami.

-A ty masz jakieś plany? – zwrócił się do mnie.

-Nope, dzisiaj mam wolne.

-No to idziesz z nami – wyszczerzył się, obejmując mnie ramieniem.

Szczerze mówiąc nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Harry nigdy nie pozwolił mi nawet wysłuchać ich występu. Jak teraz na to patrzę to zdecydowanie jest to niemała obsesja. Ciekawa jestem dlaczego oni w ogóle się tak pokłócili, czy coś. Przecież ta nienawiść musiała się skądś wziąć...

Chłopaki doprowadzili mnie do domku, ulicę dalej od mojego. Mimo, że fanką geografii nie jestem to w miarę orientuję się w tym terenie. Jak się dowiedziałam próby odbywały się w mieszkaniu Caluma, gdzie właśnie dotarliśmy. Widać było, że w czwórkę spędzają tu dużo czasu, bo wszyscy czuli się jak u siebie. Z wyjątkiem mnie oczywiście.

-No to tradycyjnie, widzimy się za pięć minut – krzyknął Hood i wszyscy się rozeszli, pozostawiając mnie z nim sam na sam. – Pomożesz mi? – spytał, na co kiwnęłam głową. Złapał mnie za rękę, przez co przeszedł mnie dreszcz. Najwyraźniej to wyczuł, bo uśmiechnął się szeroko, prowadząc mnie do pomieszczenia, które okazało się być kuchnią.

-No to co mam robić? – oparłam się o blat.

-W sumie to nic, zgarnę tylko jakieś jedzenie i idziemy na dół.

-Piwnica? – uniosłam brew, na co przytaknął. Czy wszystkie zespoły robią próby w piwnicy albo garażu? Ludzie, istnieją jeszcze pokoje...

Brunet dał mi trzy paczki chipsów, a sam wziął jakieś napoje i szklanki, po czym udaliśmy się po schodach do ich „sali prób". Luke i Ash już tam siedzieli przygotowując instrumenty. Po chwili dołączył jeszcze Michael.

-Rozsiądź się gdzie chcesz – palnął Clifford. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Właściwie były tu tylko skrzynie, półki i kilka instrumentów. Wzruszyłam ramionami, zajmując miejsce pod jednym z regałów. Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili zaczęli grać.

Na pewno różniło się to od piosenek 1D, ale szczerze nie potrafiłam powiedzieć, czy byli lepsi czy gorsi. W końcu to tak jakbym porównywała czekoladę i pizzę – po prostu się nie da.

Trzeba przyznać, że wszyscy byli świetni, jednak nie mam pojęcia czemu, ale największą uwagę poświęciłam Calumowi. Ogólnie spędzałam z nim najwięcej czasu i czułam się przy nim najlepiej. Okay, ta wypowiedź była nieco dziwna... Nie chciałam nikogo z nich wywyższać, ale okłamywanie samej siebie nie ma sensu.

-I jak? – spytali niemal równocześnie.

-Było super – uśmiechnęłam się szeroko, podnosząc się z miejsca.

-A tak w sumie... Skoro twój brat ma taki „talent" – zaczął Ash zaznaczając cudzysłów w powietrzu. – To ty też śpiewasz?

Ugh, jak ja nienawidziłam tego pytania... Owszem, lubiłam śpiewać, ale kiedy byłam sama. Zazwyczaj ludzie wymagali ode mnie, żebym była tak świetna jak Harry, a ja zwyczajnie bałam się ich zawieść. Zawsze uciekałam od tego jak najdalej, chociaż podobno nie było aż tak źle. Przynajmniej tak stwierdziła mama, gdy kiedyś podsłuchiwała jak śpiewałam jedną z ich piosenek. Od tamtej pory zanim zaczynam, upewniam się że nikogo nie ma w domu lub coś skutecznie mnie zagłusza.

-Nope, ja nie mam takiego „talentu" – powtórzyłam jego ruch, uśmiechając się lekko.

-Zawsze możesz spróbować. Nawet teraz.

-Lepiej nie... - wzruszyłam ramionami. - No dobra, to co teraz?

