23

4K 230 40
                                    

Ten okropny dla mnie dzień nadszedł zdecydowanie zbyt szybko, niż tego chciałam. Może dlatego, że był on następnego dnia od tej całej afery? Nieważne. W tamtym momencie byłam całkowicie zmieszana. Nadeszła chwila, której tak bardzo nie chciałam, ale cóż, chyba musiałam wreszcie podjąć decyzję. Czułam, jakby obie wersje były identycznie dobre i złe. Obie prowadziły do jakiegoś szczęścia i jakiegoś nieszczęścia.

Tyle że tamten wybór był w sumie prostszy, niż mogło mi się wydawać. Miałam do wyboru swoje szczęście albo szczęście swojego brata. Pewnie sporo osób stwierdziłoby, że powinnam wybrać drugą wersję, ale... To tak, jakby poświęcić całą siebie, wszystko, co masz dla osoby, która nawet tego nie doceni. Wiedziałam, że by nie docenił. W końcu dla niego i tak byłabym „ta zła", która zaczęła tą niby „bezsensowną awanturę".

Westchnęłam głęboko, patrząc, jak w ledwo oświetlonej sali zbierają się wszyscy uczniowie. Zdecydowanie nikt nie chciał przegapić takiego widowiska. Dwa najpopularniejsze i jednocześnie jedyne w szkole zespoły właśnie miały toczyć „walkę" o... dla nich, właściwie o wszystko. O popularność, honor, możliwość rozwijania się dalej, kontynuowania swojej przygody w miejscu, gdzie się ona zaczęła. O pewną cząstkę szczęścia, której obie grupy równie pragnęły.

-To co? Zaczynamy! – Jessica, w przeciwieństwie do mnie, była bardzo szczęśliwa z tej sytuacji. Uwielbiała takie rzeczy i w pewnym sensie nie dziwiłam się jej. Gdyby to nie dotyczyło tak ważnych dla mnie spraw, pewnie sama potraktowałabym to jako zabawę.

-Chyba tak – uśmiechnęłam się delikatnie i sama zeszłam bocznymi schodkami, znajdując w miarę dobre miejsce na widowni.

-Elo! – blondynka weszła na scenę, z wielkim uśmiechem na ustach. – Chyba nie muszę tego nawet mówić, ale no hey, gadanie do mikrofonu jest takie fajne... Nieważne. W każdym razie witam wszystkich na pierwszej takiej bitwie zespołów!

Obejrzałam się za siebie, patrząc na wiwatujący tłum. Ludzi z każdą chwilą przybywało, co było nawet nieco przerażające.

-Na pierwszy rzut wystąpią One Direction. Zaraz po nich ich konkurenci – 5 Seconds of Summer – uniosła kącik ust. – Nie przedłużając tej niepotrzebnej nikomu, prócz mnie, gadaniny, zapraszam One Direction!

Boczne światła całkowicie zgasły, zostawiając oświetlenie jedynie nad sceną. Muzyka rozbrzmiała, a na scenę wkroczyła piątka chłopaków. Wystarczyła chwila, kilka spojrzeń i już widziałam, jak wszyscy się czują. Liam i Niall traktowali to całkowicie jak zabawę, Louis był nieco niepewny, ale mimo tego się uśmiechał, Harry i Zayn natomiast wyglądali na całkowicie pewnych swojej wygranej.

Uniosłam lekko kącik ust, wsłuchując się w tekst ich nowej piosenki. Dokładnie tej, którą zaczęli pisać przy mnie. Może słowa całkowicie mi się nie podobały, ale musiałam przyznać, że utwór miał swój urok, który wyłapała niemal cała publiczność.

Zlustrowałam wzrokiem całą piątkę. Mimo ich odmienności łączyło ich przede wszystkim jedno – taka sama miłość do tego, co robią. Widziałam, ile radości sprawia im śpiewanie, tworzenie piosenek i występowanie przed publicznością. W tym momencie nawet zapomniałam, jak byłam na nich zła. Byłam z nich po prostu dumna, że zaszli tak daleko. Tylko dlaczego ich wygrana musiałaby się równać z moją porażką?

Kiedy skończyli, cała sala zaczęła bić brawo. Dobrze wiedziałam, że nawet ich przeciwnicy w tym momencie pogratulowaliby im występu. Może nawet właśnie to robili?

-No nie powiem, to było niezłe – Jess wróciła na scenę, unosząc lekko kącik ust. – Ale to dopiero początek! Teraz czas na coś zupełnie odmiennego. Przed wami 5 Seconds Of Summer!