-Pizza! – krzyknęli jednocześnie. Czy oni się łączą telepatycznie, czy mają to już tak wyćwiczone?

-Ja wybieram – wrzasnął Luke, biegnąc na górę. Tuż za nim podążyli Ashton i Mike.

Zaśmiałam się na ich reakcję i skierowałam swój wzrok na Hood'a, który mi się przyglądał.

-Coś się stało? – spytałam, na co wzruszył ramionami. – No okay...

-Na pewno nie chcesz spróbować?

-Nie lubię, zwłaszcza jak ktoś mnie słucha – oparłam się o skrzynię, przechylając głowę. Powiedziałam prawdę -w połowie ale prawdę!

-No to udawaj, że mnie nie ma

-Hawajska czy z salami? – krzyknął Luke, wbiegając na chwilę do piwnicy.

-Z salami – odpowiedzieliśmy jednocześnie, na co blondyn kiwnął głową i wrócił na górę.

Calum dalej patrzył na mnie z nadzieją.

-Może później?

-Okay. A teraz chodź – kiwnął głową na schody.

Chwilę później wylądowaliśmy w salonie, rozkładając się na kanapie i dwóch fotelach. Włączyliśmy jakiś serial, chociaż szczerze mówiąc mało kto zwracał na to uwagę, ponieważ przez cały czas rozmawialiśmy. Dopiero po dwudziestu minutach skupiliśmy się na telewizji, wżerając zamówiony wcześniej posiłek.

~***~

Kiedy było już po 17 chłopaki postanowili iść. Proponowali, że mnie odprowadzą, ale postanowiłam zostać jeszcze trochę u Caluma. Gdy opuścili jego dom, chłopak popatrzył na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.

-To jak, teraz pokażesz co potrafisz? – szczerze mówiąc miałam nadzieję, że zapomniał. Mimo tego kiwnęłam głową i ponownie udaliśmy się na dół.

Hood usiadł na moim poprzednim miejscu, a ja stanęłam trochę dalej. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam swój wykon wędrując po całym pomieszczeniu i kierując wzrok wszędzie, byle nie na niego.

Po zakończeniu nadal stałam przodem do szafek. To dziwne, ale śpiewanie było jedyną rzeczą, którą tak bardzo chciałam ukrywać. Nie lubiłam, kiedy ludzie mnie słuchali i nienawidziłam świadomości, że ktokolwiek to słyszał. Nadal stałam nieruchomo, a za plecami słyszałam, że chłopak się podnosi i podchodzi w moją stronę. Obróciłam się powoli z najbardziej niezręcznym uśmiechem, jaki kiedykolwiek miałam na ustach, czym spowodowałam jego śmiech.

-Nie rozumiem czym się przejmujesz, śpiewasz lepiej niż ten twój Harry – wzruszył ramionami, na co uniosłam jedną brew.

-Ty w ogóle słyszałeś jak on śpiewa?

-Tak i to nie raz. W końcu trzeba znać swoją konkurencję – wyszczerzył się, na co wywróciłam oczami.

~***~

Jakieś pół godziny później zrobiło się całkowicie ciemno, więc uznałam, że czas już wracać do domu. Oczywiście Calum nie chciał mnie puścić samej i zrobiliśmy sobie wspólny spacer. Specjalnie przeszliśmy dłuższą drogą, by spędzić jeszcze trochę czasu razem. Odprowadził mnie pod samą furtkę, gdzie jeszcze przytuliłam go na pożegnanie. I to było takie przyjemne uczucie...

Kiedy byłam już w swoim pokoju, położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć. Mam jeszcze jakoś pięć dni. Nie wyobrażam sobie ich powrotu... Za to już widzę wściekłość na twarzy Harry'ego, gdy dowie się o moich nowych przyjaciołach...

Usłyszałam dźwięk nowej wiadomości, więc natychmiast po niego sięgnęłam.

Lou: Laska ja nie wiem co ty zrobiłaś, ale powiem ci jedno. Ma ma ma mamy przejebane...

No to ten... ups?


***
Nowa okładna wykonana przez fairredxx

Piszcie, czy rozdział wam się podoba xoxo

My team • 1D&5SOSWhere stories live. Discover now