Mój uśmiech mimowolnie się powiększył, gdy chłopaki weszli na scenę. Tutaj emocje można było wykryć od razu – radość. Żaden z nich się nie stresował, przynajmniej nie na tyle, żeby to okazywać. Wierzyli w swoje możliwości, jednocześnie nie popadając w samouwielbienie. I w sumie, za to też ich podziwiałam.

(od autorki: nie miałam bardziej "skocznej" wersji, ok)

Kiedy usłyszałam pierwsze wersy, po prostu nie mogłam pohamować uśmiechu. To może dziwne, ale już po ich wzroku wiedziałam, kto był inspiracją, nawet jeśli treść nie pasowała w stu procentach.

W każdym ich ruchu, słowie można było wyczuć tę moc i pozytywną energię, którą tak bardzo chcieli zarażać. Mnie samej się to udzieliło. Dodatkowo, kiedy Calum zwrócił swój wzrok na mnie, już wiedziałam, że nie mogło wydarzyć się nic złego. Dzięki niemu czułam, że wszystko jest na swoim miejscu.

Gdy skończyli, sama nie wiedziałam, czy oklaski były większe, czy mniejsze, ale zdecydowanie było widać, że wszystkim się podobało.

-Walka całkiem wyrównana. I co, chyba to tyle? – blondynka po raz kolejny wkroczyła na podest, unosząc jedną brew. – Byłby koniec, ale nie zapominajcie, że ja to prowadzę i tak szybko nikogo stąd nie wypuszczę – wyszczerzyła się. – Teraz mała niespodzianka dla wykonawców. Występ solowy! Zapraszam oba zespoły na scenę!

Wszyscy patrzyli na nią w zdziwieniu, a Jessica dzięki temu uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Uwielbiała takie wystąpienia, kochała bajerować publiczność. Zdecydowanie nadawała się do tego typu wystąpień.

-To byłoby zbyt nudne, gdybym nie wprowadziła jeszcze czegoś. Zasady są dosyć proste. Możecie wytypować kogoś z zespołu albo kogoś z widowni, kto ma zaśpiewać piosenkę, nienapisaną przez żaden z zespołów. To taki test trochę na orientację... Dobra, nieważne. Będziecie mieli około pięciu minut na przygotowanie wszystkiego. Rozumiecie? – popatrzyła po obu grupach, które zgodnie kiwnęły głowami. – Okay, najpierw 1D. Kogo wybieracie?

-Zayn – odpowiedzieli jednocześnie, na co sam mulat uśmiechnął się z wyższością w stronę 5SOS.

-Może być – blondynka odwróciła się na pięcie, kierując do drugiego zespołu. – Sosy, kogo typujecie?

-Mówiłaś, że można wybierać z widowni, tak? – Calum uśmiechnął się szeroko, a mi serce mocniej zabiło. Cholera, niech oni nie robią tego, o czym myślę. Blondynka kiwnęła głową, a chłopaki odwrócili się w moją stronę, uśmiechając niepewnie. – Sel?

Otworzyłam lekko usta, sama nie wiedząc, co odpowiedzieć. Nawet nie było mi dane nic zrobić, bo wszystko zagłuszył śmiech Harry'ego i Zayna. Uniosłam jedną brew, patrząc na nich, co uczynili po mnie niemal wszyscy.

-Wybaczcie – Loczek otarł niewidzialną łzę. – Dobry żart, nie ma co. Przecież ona nawet nigdy nie śpiewała.

Przymknęłam oczy, licząc w myślach do dziesięciu. Nie powiem, że mnie wkurzyli bo to zdecydowanie za słabe słowo. Nawet w takich momentach musieli pokazać swoją wyższość? Uśmiechnęłam się sztucznie w ich stronę i bez słowa weszłam na scenę, przy pomocy Caluma. Za sobą usłyszałam wiwaty niektórych osób, na co w duchu się uśmiechnęłam.

-Tak na marginesie, braciszku – skierowałam wzrok w jego stronę. – To, że o czymś nie wiesz, nie znaczy, że tego nie robię.

-No to proszę bardzo, zaraz pokażesz, co potrafisz – prychnął kpiąco.

Już miałam coś odpowiedzieć, gdy Jess przejęła inicjatywę i zaprowadziła nas na tyły, żeby tylko przerwać tamtą konwersację.

to be continued...


***
OKAY, PRZEDOSTATNI

Te wersje piosenek wybrałam sama, bo mi się najbardziej podobają okay

Jest tu ktoś w ogóle? Buziak xx

My team • 1D&5SOSWhere stories live. Discover now